Kobiecy krąg
Dawniej kobiety spotykały się w kręgach i wspólnie spędzały czas, m.in. przygotowywały posiłki, tańczyły i śpiewały. Między nimi przyszłe mamy otoczone były szczególną opieką. Dziś ta dawna reguła przetrwała tylko w starych plemiennych tradycjach, cywilizowany świat wymyślił szkoły rodzenia. I choć chwała mu za to, to jednak na zajęciach, na których spotyka się nieznane osoby, trudno o stworzenie czegoś na kształt dawnego kobiecego kręgu – bo zazwyczaj przychodzą na nie także panowie. Nie mamy nic przeciwko mężczyznom, ale o tej szczególnej intymności, która wytwarza się pomiędzy kobietami szykującymi się do porodu, nie może być mowy. O wspólnym śpiewaniu tym bardziej. ście, o odpowiednią muzyczną oprawę można zadbać samodzielnie, np. w domu puszczać radosne piosenki, śpiewać lub grać na jakimś instrumencie (jeśli umiejętności i talent pozwalają). Poza tym taka forma spędzania czasu fantastycznie relaksuje i mamę, i dziecko. Można też pójść na wspomniany wcześniej kobiecy warsztat z muzyką w roli głównej.Kojąca mruczanka
Marta Piotrowska jest muzykoterapeutką współpracującą z Pracownią Rozwoju Osobistego „Mieć Chęć”. zajęcia dla przyszłych mam to nie jest żadna skomplikowana terapia. – Śpiewamy, tańczymy i bawimy się – streszcza ich charakter pomysłodawczyni.Przyszłe mamy grają też na instrumentach. Najprostszych, takich znanych z lekcji muzyki w szkole podstawowej, czyli bębenkach, tamburynach, kołatkach, grzechotkach, a nawet patykach czy kamieniach. Takie wspólne muzykowanie ma sprawiać frajdę, tworzyć wspólną dobrą wibrację. podstawą zajęć jest śpiew. Co na początku wcale nie jest łatwą sprawą! Wiele kobiet ma bowiem mnóstwo kłopotów z wydobyciem z siebie głosu. Wstydzą się najzwyczajniej w świecie. I dla nich takie warsztaty mogą być szczególnie cenne.
– Uczę techniki, która pomaga uwolnić głos, zdjąć blokady, spuścić napięcie. Często mówię, że używamy tzw. naturala, czyli naturalnego głosu, a nie pięknego wokalu. Czasem śpiewamy jedną samogłoskę lub mruczymy „m”. W grupie łatwiej przychodzi śpiew, bo dźwięki splatają się z innymi i współbrzmią. Nie towarzyszy nam skrępowanie czy spięcie – opowiada o warsztatach Piotrowska.
I przyznaje, że myślała całkiem inaczej o tych zajęciach. – Byłam pewna, że kobiety będą śpiewały radośnie, ale ich śpiew przypomina raczej kołysanki.
Niczym mantra
Muzyka jest ważna nie tylko dla kobiet w ciąży. Każdy z nas, niezależnie od wieku, reaguje na nią. Ważne więc, żeby słuchać tego, co jest nam bliskie, podoba się nam, przy czym czujemy się dobrze.– Jeśli jestem zdenerwowana i włączę sobie śpiew ptaków, bo ktoś powiedział, że to relaksuje, to istnieje szansa, że jeszcze bardziej się rozzłoszczę. Muzyka wzmacnia to, co w nas już jest. Natomiast jeśli w takiej sytuacji posłucham dynamicznego utworu, który lubię, bardziej mnie zrelaksuje – tłumaczy Marta Piotrowska.
Witaj w świecie dźwięków
Dlatego celem zajęć jest także to, by kobiety nauczyły się troski o siebie, wyczuliły na swoje potrzeby.– Jest coś takiego jak pamięć ciała – mówi Marta Piotrowska. – Kiedy się odprężamy, uczymy ciało doświadczania tego stanu. Im dłużej to trwa, tym lepiej to pamiętamy. Peter Hess, który rozpowszechnił na Zachodzie grę na misach dźwiękowych, zauważył ciekawe zjawisko. Powiedział, że gdy długo pracuje się z misami, po jakimś czasie wystarczy położyć misę na biurku i tylko na nią spojrzeć – to wystarczający sygnał dla mózgu i przypomnienie o rozluźnieniu ciała.
Dziecko również pamięta. Piotrowska opowiada, że przeprowadzono kiedyś badania, które udowodniły, że dzieci po porodzie rozpoznają muzykę, jaka towarzyszyła im, zanim przyszły na świat. Muzyka może zatem złagodzić szok porodowy.
Jakiej muzyki najlepiej słuchać w czasie ciąży? Przede wszystkim tej, która się nam podoba. Nie warto iść za modą. Jeśli wszyscy dookoła wmawiają Ci: „Słuchaj Mozarta! Bo zrelaksujesz się, Twoje półkule mózgowe będą lepiej współpracować”, ale Ty nie możesz się doczekać, kiedy ten słynny Mozart wreszcie się skończy, nie słuchaj go! Kieruj się swoim gustem, własnymi potrzebami. – Idź za tropem samej siebie – zachęca Marta Piotrowska. – A gdy otworzysz się na świat dźwięków, może polubisz nawet Mozarta.
Muzykoterapia w domu
Przyjmij wygodną pozycję. źnij ciało, gardło i spuść napięcie, które gromadzi się w zaciśniętej szczęce. Zacznij głębiej oddychać – dotlenisz organizm, co wpływa dobrze na rozwój dziecka. Zacznij od nucenia kilku dźwięków. Możesz też mruczeć. Szukaj własnej melodii, tak długo, aż poczujesz, że jej śpiewanie sprawia Ci przyjemność.Małgorzata Kacperek
Więcej informacji o warsztatach na stronie: www.miecchec.pl