Prawie wszystkie mitologie starożytności wspominają o wysoko rozwiniętej ziemskiej cywilizacji, dużo wcześniejszej od naszej. Co więcej, z dawnych tekstów wyłania się obraz tak zaawansowanej technologii, o jakiej nasi naukowcy i wojskowi mogą jeszcze jedynie śnić...
Ludzkość od zarania dziejów marzyła o lataniu. Zwykli ludzie zazdrościli aniołom i pragnęli stworzyć maszyny, za pomocą których mogliby przemieszczać się po niebie. Wojskowi wyobrażali sobie, jak to byłoby wspaniale móc toczyć bitwy powietrzne. Oficjalna historia lotnictwa za swojego mitycznego prekursora obrała Dedala, który skonstruował skrzydła, by uciec z pałacu Minosa. Wtedy też pojawiła się pierwsza ofiara lotnicza – jego syn, Ikar.
Jednak istnieje też nieoficjalna historia flirtu człowieka z lataniem – historia niezwykła, krwawa i zupełnie nie do przyjęcia dla współczesnych naukowców, którzy teksty z ksiąg religijnych traktujących o maszynach latających i wojnach powietrznych toczonych w zamierzchłej przeszłości uważają za wytwór rozbuchanej fantazji starożytnych autorów. Choć nie wszyscy się z tym podejściem zgadzają. Niektórzy próbują nawet odtworzyć opisane w tekstach mitologicznych technologie. I niekiedy im się to udaje.
Prehistoryczne samoloty
Choć wzmianki o latających pojazdach można znaleźć zarówno w starożytnych tekstach sumeryjskich, egipskich, a nawet w Biblii, to najbardziej wstrząsające są teksty hinduskie. Opisują one wimany, które nie tylko potrafiły latać, ale także służyły do wojen powietrznych z użyciem broni podobnej do współczesnej.
Otóż według świętych ksiąg hinduskich, piętnaście tysięcy lat temu na terenach północnych Indii i Pakistanu istniała wysoko zaawansowana technologicznie, nawet na nasze standardy, cywilizacja zwana Imperium Ramy. Podróżowano tam wimanami. Różniły się one między sobą tak jak nasze samoloty. Na przykład sundara mogła latać z prędkością 5760 km/godz., trzystumetrowa rukma rozpędzała się „zaledwie” do 1000 km/godz., tripura miała trzy pokłady, a shakuna 20-metrowe skrzydła. Z poematu „Mahabharata” dowiadujemy się, że Asura Maya posiadał wimanę na czterech potężnych kołach o obwodzie 12 kubitów, czyli prawie 7 metrów. Opisy tajemniczych maszyn latających zawierają również hinduskie Wedy.
Wojna cofnęła historię
Jak podają starohinduskie teksty, około 10 do 12 tysięcy lat temu wybuchła straszliwa wojna między Atlantydą a Imperium Ramy. Atlantydzi używali w tym konflikcie własnych latających machin zwanych vailixami. Były podobne do wiman, ale bardziej zaawansowane technologicznie. Miały kształt cygara lub talerza i mogły poruszać się w wodzie, w powietrzu i w próżni kosmicznej.
Poemat „Mahabharata” dość precyzyjnie opisuje tę wojnę. Atlantydzi i Hindusi toczyli krwawe boje powietrzne, strzelając z broni pokładowej. Buchające ogniem pociski, strzały Indyry wytwarzające snop światła, czy spojrzenie Kapilii, które w ciągu sekundy mogło spalić na popiół 50000 ludzi, to tylko niektóre z używanych środków bojowych. Po tej wojnie Imperium Ramy zostało całkowicie zniszczone, niedługo potem kataklizm zatopił Atlantydę. Świat cofnął się do epoki kamiennej i historia zaczęła się od nowa.
Przepis na wimanę
W Samaragana Sutradhara czytamy: Silnym i twardym ma być korpus wimany, jakby był to wielki latający ptak z lekkiego materiału. Wewnątrz należy umieścić silnik rtęciowy, zaś pod nim podgrzewającą go żelazną aparaturę. Za pomocą siły ukrytej w rtęci, która wytwarza wirujący ciąg, siedzący wewnątrz człowiek może przemieszczać się po niebie na znaczne odległości. Wimana może wznosić się i opadać pionowo oraz wznosić się i opadać pod kątem. Dzięki tym maszynom ludzie mogą latać w powietrzu, a niebiańskie istoty przybywać na Ziemię. W chaldejskiej księdze Sifrala znajdujemy techniczne szczegóły budowy wiman. Można je przetłumaczyć jako cewki miedziane, wskaźnik krystaliczny, wibrujące sfery, pręt grafitowy, kąty stałe itp.
W Hakathacie (Prawo Babilonu) istnieje zapis mówiący o wielkim przywileju, jakim jest latanie: Wiedza o lataniu jest jedną z najstarszych, jakie odziedziczyliśmy po naszych przodkach. To dar tych z wysokości. Otrzymaliśmy go od nich jako zapłatę za ocalenie wielu żywotów.
Nieprawdopodobne stopy
Kilka lat temu hinduski badacz sanskrytu, Subramanyam Iber, odkrył w wiosce w południowych Indiach stare teksty zapisane na liściach palmowych. Był to zbiór receptur, jak otrzymać odpowiedni stop metalu do produkcji wiman. W Indyjskim Państwowym Ośrodku Informatyki udało się odtworzyć kilka stopów. Okazały się nieznanymi dotąd mieszaninami o unikalnych własnościach. Na przykład stop miedzi, ołowiu i cynku jest niezwykle plastyczny i odporny na korozję w słonej wodzie; stop ołowiu absorbuje 85 procent wiązki świetlnej lasera rubinowego, jest dźwiękoszczelny i może neutralizować światło.
Dotąd udało się odkodować receptury kilkunastu substancji, prace nad kolejnymi trwają. Obecnie prowadzone są doświadczenia nad stopem pochłaniającym nadmiar ciepła powstającego przez tarcie powietrza podczas lotów z dużymi prędkościami, a także nad szkłem zdolnym absorbować ciepło słoneczne. Testy wykazały, że stopy te mogą znaleźć zastosowanie w lotnictwie, przemyśle kosmicznym i obronnym. Bada się je nie tylko w Indiach, ale m.in. na kalifornijskim uniwersytecie San José.
To nie nasze dzieje
Historia ludzkości jest pasmem wzlotów i upadków cywilizacji. Jedne kultury się rodziły, inne ginęły, często nie pozostawiając po sobie śladu. Czy niektóre starożytne cywilizacje doszły do poziomu rozwoju porównywalnego z obecnym? Wątpliwe.
Dowodem na to, że jesteśmy pierwszą cywilizacją techniczną na Ziemi są nienaruszone zasoby kopalne – węgla, ropy, żelaza itp. Z drugiej strony, istnieją przesłanki wskazujące na to, że jednak kiedyś w przeszłości ludzkość była świadkiem działania istot posługujących się zaawansowaną technologią, walczących między sobą nawet za pomocą broni atomowych. Jedynym wytłumaczeniem jest wizyta lub nawet założenie na naszej planecie kolonii Obcych, którzy byli dla nas jak bogowie. O czym też można przeczytać w wielu starożytnych tekstach...