Uczucie ociężałości i zmęczenia może być oznaką nie tylko wiosennego przesilenia. To także pierwsze objawy zanieczyszczenia organizmu szkodliwymi toksynami. Dlaczego w marcu warto zrobić porządki… we własnym ciele.
Im bardziej chcemy sobie ułatwić życie, tym bardziej je… utrudniamy. Zdobycze cywilizacji, choć wydają się dziś niezbędne, nie pozostają bez wpływu na naturalne środowisko i nas samych. Spaliny, hermetycznie pakowana żywność pełna konserwantów i barwników, chroniące rośliny przed insektami i chorobami pestycydy i herbicydy…
Organizm człowieka różnymi drogami chłonie szkodliwe substancje, ale nie zawsze potrafi je wydalić.
Z biegiem lat możemy zgromadzić dużą ich ilość. A jak mawiał Paracelsus, średniowieczny uczony i lekarz: „wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę”. Dlatego najwyższa pora pozbyć się toksyn. Akcja: detoksykacja. Czyli, mówiąc mniej uczenie, odtruwanie.
1. Czas na zmiany
Najwięcej toksyn wprowadzamy do organizmu sami: przez nieodpowiednią dietę.
– Według badań wraz z jedzeniem dostarczamy sobie dziennie około 10-20 g substancji dodatkowych, co oznacza, że w ciągu roku spożywamy nawet kilka kilogramów takich substancji. A przecież nie oszacowano, ile szkodliwych związków przenika do organizmu z innych źródeł – tłumaczy dr Ewa Matyska-Piekarska, internista, konsultant dietetyki w Europejskim Centrum Leczenia Otyłości Dzieci i Dorosłych w Warszawie.
Oczywiście nie oznacza to, że nasza żywność jest niebezpieczna.
– Produkty dostępne w sklepach spełniają wszystkie niezbędne standardy. Dżem z konserwantami nie szkodzi naszemu zdrowiu, tak samo jak odpowiednio zabezpieczona śmietana czy napój owocowy – uspokaja prof. dr hab. Iwona Wawer, chemik z Wydziału Farmaceutycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jeśli jednak przez całe życie jemy kilka razy dziennie sztucznie konserwowane produkty, to tych konserwantów do organizmu trafia dużo. Dlaczego detoks najlepiej rozpocząć od zmiany zwyczajów kulinarnych.
2. Porządki w lodówce
W kuchni jest jak w życiu: nie każdy nasz znajomy jest przyjacielem. Sól powoduje zatrzymywanie wody w organizmie, w tłuszczach zwierzęcych gromadzi się najwięcej szkodliwych substancji.
– Dlatego podczas detoksykacji należy unikać produktów zawierających tłuszcz pochodzenia zwierzęcego: mięsa, sera żółtego i pleśniowego oraz żywności przetworzonej – wylicza dr Ewa Matyska-Piekarska.
Warto też na jakiś czas odstawić produkty zawierające tak zwane złe węglowodany, czyli makaron pszenny, białe pieczywo i ryż. Należy także ograniczyć spożycie szybko uwalniających się cukrów, takich jak cukier w kawie albo napojach gazowanych. I – to nie obowiązkowe, ale wskazane – olejów. Zamiast smażyć warzywa, możemy upiec je na grillu lub ugotować na parze. Oczywiście niemile widziane są też używki: alkohol, kawa i czarna herbata.
3. Nowe przyjaźnie
Z lodówki zniknęły tłuste, słone wędliny, ser, pszenny makaron i białe pieczywo i kilka innych produktów. Co dalej? Nadszedł czas na odnowienie starych znajomości i nawiązanie nowych. Przede wszystkim powinniśmy włączyć do menu jak najwięcej owoców i warzyw. Nie tylko tych świeżych, sezonowych, ale i suszonych lub mrożonych. Można je gotować, piec, podawać w sałatkach i surówkach czy w postaci soków i koktajli.
Zaprzyjaźnij się z koprem włoskim, porami, szparagami i ananasem – pobudzają wydalanie toksyn z organizmu. Do tego dołącz bogate w błonnik produkty zawierające zboża z pełnego przemiału, czyli kasze, makaron razowy, ryż dziki, płatki owsiane oraz fermentowane napoje mleczne: kefir, maślankę, jogurt naturalny. Takie produkty wspomogą funkcjonowanie przewodu pokarmowego. Dwa razy w tygodniu warto włączyć do menu dania z ryb, które są bogatym źródłem selenu i nienasyconych kwasów tłuszczowych.– Najważniejsze, że mamy wpływ na to, co zjadamy i możemy wybierać produkty zdrowe, bez substancji dodatkowych, bez konserwantów, barwników, wypełniaczy itp. – podkreśla dr Ewa Matyska-Piekarska.
