Istnieją pomiędzy nami niezwykłe niewidoczne połączenia! Nikt do końca nie wie, jak daleko sięgają. I dlaczego potrafią zmieniać nasze życie.
Pani Agnieszka miała partnera, który na pewnym spotkaniu towarzyskim bardzo ją adorował. Tam się poznałyśmy. Gdy usłyszała, czym się zajmuję, zapytała, czy moim zdaniem on się jej wreszcie oświadczy. Byli ze sobą już kilka dobrych lat. Sporadycznie odwiedzał swoje dzieci mieszkające z jego byłą żoną w innym mieście. Z dawną partnerką utrzymywali chłodne, lecz poprawne stosunki. Odpowiedziałam na jej pytanie pytaniem, dlaczego ją to nurtuje, skoro są szczęśliwi. Spoważniała. Wytłumaczyła, że jest okej, ale bywa, że odczuwa dziwny niepokój, gdy myśli o wspólnej przyszłości.
Mówi się, że kobiety są podejrzliwe, zazdrosne, oczekują wciąż komplementów ze strony partnera. To prawda, jednak weźmy pod uwagę, że współczesne kobiety bardzo podniosły poziom wewnętrznego rozwoju, a co za tym idzie, również intuicji.
Wzrost poziomu energii i wibracji w aurze człowieka powoduje, że lepiej odczuwa on i rozumie, co jest i co będzie. Jest to możliwe dzięki tym niezwykłym połączeniom, jakie mamy z innymi ludźmi i ze swoją przyszłością.
Odeszłyśmy na bok, bym mogła w ciszy skupić się na ich związku. Poczułam rozstanie. Widziałam ją smutną i czułam, że nic nie da się zrobić, by uratować ten związek. Po prostu ktoś z nich już zaczął myśleć o odejściu. Chodziło o niego. Pani Agnieszka wysłuchała moich słów w milczeniu. Nie była zaskoczona. To ja zareagowałam zaskoczeniem, gdy zapytała nie o to, jak ratować związek, tylko co z nią będzie dalej.
Odpowiedziałam odruchowo, że jeśli zostanie sama, to pewnego dnia kupi gazetę (podałam jej tytuł) i z rubryki anonsów towarzyskich wybierze na chybił trafił jakiś adres, napisze list, wyśle go... Zasugerowałam, że w ten sposób znajdzie miłość na resztę życia. Oburzyła się! Stanowczo zapewniła, że to nie wchodzi w rachubę.
Zobaczyłyśmy się po wielu miesiącach. Byłam na spotkaniu autorskim w jej mieście. Przyszła opowiedzieć, co wydarzyło się po naszej rozmowie. Jakiś czas nadal było między nimi dobrze. Jednak na balu sylwestrowym, gdy już wszyscy złożyli sobie życzenia, on nagle jej oznajmił, że muszą się rozstać, bo postanowił wrócić do byłej żony. Były łzy. Gdy już trochę przywykła do nowej sytuacji, zaczęła odczuwać samotność. Przypomniała sobie naszą rozmowę. Powiedziała, że za każdym razem, gdy wchodziła do sklepu, patrzyła na wymienioną przeze mnie gazetę. I w końcu ją kupiła. Na chybił trafił wybrała palcem anons, napisała list.
Dzień kupienia gazety nie był przypadkowy, bo poznany pan tylko raz zamieścił swoje ogłoszenie! Nie było też przypadkowe wybranie tego anonsu. Przyzwyczailiśmy się gloryfikować świadomość. Jednak poza nią funkcjonuje świat mający więcej do powiedzenia, niż nam się zdaje.
Pani Agnieszka zapytała, czy tak musiało być, czy musiała się rozstać, a potem kupić gazetę. Nie utrzymałaby tego związku na siłę, bo rozłam był już mocno zarysowany w ich polach energetycznych. A gazeta? Ktoś zamieścił ogłoszenie, ale razem z nim popłynęła energia – myśli i uczucia tego człowieka. Osoba wrażliwa, mocno nastawiona na znalezienie tego, czego pragnie, ma szansę tę energię wyczuć. Ona tego, a nie innego dnia zdecydowała się na kupno gazety, bo poczuła przyciąganie.
A może to należy nazwać przeznaczeniem? Wolę mówić, że przeznaczeniem każdego jest odnalezienie tego, co go uszczęśliwia. Jednak życie pokazuje, że nie jest to zawsze łatwe. Trzeba przyznać, że wszyscy mamy talent do gmatwania sytuacji, mieszania energii, choć tak bardzo chcemy ją uporządkować.
