Gdy rany nie chcą się goić,
dokuczają
przez wiele miesięcy,
a nawet lat, jedyną
nadzieją może być
ozonoterapia.
Tradycyjne leczenie trudnych ran przebiega zwykle według tego samego
schematu – mówi Agnieszka Wójcik, dyrektor Centrum Leczenia Ran Metodą
Ozonoterapii ONKOMED w Warszawie. – Najpierw stosuje się maści, a kiedy
te nie pomagają, interweniuje chirurg. Rana przysycha na jakiś czas, a
potem – na przykład z powodu upału – otwiera się znowu. Tak powstaje
błędne koło, w którym pacjent może tkwić bardzo długo. Była u nas
kobieta, która miała ranę otwartą przez 23 lata!
Ostatnia deska ratunku
Ozonoterapia to nadzieja dla osób, którym nie pomogło rutynowe
leczenie. Metoda została przetestowana w Niemczech. Lekarze doszli do
wniosku, że skoro ozonem dezynfekuje się narzędzia do operacji, można
to samo zrobić z raną. W Polsce to raczej mało znana metoda, choć
pacjentów chcących poddać się zabiegowi jest coraz więcej. – Przychodzą
do nas ludzie, którzy „hodują” swoje rany 8, 12 lat, a nawet dłużej –
mówi Agnieszka Wójcik. – Ozon to często ostatnia deska ratunku – jest
skuteczniejszy w walce z bakteryjnymi infekcjami, ponieważ bakterie się
na niego nie uodparniają tak jak na środki farmakologiczne.
Trzy kroki do zdrowia
Terapia ma kilka etapów. – Każdemu pacjentowi pobiera się najpierw
wymaz z rany, by dowiedzieć się, jaki rodzaj bakterii uniemożliwia jej
zagojenie się – tłumaczy Agnieszka Wójcik. – Potem podaje się ozon na
otwartą ranę. W czasie zabiegu kończyna znajduje się w specjalnym
foliowym rękawie. Dodatkowo pacjent dostaje kroplówki z ozonem.
Równolegle przyjmuje się antybiotyki. Po takiej trójtorowej terapii
rany goją się naprawdę szybko. Ale to oznacza na przykład 4 miesiące.
Jeśli jednak ktoś „hoduje” ranę przez 8 lat, wcale nie jest to długo.
Nawet przy świeżych ranach (które mają 4–5 miesięcy) terapia może trwać
od półtora do dwóch miesięcy. Pod koniec, jeśli wszystko przebiega
prawidłowo, pacjent leczony jest opatrunkami z oliwy ozonowanej
(ozonelli). – Podkreślam, że nie dokonujemy cudów – mówi Agnieszka
Wójcik. – Kogoś, kto ma np. zaniedbaną stopę cukrzycową i już
zmartwiałe palce, odsyłamy do chirurga lub ortopedy. Jeśli jednak palce
są tylko zropiałe, a kości całe, wtedy leczymy. Wśród pacjentów
większość stanowią chorzy na cukrzycę, owrzodzenia i odleżyny. Ale w
zasadzie każdy może stanąć wobec problemu: – Mieliśmy niedawno młodego
pacjenta, który kilka lat wcześniej przeżył ciężki wypadek – opowiada
Agnieszka Wójcik. – Jedna z ran nie chciała się zagoić. Chłopak miał
gronkowca i dlatego zgłosił się do naszego ośrodka.
W rytm gojenia
W Polsce niewiele ośrodków oferuje ozonoterapię. – Jesteśmy jedyni w
województwie mazowieckim – mówi Agnieszka Wójcik. – Przyjeżdżają do nas
pacjenci z całego kraju. Leczenie może być nieco kłopotliwe, gdyż
zabiegi prowadzone są w rytmie, w jakim zabliźnia się rana. Przez mniej
więcej dwa tygodnie podawany jest ozon, potem jest tydzień przerwy na
opatrunki z ozonowanej oliwy. A potem powrót do zabiegów. Każda rana
zabliźnia się skokowo. Może się zdarzyć, że po początkowym
przyschnięciu otworzy się znowu, a potem znowu zacznie się goić. Proces
gojenia może się także zatrzymać na jakiś czas. Warto jednak być
cierpliwym.
tekst i zdjęcia: Gabriel Maciejewski