Czy wiesz, że wirując na parkiecie czy kołysząc się w rytm muzyki, odprawiasz magiczny rytuał łączenia się z bóstwami? Taniec to najstarszy rodzaj modlitwy.
Jeden ze starożytnych mitów opowiada o tym, jak tańczący hinduski bóg Śiwa, Pan Tańca, stworzył świat, wysyłając fale energii w kierunku nieożywionej materii. Wokół Śiwy pojawiła się ognista aureola, a on tańcząc, rozbudził życie we wszechświecie. Śiwa jest znany prawie we wszystkich kulturach, a posążki tańczącego boga można dziś kupić w dowolnym sklepie z artykułami orientalnymi.
Z czasem boska umiejętność tworzenia przeszła na ludzi. Pradawny człowiek tańczył, by skontaktować się z siłami wyższymi i bóstwami. Poddawał się w ten sposób mocy większej od siły pojedynczego człowieka. Taneczne ruchy pozwalały mu też odczuwać związek ze wszystkimi żywymi formami istniejącymi na Ziemi.
Dawniej wierzono, że rośliny, zwierzęta, gwiazdy i ludzie są połączeni ze sobą i poruszają się w jednym strumieniu życia.
Silnie zakorzeniona była też wiara, że każda z tych istot może zamienić się w dowolną inną, na przykład człowiek może zostać zwierzęciem. I choć dziś podśmiewamy się czasem ze starych wierzeń, to sami z wypiekami na twarzy oglądamy filmy o... wilkołakach.
Poprzez taniec dostrajano się do kosmicznych mocy, a tańczący stawał się nieodłączną częścią wszechświata. Rytmiczne ruchy odzwierciedlały wszechobecne rytmy przyrody. Zanim taniec nie stał się walcem, tangiem czy fokstrotem, był wyrazem jedności ze światem i zbliżenia się do Boga. Sam ruch tańczącego traktowano jak modlitwę. Nawet Biblia pięknie opisuje taniec króla Izraela: „Tańczył też Dawid z całej siły przed Panem, odziany zaś był w lniany efod”. Również w religii muzułmańskiej wciąż żywa jest tradycja derwiszy, którzy tańcem chwalą Boga.
Taniec pozwala pokazać nie tylko to, co dzieje się wokół nas, choćby poprzez naśladowanie zachowań i ruchów zwierząt,
ale jest też znakomitym sposobem dotarcia do własnego wnętrza.
Przed tysiącami lat to nie tancerz się poruszał, ale jego ciało było poddane siłom od niego niezależnym. Mogły to być energie płynące poprzez ciało tańczącego, zarówno kosmiczne, jak i wewnętrzne, ale także wyraz pełnego religijnego oddania. W skrajnej formie obserwujemy to w ekstatycznych obrzędach wudu.
Pradawne tańce polegały na tym, żeby poprzez ruch stać się dokładnie tym, co naśladujemy. Był to rodzaj magii dającej powodzenie na polowaniach lub zwiększającej płodność Ziemi, ludzi i zwierząt. Naszymi pierwszymi nauczycielami tańca były zwierzęta! Człowiek uczył się je naśladować i stawał się ich „krewnym”.
Zazwyczaj każda społeczność ma swój rodzaj tańca. Ten sam dźwięk, rytm, śpiew i ruch potrafi zjednoczyć ludzi także emocjonalnie.
Ponadto w grupie każdy mógł uwolnić gromadzone nieraz przez wiele dni napięcie. Wystarczyło, że poruszał nogami, klaskał w dłonie, uderzał rękami o uda czy tupał. Przed wiekami nie przygrywano na żadnych instrumentach. To człowiek był jednocześnie tancerzem i muzykiem.
Mężczyźni i kobiety zazwyczaj tańczyli oddzielnie. Mężczyźni w oddaleniu od siebie, kobiety wybierały bliskość.
Tematami męskich tańców było oddawanie czci słońcu, rytuały wojenne, nawiązanie kontaktu z duchami zwierząt, sprowadzanie deszczu, leczenie. Kobiety rzadko uczestniczyły w plemiennych tańcach, takich z maskami i skórami zwierząt. Z kolei w regionach rolniczych wyłącznie one wykonywały tańce mające przywołać płodność Ziemi, zapewnić obfite zbiory, związane z narodzinami, inicjacją dziewcząt, pochówkiem lub czczeniem Księżyca.
