Jeszcze niedawno Barbarze wydawało się, że gorące kłótnie z mężem są czymś normalnym. Jednak kiedy Ryszard wykrzyczał jej, że się wyprowadza, poczuła, że musi działać. I dzięki warsztatom „Porozumienie bez przemocy” oraz „Zen w miłości” nauczyła się, jak na zawsze zakończyć domowe niesnaski.
Do przytulnej sali na warszawskim Żoliborzu wchodzi kilka kobiet. Niektóre idą pewnym krokiem, inne nieśmiało zaglądają przez uchylone drzwi. Wszystkie siadają w kręgu na podłodze i biorą udział w warsztatach „Porozumienie bez przemocy”, które Barbara znalazła w internecie.
– Przyszłam tu, bo poraziły mnie słowa męża – tłumaczy energiczna 40-latka. – Zarzucił mi, że od lat go krytykuję, wykrzyczał, że ma dość mojego zrzędzenia, i że wiosną zamieszka w domu na działce. Po tej kłótni Basia popłakała się i poszła przegadać sprawę z siostrą. No bo w końcu kto zrozumie ją lepiej niż inna kobieta? Okazało się jednak co innego… – Wiesz, Basiu, ostatnio na imieninach aż żal mi było Ryśka. Wciąż przy gościach stroiłaś sobie z niego żarty, niby dowcipnie, ale irytująco – ostro skrytykowała ją siostra.
Język żyrafy
Dzisiaj, po kilku warsztatach, które prowadzi Lucyna Wieczorek z Ośrodka Rozwoju Osobistego Kobiet Dojrzewalnia Róż, Basia wie, skąd wzięła się ta złość. Rysiek według niej za późno przywiózł zakupy z marketu i bała się, czy ze wszystkim zdąży. Dlatego wyżyła się na nim w złości. Dzięki zajęciom nauczyła się rozpoznawać tego typu uczucia. I nauczyła się o nich mówić – spokojnie, bez obrażania męża.
Trenerka wyjaśniła uczestniczkom zajęć, że w rozmowie, zwłaszcza tej z bliskim człowiekiem, nie chodzi o to, by być miłym i fałszywym, ale szczerym i prawdziwym w sposób, który nie rani drugiej osoby. I że można być w związku naprawdę blisko i świadomie się nie ranić, a w zamian szanować nawzajem swoje potrzeby.
– Trochę bawiło mnie, gdy pani Ula mówiła o języku żyrafy i szakala, ale szybko zaczęłam pilnie słuchać – wspomina Barbara.
Skąd te zwierzęce porównania? Żyrafa ma największe ze wszystkich ssaków serce, dlatego w tej metodzie symbolizuje mówienie z głębi serca o tym, czego potrzebujemy. Natomiast mowa szakala to mowa pełna agresji, która rani naszego słuchacza.
Barbara słuchała trenerki i innych uczestniczek warsztatów, brała udział w ćwiczeniach, które uczyły, jak rozmawiać z ludźmi inaczej niż dotąd. Co zyskała? – Dowiedziałam się, że gdy ktoś nas zrani w rozmowie, wcale nie trzeba mu oddać. Wyobraziłam sobie, co czuł mój mąż, gdy z niego publicznie żartowałam. Teraz wiem, że gdy chcę coś powiedzieć Ryśkowi, najpierw ustalam, na czym mi zależy – np. żeby więcej pomagał w domu. I proszę go o to spokojnym głosem, nie robię złośliwych uwag.
Zen w miłości
Barbara dowiedziała się też, co robić, gdy mąż mimo wszystko odmówi jej prośbie. Dzięki kolejnym warsztatom – „Zen w miłości” – nauczyła się rozpoznawać i akceptować swoje prawdziwe uczucia. Oraz tego, że smutek czy złość to nic złego, i że gdy czuje się podle, najlepiej… nic nie robić, tylko obserwować swój stan – tak jak buddyjscy mnisi słynący z wewnętrznego spokoju.
– A gdy nie wybuchłam, usłyszałam piękne słowa: „Kochanie, świetny obiad, pozmywam potem, ale najpierw chcę obejrzeć w telewizji skoki narciarskie”. I zrobił to! – mówi z dumą Basia.
Zaraz po tym zdarzeniu przypomniała sobie, jak ona, tak samo jak jej mama, upierała się na zmywanie od razu po obiedzie. Zrozumiała, że to nie miało sensu. Talerze postały w zlewie dwie godziny, ale para uniknęła kłótni i tej niedzieli do wieczora wszyscy mieli dobry nastrój!
Bądźmy szczęśliwsi
– Metod rozmowy bez agresji można się nauczyć, tak samo jak prowadzenia samochodu – wyjaśnia trenerka Lucyna Wieczorek. Ważne, by ćwiczyć i nie zrażać się niepowodzeniami, za to doceniać nawet małe sukcesy. Najważniejsze jest to, by szanować uczucia i potrzeby swoje oraz rozmówcy. Nasze związki staną się spokojniejsze, a z czasem także szczęśliwsze.
FOT. SHUTTERSTOCK.COM
Więcej informacji o warsztatach znajdziesz na www.dojrzewalnia.pl.