Grażyna Rybarczyk z Poznania potrafi podać dokładną datę jakiegoś wydarzenia. A najlepiej sprawdzają się jej wróżby miłosne.
22 października 2004 roku obudziła się podekscytowana. Wiedziała, że jest to wyjątkowy dzień w jej życiu. Kilka tygodni wcześniej kilkakrotnie powróżyła sobie z kart. Ich układ wskazywał zawsze to samo: tego dnia miała poznać mężczyznę swojego życia. Zjadła śniadanie, starannie się ubrała i umalowała. Poszła na kurs medytacji. Bacznie przyglądała się mężczyznom dookoła, ale nie było na kim zawiesić oka. Po przerwie usiadł obok niej jakiś pan. Spojrzeli na siebie i natychmiast zaiskrzyło. Nowy znajomy odwiózł ją do domu. Wymienili się numerami telefonów. Wieczorem pomyślała, że karty kolejny raz jej nie zawiodły. Spotkała swojego przyszłego męża, mimo że on tego jeszcze wtedy nie wiedział.
Wywróżyła sobie rozwód
Grażyna Rybarczyk jest jedną z nielicznych wróżek, które potrafią przewidzieć przyszłość nie tylko innym, ale i sobie. Jednak karty stawia sobie tylko w ważnych sytuacjach życiowych. Nie zawsze pokazują optymistyczny obraz. Na przykład dowiedziała się z nich, że jej pierwsze małżeństwo nie przetrwa, lecz pojawi się dla niej druga szansa.
– Najważniejsza jest prawda – mówi Grażyna. – Nie mogłabym okłamać klienta tylko dlatego, żeby sprawić mu przyjemność. Zresztą gdy wiemy, jakie jest prawdopodobieństwo wydarzeń, to zawsze możemy zrobić coś, co polepszy nasz los. W życiu niektóre sprawy idą łatwo, a w innych trzeba zaryzykować.
Stawiała karty w bibliotece
Mama Grażyny wróżyła z kart i dziewczynka już w dzieciństwie poznała ich znaczenie. A ona sama traktowała to jako hobby. Pracowała w bibliotece, lubiła książki. Karty nie chciały jednak zostawić jej w spokoju. Pocztą pantoflową rozniosła się informacja, że bibliotekarka potrafi wróżyć. Przychodziły klientki i mówiły: – Poproszę o nowy kryminał, ale gdyby mogła pani jeszcze powiedzieć, czy mój mąż czegoś nie kombinuje. Żaliły się, że podejrzewają przyjaciółkę o nieczyste zamiary, narzekały na kłopoty z dziećmi. Grażyna nie odmawiała. Zauważyła, że pomaganie ludziom cieszy ją o wiele bardziej niż praca zawodowa. I tak rozpoczęła pracę wróżki. Kiedy wróży z kart, widzi przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Odpowiada na zadane pytania i najczęściej jest w tym precyzyjna. Potrafi wyjaśnić, czy klient znajdzie pracę lub miłość. Nie zawsze widzi czas, w którym wróżba się spełni. Bywa jednak, że przepowiednia jest dokładna co do dnia.
Pomogła odnaleźć miłość
Co ma zrobić kobieta, która jest w średnim wieku, nie ma mężczyzny i czuje się samotna? – Tylko udać się do wróżki – uśmiecha się Ala Jakubowska, ekonomistka z Poznania. – Pani Grażyna przewidziała, że czekają mnie problemy ze zdrowiem. Prosiła, żebym się nie załamywała, bo cierpienie będzie początkiem pozytywnych zmian w moim życiu. I tak się stało! Złamałam w dwóch miejscach rękę, zmagałam się z bólem. Potem lekarz skierował mnie na rehabilitację i tam poznałam pewnego pana. Zaczęliśmy się spotykać. Karty mówią, że pobierzemy się w przyszłym roku i nie mam co do tego wątpliwości.
Spotkała anioła
Wróżka zaznacza, że nie opiera się tylko na kartach. Przyznaje, że w bardzo trudnych, skomplikowanych sytuacjach ma wizje. Zamyka oczy i widzi obrazy.
– Wydarzyło się to tylko kilka razy w moim życiu. Kiedyś ktoś pytał, czy bliska mu osoba wyzdrowieje. Zobaczyłam postać mężczyzny w czarnych okularach. Wiedziałam, że był to anioł śmierci... Prosił, abym powiedziała, że w chwili przejścia do duchowego świata nikt nie jest sam. I nie ma się czego bać...
Grażyna lubi swoich klientów, a oni wracają do niej nawet po wielu latach, polecają znajomym. Wróżka jest pewna, że w życiu czasami trzeba posłuchać kart, bo potrafią udzielić mądrych rad. Ona jest tylko pośrednikiem pomiędzy potrzebującym, a tym, czego nie potrafi nazwać.
