Dlatego warto o jego poziom w organizmie zadbać właśnie teraz, kiedy wszędobylskie bakcyle fruwają w powietrzu.
Mówi się o nim pierwiastek życia. Coś w tym jest. Badania dowodzą, że opóźnia efekty starzenia, u kobiet obniża ryzyko poronienia, z kolei u mężczyzn stymuluje ruchliwość plemników. Ale to, co w nim najistotniejsze – zważywszy na porę roku – to fakt, że selen wspomaga system immunologiczny. Mobilizuje go do produkcji ciał odpornościowych potrzebnych do zwalczania wszelkich infekcji, na które jesteśmy teraz szczególnie narażeni.
Prawda jest taka, że w naszej diecie selenu często jest za mało. Po czym to poznać? Na przykład po tendencji do przeziębień, bladej cerze, łamliwych paznokciach, bólach mięśni i stawów czy zaburzeniach pracy serca. Na jego brak narażeni są też nałogowi palacze. Gdzie selenu szukać, aby uzupełnić jego niedobór? Najlepiej w produktach spożywczych: w zbożach, soi, sezamie, ziarnach słonecznika, otrębach, orzechach brazylijskich, kalarepie, czosnku, szparagach, grzybach, drożdżach, soli morskiej, rybach morskich, owocach morza. Tabletki z selenem (gorzej wchłanialnym niż ten z jedzenia) można kupić także w aptece. Trzeba tylko pamiętać, że selen jest pierwiastkiem nietrwałym w organizmie i w zetknięciu z cukrami prostymi przestaje być użyteczny. Dlatego lepiej dla niego ograniczać słodycze. I, co ważne, nie należy z selenem przesadzać, łykając tabletki bez umiaru, bo wtedy może okazać się toksyczny.