Taniec był czymś niecodziennym, odświętnym i dzięki temu stał się najwcześniejszą formą sztuki.
Pewnie zdarza Ci się tańczyć spontanicznie. Nie myślisz wtedy o krokach czy figurach, tylko poddajesz się rytmom muzyki, a ciało samo nieomylnie Cię prowadzi. Zastanawiałaś się kiedyś, skąd to niezwykłe uczucie? Cała tajemnica tkwi w... głowie. W takich chwilach bowiem nie rządzi nami nasza lewa, racjonalna półkula mózgu, ale intuicyjna – prawa. Kiedy lewa przestaje panować nad ciałem, to ruchem możemy wyrażać nawet ducha określonego miejsca albo odkryć energię i moc jakiegoś zwierzęcia.
Taniec to język ciała w najbardziej dosłownym znaczeniu. Takim językiem-opowieścią jest dzisiaj balet, ale możemy go oglądać tylko na scenie. Na co dzień nie potrafimy poprzez ruch swobodnie okazywać swoich emocji. A wręcz przeciwnie, kontrolujemy się, by nasze ciało nie zdradziło zbyt wiele. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że swobodny ruch uwalnia nas od stresów dnia powszedniego.
Gdzie szukać pradawnych wzorów plemiennych tańców?
Dobrym przykładem są tu Indianie Ameryki Północnej. Świętość ich tańców polegała na wyrażaniu łączności z duchem Słońca, Jelenia, Wilka, Bizona i innych istot. Od zarania dziejów taniec był i jest wyrazem danego ducha (także ducha miejsca, czy społeczności) oraz opowieścią przedstawiającą jakiś – nieraz bardzo długi – mit. Także osobisty, ściśle związany z mitem danej społeczności.
Indiańscy wojownicy, na oczach całej wioski, tuż przed śmiercią wykonywali ostatni taniec, w którym całkowicie łączyli się ze swoim duchem opiekuńczym, po czym umierali. Kiedy już ostatecznie opadali z sił, to inni wojownicy podejmowali taniec umierającego, pomagając mu w ten sposób przejść na drugą stronę.
Spontaniczny taniec może mieć właściwości lecznicze. To właśnie z autentycznego ruchu powstały joga, chi-kung, a nawet kung-fu. Gdy pozwolimy ciału poruszać się w jego rytmie, odblokują się kanały energetyczne, a my zyskamy dodatkowy zastrzyk energii i zdrowia.
Zaufaj swojemu ciału, ono samo Cię poprowadzi.
Daj się uwieść rytmom
• Znajdź dogodne dla siebie miejsce – może to być polana w lesie, górska łąka, ale także zaciemnione pomieszczenie z zapaloną świecą.
Może, ale wcale nie musi towarzyszyć Ci prosta, lecz rytmiczna muzyka, ktoś grający na bębnie lub innych prostych instrumentach.
• Skoncentruj się na płynących z ciała odczuciach i zacznij w rytmie płynącym z Twojego wnętrza poruszać ręką lub nogą. Staraj się wyczuć energię, która porusza Twoim ciałem.
• Do pojawiającego się rytmu dołącz ruch. Niech ciało prowadzi Cię tak, jakby było pociągane za niewidzialne sznureczki i popychane przez lekkie dmuchnięcia wiatru. Język i samoistny ruch ciała to język Twojego ducha.
• Kiedy odnajdziesz już pewien rytm, a wcale nie musi być to rytm stóp, tylko na przykład rąk lub bioder, pomyśl, kto lub co porusza się właśnie w taki sposób. Następnie zacznij to „coś” wyrażać w tańcu. Ułóż na ten temat własną taneczną opowieść. Możesz ją potem zapisać lub narysować.
• Pozwól, by taniec sam się zakończył, żeby wygasła poruszająca Tobą energia.
Zorientowanej na Proces w Warszawie.
Prowadzi warsztaty rozwojowe i szkoleniowe
(np. autorskie warsztaty dla mężczyzn) oraz sesje terapeutyczne (także telefonicznie).
www.palusinski.strefa.pl