4. Zakupy dla zaawansowanych
Wybory jednak bywają trudne. Zwłaszcza kiedy stajemy przed kolorowymi półkami w supermarketach. Czym się kierować? Czytajmy uważnie etykiety. Wystarczy jedno spojrzenie, żeby sprawdzić, jakie barwniki, konserwanty, substancje zakwaszające, zagęszczające i zastępujące cukier zawiera produkt, który zamierzamy kupić. Zasada jest oczywiście prosta: im mniej tak zwane-go E, tym lepiej (patrz ramka na str. 91). Warto też wiedzieć, że najwięcej dodatków w postaci skrobi, żelatyny, pektyny i konserwantów mają przetwory mleczne (10 g w porcji 150 g), napoje w proszku (na przykład cappuccino – 11 g na filiżankę) czy margaryny (3 g na 100 g). Na szczęście na sklepowe półki trafia coraz więcej produktów ekologicznych i organicznych. Wraca moda na potrawy regionalne i tradycyjne. Warto z tego korzystać!
5. Po prostu gotuj
Gotowanie zaczyna być sztuką, która powoli odchodzi w zapomnienie. A szkoda. W ramach detoksykacji dobrze jest też zakasać rękawy, żeby przygotować w kuchni coś smacznego samodzielnie, bez pomocy nafaszerowanych konserwantami półproduktów. – Zamiast pasztetu z puszki na śniadanie możemy podać kilka plasterków mięsa upieczonego z dużą ilością przypraw – sugeruje profesor Iwona Wawer. Na drugie śniadanie zjedzmy samodzielnie upieczone bułeczki zamiast pełnych chemii herbatników. A w miejsce gotowych pierogów niech pojawią się te, które ulepimy sami. Dania własnej roboty są tańsze, zdrowsze i smaczniejsze. A poza tym ich przygotowanie daje mnóstwo satysfakcji!
6. Sztuka nawadniania
Wiemy już, co jeść i jak dobierać najlepsze produkty podczas wiosennej detoksykacji. Ale co pić?
– Wodę. Jednak nie powinna to być woda źródlana. Taka wypłukuje z organizmu mikropierwiastki. Najlepiej sięgnąć po tę średnio lub wysokomineralizowaną – sugeruje profesor Iwona Wawer.
Równie ważne jest pytanie, ile pić.
Bo – jak się okazuje – pijemy zdecydowanie za mało. Filiżanka kawy na początek dnia, w pracy kubek herbaty i zimny napój do obiadu. Czasami jeszcze druga szklanka herbaty do kolacji. W sumie niecały litr płynów dziennie. A powinniśmy pić 1,5-2 litry.
– Picie dużej ilości płynów jest ważne, ponieważ przyspiesza eliminowanie z organizmu już zgromadzonych związków – tłumaczy dr Ewa Matyska-Piekarska.
7. Sekretni sprzymierzeńcy
Broń wykorzystywana przez dietetyków do walki z toksynami to… zielona herbata. Ekstrakt z jej liści jest bowiem najbogatszym źródłem polifenoli. To substancje, które świetnie sprawdzają się w roli wymiataczy wolnych rodników. Przyśpieszają też zamianę toksycznych substancji na takie, które łatwo rozpuszczają się w wodzie i tłuszczach. Wniosek jest oczywisty.
Jeśli chcemy szybciej wyeliminować toksyny z naszego organizmu, koniecznie włączmy do naszej diety ten magiczny napój. Najlepiej na stałe. Warto też zaprzyjaźnić się z sokiem z brzozy, który pobudza układ trawienny, oraz sokiem z cytryny, który działa oczyszczająco. Wystarczy wymieszać go z wodą lub z wodą i sokiem z marchewki. Taka mieszanka pobudzi nerki do pracy i doda nam sił witalnych.
8. Powrót do źródeł
Cudowne działanie soku z brzozy czy soku z cytryny znały już nasze babki. Oczywiście, nie były też tak bardzo narażone na wpływ szkodliwych czynników, jak my, ale mimo wszystko warto dziś wrócić do pewnych obyczajów.
– Moja babcia na wsi bez przerwy coś jadła: suszone śliwki, świeże jabłko, kwaśne mleko. Miała swoje jajka, od biegających po podwórku kur, i mleko od pasącej się na trawie krowy. Sama gotowała. Choć robiła to nieświadomie, dbała o swój organizm bardziej niż my we współczesnym świecie – zauważa profesor Iwona Wawer.
Jabłka i śliwki, podobnie jak inne owoce, warzywa i produkty zbożowe, są bogate w błonnik, którego obecność w jelitach jest niezwykle cenna, odpowiada bowiem za regularne wypróżnienia. Jego niedobór powoduje, że szkodliwe substancje niepotrzebnie zalegają w naszym organizmie. Podobnie pozytywne działanie na florę bakteryjną w jelitach mają przetwory mleczne. Zamiast więc wpuszczać jednym uchem, a wypuszczać drugim, warto uważnie posłuchać dobrych rad starszego pokolenia… i pić kwaśne mleko.
