Maria Magdalena była żoną Jezusa!!! Ta bulwersująca hipoteza – nagłośniona dzięki książce Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci”– zyskuje kolejne potwierdzenie. Oto na światło dzienne wypłynęła Ewangelia żony Jezusa.
W oficjalnych czterech Ewangeliach Nowego Testamentu nie ma ani jednego słowa, że Jezus miał żonę. On sam jawi się nam jako eteryczna istota, myśląca jedynie o Bogu i o tym, jak doprowadzić ludzi przed Jego oblicze. Dogłębnie dobry, rozumiejący, współczujący, czyniący cuda. Nie patrzy na kobiety jak mężczyzna, ale jak ojciec wybaczający ludzkie grzechy. To on w jednej z najbardziej znanych przypowieści ratuje jawnogrzesznicę przed chcącym ją ukamienować tłumem słynnymi słowami: „Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto sam jest bez winy”. Dzięki temu zyskuje najwierniejszą wyznawczynię, która sama staje się jedną z najsłynniejszych kobiet. Każdy przecież słyszał o Marii Magdalenie. Każdy słyszał, lecz czy oficjalne Ewangelie mówią o niej prawdę? To wcale nie jest dziwne pytanie, bo przecież oprócz tych czterech tekstów: Marka, Łukasza, Mateusza i Jana istnieje kilkanaście innych ewangelii, zwanych apokryfami (fałszywkami), które o życiu i działalności Jezusa opowiadają zupełnie inne historie.
Prawdziwa historia Marii Magdaleny
Dowiadujemy się z nich na przykład, że Maria pochodziła z Magdali (stąd Magdalena), była zamożną kobietą, która jako jedna z pierwszych uwierzyła w posłannictwo Jezusa. Jeździła z nim i wspomagała go finansowo. Była bardzo inteligentna, w lot chwytała idee Jezusa i, co więcej, „Zbawiciel kochał ją bardziej od innych uczniów i całował w usta” (Ewangelia Filipa). To ona tkwiła pod krzyżem do końca, ona brała udział w pochówku i to jej jako pierwszej pokazał się po zmartwychwstaniu. I to ona później przekazywała innym apostołom Dobrą Nowinę, stając się „apostołką apostołów”, o czym mówi apokryficzna Ewangelia św. Jana, a także Ewangelia Marii, której treść od wielu lat bada Karen Leigh King, profesor katedry historii na Harwardzie. W ostatnio znalezionym papirusie, nazwanym Ewangelią żony Jezusa, jest fragment, w którym Jezus dosłownie nazywa ją „żoną” i stawia za wzór pozostałym apostołom. I właśnie ten tekst – zapisany na niewielkim fragmencie starego papirusa o wysokości czterech i szerokości ośmiu centymetrów – może wstrząsnąć fundamentami Kościoła. Prof. King otrzymała go w lipcu 2010 roku od tajemniczego nieznajomego i po wielomiesięcznych badaniach – zarówno treści, sposobu napisania, jak i fizycznych właściwości papirusu – uznała za autentyk. W tekście tym Jezus najwyraźniej sprzecza się z apostołami co do roli kobiet i tego, czy Maria z Magdali może być jego uczennicą. Broni kobiet („moja matka dała mi życie”), uznaje, że „Maria jest tego godna” i mówi: „Moja żona”. Czego więcej jeszcze potrzeba?
Prawda sfałszowana z męskiej zazdrości
Skoro w tak wielu pismach z epoki Maria z Magdali była uważana za żonę Jezusa, wspominano, że urodziła mu dzieci i że została wskazana przez niego jako jego duchowa spadkobierczyni, to skąd wzięło się przekonanie, że była prostytutką? Co więcej – że Jezus żył w celibacie? Na to pytanie także odpowiadają „zapomniane” ewangelie: wszystko to z męskiej zazdrości. Święty Paweł tak bardzo nie lubił Marii Magdaleny, że w swoich listach w ogóle o niej nie wspomniał. A święty Piotr, opoka Kościoła, uważał, że „Maria powinna opuścić grono apostołów, bo kobiety nie zasługują na to, by żyć” (Ewangelia Tomasza). Najwyraźniej mężczyźni zawsze byli tacy sami – nie mogąc znieść, że kobieta jest od nich lepsza, po prostu zrobili z niej dziwkę i sfałszowali historię.
Kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw
Podobną drogą poszli ojcowie Kościoła, którzy z dziesiątek ewangelii wybrali jedynie te, które mówiły dokładnie to, co pasowało ówczesnym biskupom, by trzymać owieczki w ryzach; w dodatku trzy z nich: Marka, Mateusza i Łukasza mówiły to w bardzo podobny sposób – stąd nazwa „ewangelie synoptyczne”. Reszta tekstów opisujących życie Jezusa została odrzucona, uznana za fałszywki, apokryfy. Zapomniana. I gdyby nie pewien egipski rolnik, który w 1945 roku trafił do jaskiń w Nag Hammadi i przez przypadek odkrył ukryte dzbany wypełnione starożytnymi papirusami, do dziś żylibyśmy w przekonaniu, że było tak, jak tego nas uczą od dwóch tysięcy lat…
Ewa Ray
fot.shutterstock.com