Gdy we właściwy sposób pożegnamy się ze zmarłymi, nasze życie stanie się inne. Czytaj: lepsze.
[IMG type="MEDIUM" src="678_1271068602.jpg" zoom="YES" class="fleft" folder="content"] W niektórych tradycjach duchowych uważa się, że śmierć – nawet ta gwałtowna – zawsze przychodzi po nas w wyniku naszej osobistej decyzji. Bo kiedy energia życiowa człowieka uległa wyczerpaniu, wtedy nawet nieświadomie, ale zawsze skutecznie aranżujemy sytuacje, które zakończą nasze życie. A to dlatego, że uznaliśmy, że nasza droga w tym wcieleniu dobiegła już końca, albo że nie mamy siły jej kontynuować. Tej decyzji umierającego czasem nie rozumieją i nie akceptują jego najbliżsi. Czują się odrzuceni, samotni. Popadają w rozpacz albo w przesadną aktywność – organizują wystawny pochówek, załatwiają sprawy urzędowe, bez chwili refleksji nad prawdziwą istotą momentu rozstania. Często też własny ból leczą, szukając winnych lub obwiniając siebie.
Sposoby na żałobę
Terapeuci pracujący według metody Berta Hellingera podają proste i skuteczne sposoby na pożegnanie osoby, która odeszła:
1. Zaakceptuj to, że każda śmierć stanowi osobisty wybór osoby, która odeszła czy odchodzi. Uszanuj ten wybór.
2. Uwolnij się od złości, smutku i rozpaczy po stracie ukochanej osoby. Aby to zrobić, możesz albo medytować, albo… pozwolić sobie przeżywać te trudne uczucia. Nie oceniać ich, nie uciekać od nich, nie próbować zmienić swojego stanu emocjonalnego, ale po prostu przyglądać się temu, co przeżywasz, aż żal i ból cię opuszczą.
3. Możesz napisać do osoby zmarłej pożegnalny list i zawrzeć w nim wszystkie swoje uczucia do niej – zarówno pozytywne, jak i negatywne. List trzeba głośno odczytać, a następnie spalić.
Mistrzowie duchowi uważają, że podtrzymywanie więzi ze zmarłą osobą tak, jakby ona nadal żyła, to pogwałcenie odwiecznego prawa.
Dlaczego?
Bo z jednej strony nasza energia zatrzymuje zmarłego w tym wymiarze, a z drugiej – blokujemy własny rozwój duchowy przez brak pokory i akceptacji swego losu.