Wizyta u Anny Kempisty to prawdziwe ukojenie dla duszy. Być może dlatego, że ta wróżka łączy wizjonerską moc z umiejętnościami psychologa!
Drobna blondynka o delikatnej urodzie. Aż trudno uwierzyć, że ma 44 lata! I te jej zielone oczy. Mam wrażenie, że przez całą naszą rozmowę ani razu nie odwróciła wzroku. Anna Kempisty sprawiła, że siedziałam jak zahipnotyzowana. Dlatego się nie dziwię, że wróżka Anna ma swój fanklub, a w kolejce do niej ustawiają się tłumy osób…
Powołanie czy fatum?
Anna bardzo dobrze pamięta chwilę, w której pierwszy raz poczuła, że jest inna niż wszyscy. Miała jakieś 7 lat, gdy śniło jej się, że suczka u babci ma dwa szczeniaki. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że po kilku dniach sen okazał się prawdą.
W jej rodzinie nikt wcześniej nie przejawiał tak silnych wizjonerskich zdolności, ale kobiety ze strony mamy miewały prorocze sny… Wiadomo było, że gdy śniły im się czarne buty, to w rodzinie pojawiała się śmierć. Może dar odziedziczyła po prababci, która była zielarką i pomagała ludziom w trudnych sytuacjach.
Tak czy inaczej Anna wróży od 15 lat. Aby zobaczyć przyszłość, używa tarota. Potrafi także czytać z daty urodzin. Ale najczęściej to, co się wydarzy, widzi we śnie. Niezależnie, czy sobie tego życzy, czy nie. Na pytanie, czy przewidywanie przyszłości jest darem, czy przekleństwem, bez zastanowienia odpowiada, że dla niej to przekleństwo. Sprawy, które widzi, w większości mają zabarwienie negatywne. Choroby, krzywdy, zdrady, śmierć są na porządku dziennym. Ciągły kontakt z ludzkimi dramatami jest dla Anny wielkim obciążeniem.
Dopiero po naszej rozmowie uświadamiam sobie, jak wielkim. Mamy dosyć własnych kłopotów, a co dopiero mówić o tym, żeby przeżywać nieszczęścia innych. W takich sytuacjach liczy się nie tylko empatia, ale także doświadczenie i pokora.
Jak wtedy, kiedy na sesję do Anny zgłosiła się kobieta, która długo nie mogła zajść w ciążę. Gdy wróżka postawiła karty, wyszło, że klientka powinna skontrolować endometrium (błonę wyściełającą macicę). Dzięki temu, że Anna odesłała ją do ginekologa, klientka uniknęła poważnych problemów zdrowotnych.
Dogonić przeznaczenie
Przed nieszczęściem nie zawsze jednak można uciec. Śmierć własnego ojca Anna przeżywała dwukrotnie: pierwszy raz, kiedy jej się to przyśniło, i ponownie za 3 miesiące, kiedy ojciec zmarł naprawdę. A co najgorsze wróżba nie zawsze jest tak jasna. Kilka lat temu Annie przyśniło się, że uciekają jej pieniądze. Po przebudzeniu kazała mężowi zablokować dostęp do wszystkich kont. To przez nieuczciwą spółdzielnię, która podniosła cenę mieszkania, które wizjonerka kupiła wraz z mężem. Ale Anna nie lubi skupiać się na sobie. Niewiele też o sobie opowiada. Dla niej najważniejsi są ludzie, którzy przychodzą. Szukają u Anny gotowej recepty na życie, czasem pomysłu na to, co mają robić, jak rozwiązać konkretny problem, który się pojawił.
Czy wygram w totolotka?
– Często klient przychodzi i od progu informuje mnie, że interesuje go jedynie to, czy będzie miał szczęście w miłości lub czy fortuna mu będzie sprzyjać. Niektórzy zastrzegają, by nie mówić nic np. o ich stanie zdrowia. A ja nie mam takiego wyboru – zaznacza Anna. Niektóre myśli, sny pojawiają się same. Wówczas pozostaje jej tylko odliczać czas, kiedy to się sprawdzi.Padają przeróżne pytania. Kobiety coraz częściej pytają o to, czy i kiedy urodzą dziecko lub czy są zdradzane. Panów interesuje, czy zdobędą konkretną kobietę, czy uda im się znaleźć ciekawą pracę lub kupić mieszkanie. Biznesmeni pytają, czy mają inwestować pieniądze, a nawet bardzo konkretnie, czy np. otrzymają dotacje unijne.
No i, oczywiście, najczęstszym pytaniem jest wygrana w totolotka. – Ludzie ciągle pytają mnie o magiczne numery, nie wiedząc, że żadna wróżka ich nie poda. Magia polega nie na konkretnych numerach, a na tym, czy wygrana jest nam w danym dniu i okolicznościach przeznaczona – powtarza Anna.
Wróżka psycholog
Tarocistka zastrzega, że nie zawsze jest na 100 procent szczera ze swoimi klientami. Zdrada i śmierć to dwa tematy, przy których obowiązkowo należy zachować etykę zawodową. Wróżbiarstwo jest sprawą bardzo subtelną.
– Nie sztuką jest zobaczyć zdradę. Sztuką jest tak przekazać komuś informację o tym, że jest okłamywany, by dać mu siłę i motywację do działania – podkreśla. Wiele kobiet już na samą myśl o zdradzie popada w depresję. Tylko dla nielicznych jest to impuls do poważnych zmian w życiu. Do tego doskonale przydaje się psychologia, którą Anna skończyła rok temu.
Poza tym wizjonerka przyznaje, że od nieszczęść swoich klientów stara się odcinać. Chociaż nie do końca jej się to udaje. Anna już nie pamięta, kiedy ostatnio była na urlopie. Telefon dzwoni non stop. – Ludziom się wydaje, że wróżka pracuje 24 godziny na dobę – mówi Anna i zaraz przytacza przykład pani, która o trzeciej w nocy zadzwoniła, by skonsultować podjętą decyzję. Inna stała klientka notorycznie wydzwania o piątej rano, by dowiedzieć się, czy jest już w ciąży.
Na szczęście bywają też chwile, które rekompensują wszystkie te uciążliwości. Jak ta sprzed kilkunastu miesięcy, kiedy to Anna zobaczyła, że na jej klientkę czeka wielka fortuna, o którą musi jednak zawalczyć. Stawiając tarota Anna zauważyła, że kobieta ma błękitną krew. Karty pokazały, że powinna stworzyć drzewo genealogiczne. Po trzech miesiącach klientka przyznała, że jej brat zainteresował się sprawą i wyszło na jaw, że poza arystokratycznym pochodzeniem odziedziczyli w Krakowie kamienicę!
Zastanawiam się, czy Anna potrafi przewidzieć swoją przyszłość. Odpowiada bez wahania, że nie stawia sobie obsesyjnie tarota. I bez skrępowania przyznaje, że raz była u innej wróżki. – Poszłam do Oktawii. Wszystko, co mi powiedziała, sprawdziło się. No może poza jednym faktem, ale tak już jest, że statystycznie na 100 przepowiedni jedna się nie sprawdza. Tylko jedna i aż jedna…
Fot. Monika Bajkowska