Moskwa ustawicznie się zmienia. I zaskakuje. Nawet w czasach zapamiętale walczącego z religią Stalina między obrzydliwymi blokami można było napotkać śliczną bajkową cerkiewkę. A że wtedy znajdował się w niej zwykle jakiś magazyn budowlany... Cóż, teraz te świątynie zwykle znów pełnią funkcję, do której zostały stworzone przed wiekami. Generalnie jednak nie polecamy zapuszczania się w takie zaułki, bo łatwiej tam o spotkanie z kimś bardzo, hm, niemiłym niż o atrakcję architektoniczną. Poza tym cerkwie otwierane są zwykle tylko na czas mszy.
Warto za to zajrzeć na słynny moskiewski deptak Stary Arbat. Jednak raczej nie nastawiajmy się na zakupy, bo ceny tam są godne najdroższego miasta świata. Ale pooglądać wystawy makabrycznie drogich przedmiotów zawsze można.
Stare i nowe
Kreml to osobny temat. O wejściówki lepiej zadbać przed przyjazdem do Moskwy, bo zdobycie ich w ostatniej chwili może okazać się niemożliwe. Najuboższe wersje wejściówek – te osiągalne od ręki – nie uprawniają do zwiedzania wnętrz muzeów i cerkwi, a to ogromna strata. Jednak gdy nie ma innej możliwości, warto skorzystać i z nich. Zapewne uda się obejrzeć z bliska sobór Zaśnięcia Marii Panny, sobór Michała Archanioła, sobór Zwiastowania, Pałac Patriarchy Moskwy czy największy na świecie Dzwon Carski oraz – również największą na świecie – Armatę Carską.
Na placu Czerwonym jest zaś sanktuarium komunistyczne, czyli Mauzoleum Lenina, w którym można oglądać (świadomie nie używam słowa „podziwiać”) wielokrotnie konserwowaną mumię Lenina.
wnętrze moskiewskiego metra |
Cerkiew Chrystusa Zbawiciela |
Aby w mieście zechciały się zagnieździć czary, muszą być w nim miejsca ukryte, niedostępne. Najlepiej podziemne. A Moskwa posiada metro na miarę swoich rozmiarów, przy którym warszawskie wygląda jak nędzna ostoja wiejskiego tramwaju konnego. Tam, zdaniem Ekateriny Sedii, autorki popularnej ostatnio powieści „Tajemna historia Moskwy”, wystarczy jeden nieostrożny krok, by znaleźć się w mrocznym, baśniowym świecie pełnym magii, płaczących drzew, gadających ptaków, wygnanych wieki temu pogańskich bóstw i fantastycznych stworzeń. Podobno można tam spotkać postacie bardziej jeszcze niezwykłe niż zabójczy Wij i wskrzeszający zmarłych Kościej.
Ale i dla zaprzysięgłych materialistów moskiewskie metro to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Choć może być tam potwornie duszno i gorąco, nie tylko latem. A tłok bywa koszmarny! Dla osłody są wykładane marmurami stacje i perony, terakotowe zdobienia z komunistycznymi motywami: sierpy, młoty, czerwone gwiazdy, uśmiechnięte dziewoje za sterami traktorów... Też magia, tylko taka bardziej stalinowska.
Mieszkanie Bułhakowa
Śmieszne to, ale światowy przebój, książka Michaiła Bułhakowa, która niezwykle ironicznie i zarazem nieprawdopodobnie sprytnie nabija się z sowieckiego materializmu i w istocie jest wspaniałym wyznaniem wiary chrześcijańskiej, stała się przedmiotem wręcz kultu dla... satanistów, odczytujących przesłanie powieści po swojemu. W Moskwie organizowane są satanistyczne wycieczki szlakiem przygód diabelskiej świty Wolanda. Na pielgrzymujących wytyczonym przez niego szlakiem turystów satanistów sam Bułhakow zapewne spogląda z zaświatów i zaśmiewa się w kułak.
Statek UFO
I jeszcze jedno: taką czy inną magię można spotkać tu dosłownie na każdym kroku. Kilka tygodni temu słynny stał się krótki filmik, przedstawiający UFO latające nad Moskwą. Bił rekordy odsłon na wielu portalach internetowych na świecie, również w Polsce. Niestety, prawdopodobnie przedstawiał hologram sprytnie spreparowany na przedniej szybie samochodu przez autora dzieła... To była taka magia bardziej doczesna.