Właśnie teraz w sierpniu mijają rocznice zarówno urodzin, jak i tragicznej śmierci Stefana Ossowieckiego, najsławniejszego polskiego jasnowidza.
W Polsce międzywojennej był postacią powszechnie cenioną. Przychodzili do niego po radę arystokraci, politycy, artyści i zwykli obywatele. Dla wszystkich miał czas i od nikogo nie brał pieniędzy.
Spotkanie nauczyciela
Urodził się w Moskwie w 1877 roku. W dzieciństwie nie przejawiał żadnych nadzwyczajnych umiejętności. Pojawiły się nagle, gdy miał 14 lat. Ale ich nie rozumiał. Na szczęście podczas studiów trafił na praktykę do fabryki w pobliżu Homla. Tam spotkał Żyda Worobieja, słynnego w Rosji kabalistę, który szmat życia spędził w Indiach. „Jako sędziwy starzec – wspominał Ossowiecki – nie wstawał już z łóżka, leżał ubrany w czarną szatę. Twarz miał piękną semicką, z długą siwą brodą. (...) Dużo mi mówił o przyszłości Rosji, o wojnie światowej, o wskrzeszeniu Polski. (...). W najdrobniejszych szczegółach opisał całe moje życie, zastanawiając się nad jego ciekawszymi etapami. On pierwszy wyjaśnił mi, co znaczy aura”.
Przenoszenie przedmiotów
W czasach studenckich jego umiejętności telekinetyczne rozwinęły się do tego stopnia, że samym wysiłkiem woli przenosił ciężkie przedmioty, płatając w ten sposób mnóstwo figli przyjaciołom. Sam tak to opisywał: „Związywano mnie sznurami, nakładano długą koszulę z długimi rękawami, które były związane z tyłu. Leżałem na ziemi, nie mogąc się ruszyć, gdyż nogi w kostkach były także związane mocno i w takim stanie, skrępowany, mogłem poruszać najcięższe przedmioty. Zrywałem ubrania, przesuwałem figury marmurowe lub inne ciężkie przedmioty, zdejmowałem obrazy ze ścian”.
Poszukiwania zaginionych
Wszystko zmieniło się po wybuchu I wojny światowej. Wtedy Ossowiecki znalazł się w Warszawie. I wówczas pojawiło się jasnowidzenie. Dość szybko stał się znany, a jego dar wzbudzał szacunek. Spotykał się m.in. z Marszałkiem Piłsudskim i Ignacym Paderewskim.
Odnajdywał zaginionych ludzi i zagubione przedmioty, odtwarzał topografię odległych miejsc, porozumiewał się z ludźmi na odległość. Pomagał policji w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Często ludzie dzięki niemu zarabiali fortuny, ale sam Ossowiecki nigdy za swoją pomoc nie chciał żadnych pieniędzy.
Przepowiednia dla Polski
Choć wiosną 1939 roku mówił, że nasz kraj nieprędko czeka wojna, to po kilku tygodniach zmienił zdanie. Przewidział klęskę Polski, zniszczenie Warszawy, odbudowę kraju po wojnie w innym kształcie politycznym i geograficznym. Podkreślał, że głównym zwycięzcą wojny będzie Rosja. Po wybuchu wojny mówił wielokrotnie: „Niemcy mnie rozstrzelają. Zginę tak, że nikt nie znajdzie mego ciała”. I został rozstrzelany w pierwszych dniach powstania warszawskiego. Zwłok nigdy nie odnaleziono...
Stefan Ossowiecki (ur. 22.08.1877 r. w Moskwie, zm. 05.08.1944 r. w Warszawie)