Rozstania bolą, ale jak ta opowieść sugeruje, nie ma powodu uznawać je za koniec wszystkiego. Dwie osoby to dwie energie, które wciąż dyskutują ze sobą, kokietują się, wzmacniają albo osłabiają. Związki, w których ta gra zaczyna być nastawiona na kłamstwo, na powodowanie słabości drugiej osoby, nie przetrwają. Wtedy trzeba przypomnieć sobie, że istnieje ciąg dalszy…
Pani Agnieszka miała partnera, który na pewnym spotkaniu towarzyskim bardzo ją adorował. Tam się poznałyśmy. Gdy usłyszała, czym się zajmuję, zapytała, czy moim zdaniem on się jej wreszcie oświadczy. Byli ze sobą już kilka dobrych lat. Sporadycznie odwiedzał swoje dzieci mieszkające z jego byłą żoną w innym mieście. Z dawną partnerką utrzymywali chłodne, lecz poprawne stosunki. Odpowiedziałam na jej pytanie pytaniem, dlaczego ją to nurtuje, skoro są szczęśliwi. Spoważniała. Wytłumaczyła, że jest okej, ale bywa, że odczuwa dziwny niepokój, gdy myśli o wspólnej przyszłości.
Mówi się, że kobiety są podejrzliwe, zazdrosne, oczekują wciąż komplementów ze strony partnera. To prawda, jednak weźmy pod uwagę, że współczesne kobiety bardzo podniosły poziom wewnętrznego rozwoju, a co za tym idzie, również intuicji.
Wzrost poziomu energii i wibracji w aurze człowieka powoduje, że lepiej odczuwa on i rozumie, co jest i co będzie. Jest to możliwe dzięki tym niezwykłym połączeniom, jakie mamy z innymi ludźmi i ze swoją przyszłością.
Odeszłyśmy na bok, bym mogła w ciszy skupić się na ich związku. Poczułam rozstanie. Widziałam ją smutną i czułam, że nic nie da się zrobić, by uratować ten związek. Po prostu ktoś z nich już zaczął myśleć o odejściu. Chodziło o niego. Pani Agnieszka wysłuchała moich słów w milczeniu. Nie była zaskoczona. To ja zareagowałam zaskoczeniem, gdy zapytała nie o to, jak ratować związek, tylko co z nią będzie dalej.
Odpowiedziałam odruchowo, że jeśli zostanie sama, to pewnego dnia kupi gazetę (podałam jej tytuł) i z rubryki anonsów towarzyskich wybierze na chybił trafił jakiś adres, napisze list, wyśle go... Zasugerowałam, że w ten sposób znajdzie miłość na resztę życia. Oburzyła się! Stanowczo zapewniła, że to nie wchodzi w rachubę.
Zobaczyłyśmy się po wielu miesiącach. Byłam na spotkaniu autorskim w jej mieście. Przyszła opowiedzieć, co wydarzyło się po naszej rozmowie. Jakiś czas nadal było między nimi dobrze. Jednak na balu sylwestrowym, gdy już wszyscy złożyli sobie życzenia, on nagle jej oznajmił, że muszą się rozstać, bo postanowił wrócić do byłej żony. Były łzy. Gdy już trochę przywykła do nowej sytuacji, zaczęła odczuwać samotność. Przypomniała sobie naszą rozmowę. Powiedziała, że za każdym razem, gdy wchodziła do sklepu, patrzyła na wymienioną przeze mnie gazetę. I w końcu ją kupiła. Na chybił trafił wybrała palcem anons, napisała list.
Dzień kupienia gazety nie był przypadkowy, bo poznany pan tylko raz zamieścił swoje ogłoszenie! Nie było też przypadkowe wybranie tego anonsu. Przyzwyczailiśmy się gloryfikować świadomość. Jednak poza nią funkcjonuje świat mający więcej do powiedzenia, niż nam się zdaje.
Pani Agnieszka zapytała, czy tak musiało być, czy musiała się rozstać, a potem kupić gazetę. Nie utrzymałaby tego związku na siłę, bo rozłam był już mocno zarysowany w ich polach energetycznych. A gazeta? Ktoś zamieścił ogłoszenie, ale razem z nim popłynęła energia – myśli i uczucia tego człowieka. Osoba wrażliwa, mocno nastawiona na znalezienie tego, czego pragnie, ma szansę tę energię wyczuć. Ona tego, a nie innego dnia zdecydowała się na kupno gazety, bo poczuła przyciąganie.
A może to należy nazwać przeznaczeniem? Wolę mówić, że przeznaczeniem każdego jest odnalezienie tego, co go uszczęśliwia. Jednak życie pokazuje, że nie jest to zawsze łatwe. Trzeba przyznać, że wszyscy mamy talent do gmatwania sytuacji, mieszania energii, choć tak bardzo chcemy ją uporządkować.
Rozstania bolą, ale jak ta opowieść sugeruje, nie ma powodu uznawać je za koniec wszystkiego. Dwie osoby to dwie energie, które wciąż dyskutują ze sobą, kokietują się, wzmacniają albo osłabiają. Związki, w których ta gra zaczyna być nastawiona na kłamstwo, na powodowanie słabości drugiej osoby, nie przetrwają. Wtedy trzeba przypomnieć sobie, że istnieje ciąg dalszy…
Elżbieta Nowalska