Czasami duchy potrafią być złośliwe. Ale wystarczy je oswoić, aby się zmieniły. Tak naprawdę jest im to bardziej potrzebne niż nam.
Ilona jest księgową, prowadzi biuro rachunkowe. Kilka lat pracowała w domu, a gdy klientów zaczęło przybywać, zdecydowała się na wynajęcie pomieszczenia w centrum Poznania, w starej kamienicy. Cena niewysoka, lokal znakomicie usytuowany. Poprzedni najemca zostawił mieszkanie niezniszczone i wysprzątane.
– Przez pierwszy miesiąc wszystko dobrze się układało. Potem... nagle zaczęło ubywać klientów. Pani, której od lat prowadziłam księgowość, niespodziewanie zrezygnowała z moich usług. Właściciel salonu fryzjerskiego zrobił mi awanturę, zupełnie jakbym była winna, że wezwano go do urzędu skarbowego. Ajent z centrum usługowego poinformował mnie mejlem, że znalazł kogoś dużo tańszego – opowiada Ilona.
Nie spała po nocach, zastanawiając się, dlaczego jej firma nagle przestała przynosić zyski. Wyjaśnienie przyszło niespodziewanie. W sklepie spotkała mężczyznę, który przed nią wynajmował lokal w kamienicy. Podziękowała mu, że zostawił mieszkanie w idealnym stanie.
– Nigdy bym nie opuścił tak dobrego punktu, gdybym nie musiał – usłyszała w odpowiedzi. – To miejsce jest przeklęte! Pouciekali mi klienci! Wie pani, że grasuje tam duch?
– Jaki duch? – Ilona nie wierzyła własnym uszom.
– Prowadziłem biuro nieruchomości, odwiedzali mnie poważni ludzie – tłumaczył mężczyzna. – Na własne oczy widziałem, jak coś jednemu z nich wyrywało teczkę, innemu porozrzucało papiery! Ludzie bali się i tyle.
Mężczyzna nie chciał powiedzieć nic więcej. Zadzwoniła do właściciela lokalu, który wyśmiał jej obawy. Przyznał jedynie, że najemcy często się zmieniają, a on nie ma pojęcia dlaczego. Mieszkanie odziedziczył po dalekim krewnym i nie interesowała go jego historia.
– Zaczęłam się w biurze czuć nieswojo – tłumaczy Ilona. – Kilka razy wydawało mi się, że widzę jakiś cień... Uznałam jednak, że zaniepokoiła mnie opowieść, którą usłyszałam od swojego poprzednika. I że zaczęłam się nią sugerować.
Kobieta nie ukrywała swojej sytuacji przed znajomymi. Jedna z koleżanek powiedziała jej w wielkim zaufaniu, że jej siostra miała podobny problem. W mieszkaniu jej teściów grasował duch. Doradziła, żeby Ilona skontaktowała się z egzorcystą – Krystyną Michalak z Poznania.
– Ludzie zawsze mają opór, żeby uwierzyć, iż obok nich są niematerialne istoty – wyjaśnia Krystyna Michalak. – A przecież codziennie modlimy się do aniołów, prosimy o opiekę. Nie mam wątpliwości, że nie jesteśmy na tym świecie sami. Nie znaczy to, że zawsze widzę duchy, czasami po prostu czuję ich obecność. Jak to się zaczęło? W kryzysowym momencie mojego życia, w którym myślałam, że straciłam już wszystko... – opowiada pani Krystyna. – Modliłam się z całego serca do Boga, prosiłam o opiekę i wskazanie mi właściwej drogi. Obudziło się we mnie jasnowidzenie, potrafiłam powiedzieć człowiekowi, jaki będzie jego los, a raczej jaką drogę powinien wybrać...
Krystyna Michalak ma także dar kontaktowania się z istotami niematerialnymi. Gdy wybrała się do biura Ilony, nie miała wątpliwości, że rzeczywiście jest tam duch.
– Zobaczyłam starszą panią, poczułam, że nie ma ona złych intencji, nie może tylko zrozumieć, że jej życie się skończyło – opowiada pani Krystyna. – Spędziła w tym mieszkaniu całe swoje życie, wychowała dzieci, wnuki. Brakowało jej ludzi, gwaru, towarzystwa. Robiła, co mogła, żeby przepędzić ludzi zajmujących „jej” mieszkanie. Liczyła, że gdy intruzi odejdą, to wróci dawne życie. Klienci firm, które się tam znajdowały, czuli obecność ducha, niektórym się ukazywała. Czy można się dziwić, że nie chcieli tam wracać?
Krystyna Michalak nie chciała dokładnie zdradzić, w jaki sposób uwolniła nawiedzone pomieszczenia. Wyjaśniła tylko, że nie przeprowadza klasycznych egzorcyzmów, które są okazaniem siły i brutalności wobec ducha. A poza tym nie zawsze są skuteczne – duch po jakimś czasie wraca do miejsca, z którego go wyrzucono. Zabłąkaną istotę należy
po prostu odprowadzić do światła, wytłumaczyć, że jej materialne życie się skończyło.
– Wzięłam starszą panią za rękę, zmówiłam modlitwę. Wiem, że odeszła i nie wróci. To nie była zła istota, tylko bardzo zagubiona i nieszczęśliwa. Dlaczego „zawiesiła” się pomiędzy światami? Tak czasami się dzieje, szczególnie gdy ludzie umierają śmiercią gwałtowną, nie zdają sobie sprawy, że opuścili ciało...
Księgowa usiłowała porozmawiać z sąsiadkami zamieszkującymi kamienicę od lat. Nikt jednak nie wie, kto zajmował kiedyś obecne biuro Ilony. Kobieta nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, że udało się jej pozbyć nieproszonego gościa. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że po wizycie Krystyny Michalak do jej biura wrócili klienci?
Fot. Krzysztof Jankowski