22 października 2004 roku obudziła się podekscytowana. Wiedziała, że jest to wyjątkowy dzień w jej życiu. Kilka tygodni wcześniej kilkakrotnie powróżyła sobie z kart. Ich układ wskazywał zawsze to samo: tego dnia miała poznać mężczyznę swojego życia. Zjadła śniadanie, starannie się ubrała i umalowała. Poszła na kurs medytacji. Bacznie przyglądała się mężczyznom dookoła, ale nie było na kim zawiesić oka. Po przerwie usiadł obok niej jakiś pan. Spojrzeli na siebie i natychmiast zaiskrzyło. Nowy znajomy odwiózł ją do domu. Wymienili się numerami telefonów. Wieczorem pomyślała, że karty kolejny raz jej nie zawiodły. Spotkała swojego przyszłego męża, mimo że on tego jeszcze wtedy nie wiedział.
Wywróżyła sobie rozwód
Grażyna Rybarczyk jest jedną z nielicznych wróżek, które potrafią przewidzieć przyszłość nie tylko innym, ale i sobie. Jednak karty stawia sobie tylko w ważnych sytuacjach życiowych. Nie zawsze pokazują optymistyczny obraz. Na przykład dowiedziała się z nich, że jej pierwsze małżeństwo nie przetrwa, lecz pojawi się dla niej druga szansa.
– Najważniejsza jest prawda – mówi Grażyna. – Nie mogłabym okłamać klienta tylko dlatego, żeby sprawić mu przyjemność. Zresztą gdy wiemy, jakie jest prawdopodobieństwo wydarzeń, to zawsze możemy zrobić coś, co polepszy nasz los. W życiu niektóre sprawy idą łatwo, a w innych trzeba zaryzykować.
Stawiała karty w bibliotece
Mama Grażyny wróżyła z kart i dziewczynka już w dzieciństwie poznała ich znaczenie. A ona sama traktowała to jako hobby. Pracowała w bibliotece, lubiła książki. Karty nie chciały jednak zostawić jej w spokoju. Pocztą pantoflową rozniosła się informacja, że bibliotekarka potrafi wróżyć. Przychodziły klientki i mówiły: – Poproszę o nowy kryminał, ale gdyby mogła pani jeszcze powiedzieć, czy mój mąż czegoś nie kombinuje. Żaliły się, że podejrzewają przyjaciółkę o nieczyste zamiary, narzekały na kłopoty z dziećmi. Grażyna nie odmawiała. Zauważyła, że pomaganie ludziom cieszy ją o wiele bardziej niż praca zawodowa. I tak rozpoczęła pracę wróżki. Kiedy wróży z kart, widzi przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Odpowiada na zadane pytania i najczęściej jest w tym precyzyjna. Potrafi wyjaśnić, czy klient znajdzie pracę lub miłość. Nie zawsze widzi czas, w którym wróżba się spełni. Bywa jednak, że przepowiednia jest dokładna co do dnia.
Pomogła odnaleźć miłość
Co ma zrobić kobieta, która jest w średnim wieku, nie ma mężczyzny i czuje się samotna? – Tylko udać się do wróżki – uśmiecha się Ala Jakubowska, ekonomistka z Poznania. – Pani Grażyna przewidziała, że czekają mnie problemy ze zdrowiem. Prosiła, żebym się nie załamywała, bo cierpienie będzie początkiem pozytywnych zmian w moim życiu. I tak się stało! Złamałam w dwóch miejscach rękę, zmagałam się z bólem. Potem lekarz skierował mnie na rehabilitację i tam poznałam pewnego pana. Zaczęliśmy się spotykać. Karty mówią, że pobierzemy się w przyszłym roku i nie mam co do tego wątpliwości.
Spotkała anioła
Wróżka zaznacza, że nie opiera się tylko na kartach. Przyznaje, że w bardzo trudnych, skomplikowanych sytuacjach ma wizje. Zamyka oczy i widzi obrazy.
– Wydarzyło się to tylko kilka razy w moim życiu. Kiedyś ktoś pytał, czy bliska mu osoba wyzdrowieje. Zobaczyłam postać mężczyzny w czarnych okularach. Wiedziałam, że był to anioł śmierci... Prosił, abym powiedziała, że w chwili przejścia do duchowego świata nikt nie jest sam. I nie ma się czego bać...
Grażyna lubi swoich klientów, a oni wracają do niej nawet po wielu latach, polecają znajomym. Wróżka jest pewna, że w życiu czasami trzeba posłuchać kart, bo potrafią udzielić mądrych rad. Ona jest tylko pośrednikiem pomiędzy potrzebującym, a tym, czego nie potrafi nazwać.
Tekst i Zdjęcia: Anna Forecka