Nie opuszczę cię aż do śmierci – deklarujemy z wiarą, że przyszłość będzie piękna, a uczucia starczy po kres dni. Jednak nie zawsze się udaje. I wtedy chcemy wycofać się z nieudanego związku…
On tak mnie męczy! – zawołała Sabina. – Nie, żeby bił albo się upijał, ale od lat mnie ogranicza. Gani. Jest ciągle ze mnie niezadowolony. Ja lubię ruch, mam w sobie mnóstwo energii, a on, czegokolwiek bym nie zaproponowała, powtarza: „Głupstwa mówisz” i wzrusza ramionami. Czuję się, proszę pani, stłamszona.
– Próbowała pani z nim rozmawiać?
– O, żeby to raz! Usiłowałam także pogadać o nas z siostrą i mamą, lecz nie rozumieją.
Powiedziały, że chyba zdurniałam na starość, bo chłop spokojny, stateczny, kocha mnie, dba o rodzinę. Że mam fiu bździu w głowie. Może to prawda? Ale czy grzechem jest, że chcę jeszcze czegoś dokonać, rozwijać się, jeździć po świecie?
– Też sądzę, że nie musi pani w ciężkiej frustracji spędzać kolejnych trzydziestu lat swojego życia – zauważyłam. – On traktuje panią jak osobę niemądrą i niedojrzałą.
– Czy gdybym to zrobiła... Znaczy, odeszła... Nie będę żałować?
Popatrzyłam w karty. Rozwód jest zawsze skokiem na głęboką wodę, a człowiek boi się nieznanego. Tym razem wszystko zapowiadało się pomyślnie. Mężczyzna powinien znaleźć partnerkę, jaka lubi się podporządkowywać. Natomiast Sabina rozpostrze skrzydła. Nadrobi stracony czas. Po rozwodzie pozna nowych ludzi. Uruchomi świetnie prosperującą firmę i doskonale sobie poradzi.
– Ten pozornie poprawny związek jest kompletną pomyłką – powiedziałam. – Niech się pani nie waha. – Klientka pomilczała chwilę. Następnie szepnęła: – To dobrze. Odczuwam wielką ulgę.
Niestety, zwykle nie bywa tak różowo. Weźmy Martę. Datę ślubu ustaliła z trudem, ponieważ, jak wyznała, narzeczony nie kwapił się do żeniaczki. Dziewczyna kochała się w nim szaleńczo, przeświadczona, że jej miłości wystarczy na dwoje.
– Najważniejsze, żeby stworzyć rodzinę – mówiła z przekonaniem. – Urodzić dziecko. Mój ojciec da nam kasę na dom. Pobudujemy się i będzie pięknie.
Na moje zastrzeżenie, że to trochę za mało i powinna poczekać z małżeństwem, odpowiedziała, że nie, bo Darek mógłby się rozmyślić. W tarocie narzeczonego Marty uosabiał odwrócony Król Pucharów, który to arkan znamionuje egocentryzm, cwaniactwo, skłonność do kłamstw i złośliwości. Poprosiłam zatem, żeby chociaż nie spieszyła się z macierzyństwem. Nie słuchała, snując głośno marzenia:
– Chciałabym, żeby Darek ukończył wreszcie studia. Jest ciężko, ale robię, co mogę. Pomagam finansowo, a ostatnio napisałam mu pracę semestralną. Dostał czwórkę!
Jasne, skonstatowałam w duchu. Przygotuje za niego pracę, posprząta i wypierze, a facet będzie nią za to pomiatał. Oznajmiłam więc wprost, że mężczyzna nie jest odpowiednim kandydatem na życiowego partnera i wyczułam, że lekko się na mnie obraziła.
Następnym razem ujrzałam ją po trzech latach.
– Mąż zachowuje się, jakbym była jego wrogiem – wychlipała. – Wykrzyczał, że mnie nienawidzi. A przecież ja dla niego wszystko... Nawet ten dom, który kupił tata, zapisałam na niego, bo narzekał, że czuje się przy nas jak dziad. Dziecko go złości, bo podobno jest dokładnie takie, jak ja. Awantura goni awanturę.
No cóż. Co prawda, sama nawarzyła sobie tego piwa, lecz teraz chodziło o to, by ocalić bodaj część mienia i – najważniejsze – nie popełniać tych samych błędów. Zaproponowałam kontakt z adwokatem i rozwód, bowiem tarot informował, że im dłużej pożyje z Darkiem, tym gorzej na tym wyjdzie. Nie złożyła pozwu. Bała się samotności, przekonując, że lepszy diabeł znany. Niestety, po roku – wyniszczona psychicznie – musiała wynieść się z dzieckiem do rodziców, ponieważ małżonek sprowadził do domu panienkę, z którą zamieszkał, nie bacząc na ślubną żonę.
Po trzech latach rozpamiętywania swej niewątpliwej krzywdy poznała Krzysia. Krzyś był właśnie na którymś z kolei odwyku i Marta poczuła, że musi otoczyć go opieką. Był taki biedny. Zmarnowały go trzy poprzednie żony, dręczył komornik... Marta otworzyła przed nim portfel i serce. Na moje pytanie, czy minione doświadczenia niczego jej nie nauczyły, nie potrafiła znaleźć odpowiedzi.
Maria Bigoszewska