9. Magia ziół
Wspomniany już Paracelsus wygłosił jeszcze jedną wartą zapamiętania mądrość: „wszystkie łąki i pastwiska, wszystkie góry i pagórki są aptekami”. W myśl tej zasady w ramach detoksykacji warto odkurzyć kolejny zwyczaj naszych babek, czyli parzenie ziółek. Łopian większy działa – podobnie jak lipa i wiązówka błotna – łagodnie moczopędnie i napotnie. Koper włoski zmniejsza uczucie wzdęcia brzucha i pobudza wydzielanie soku żołądkowego, dzięki czemu przyspiesza trawienie. Z kolei mniszek lekarski stymuluje pracę wątroby. Odpowiednio dobrana mieszanka usprawni pracę narządów, które uczestniczą w eliminowaniu toksyn z organizmu.
10. Gotowiec dla zapracowanych
Nie każdy jednak ma czas na samodzielne zbieranie, mieszanie i parzenie ziółek. Ale zawsze można wstąpić do apteki i zaopatrzyć się w specjalne środki detoksykujące. Nie zastąpią właściwych nawyków żywieniowych, ale w połączeniu z odpowiednią dietą przyspieszą proces oczyszczania organizmu.
– Ważne, by preparat tego typu nie zawierał konserwantów. Powinien to być dobrze skomponowany zestaw ziół, które działają łagodnie moczopędnie, napotnie, żółciotwórczo, żółciopędnie, przeczyszczająco, stymulująco na pracę nabłonka oddechowego w oskrzelach, wymiatająco na wolne rodniki tlenowe. Dzięki takiemu działaniu zostaje pobudzona praca organów uczestniczących w eliminowaniu toksycznych związków z organizmu – podkreśla dr Ewa Matyska-Piekarska.
11. Będzie się działo!
Porządki zrobione i… co teraz? Pierwsze zmiany zauważysz szybko. Będzie to regulacja wypróżnień, łagodnie wzmożone oddawanie moczu i łagodne zwiększenie potliwości. Znikną wzdęcia brzucha i poczucie obrzęku ciała. A potem będzie już tylko lepiej.
Zapomnisz o zmęczeniu, poprawi się samopoczucie. Lepsza koncentracja, ładniejsza cera i większa odporność to zmiany, które będą cenne szczególnie na przedwiośniu. Ale jednorazowe oczyszczanie to za mało.
– Ponieważ dieta Polaków jest monotonna, bogata w używki, z dużym niedoborem wielu witamin i składników mineralnych oraz błonnika, przynajmniej 4 razy w roku należy 3-4 tygodnie przeznaczyć na specjalną dietę oczyszczającą – radzi dr Ewa Matyska.
Nie zaszkodzi też, jeśli część nowych nawyków wprowadzimy na stałe.
MARTA MOŃKO
Przy pisaniu artykułu korzystałam między innymi z materiałów ze strony internetowej www.beztoksyn.pl. Bardzo dziękuję za konsultacje prof. Iwonie Wawer i dr Ewie Matyskiej-Piekarskiej.
Jak czytać etykiety?
Oto wybrane substancje obecne w naszej żywności. Warto poznać ich działanie.
BARWNIKI SYNTETYCZNE:
E 102 (tartrazyna). Obecna w oranżadzie, deserach w proszku i sztucznym miodzie. Niewskazana dla osób chorych na astmę i uczulonych na aspirynę.
E 110 (żółcień pomarańczowa). Występuje w marmoladach i gumach do żucia. Może wywoływać reakcje alergiczne, na przykład pokrzywkę lub duszności.
E 124 (czerwień koszenilowa). Znaleźć ją można w wędzonych rybach, budyniach, cukierkach. Niewskazana dla osób uczulonych na aspirynę.
E 129 (czerwień allura). Dodawana do cukierków i produktów mięsnych. Może wywołać reakcje u osób uczulonych na salicylany. W połączeniu z benzoesanami może powodować nadpobudliwość u dzieci.
E 133 (błękit brylantowy). Obecny w warzywach konserwowych. Powinny go unikać osoby z zespołem nadwrażliwego jelita.
E 154 (brąz FK). Występuje w niektórych konserwach rybnych. Spożywany zbyt często odkłada się w nerkach.
KONSERWANTY:
E 210 (kwas benzoesowy). Jest w galaretkach, sokach owocowych i napojach, margarynie i piwie. Może podrażniać śluzówkę żołądka i jelit.
E 249 (azotyny potasu), E 250 (azotyny sodu). Używa się ich do peklowania mięs. Mogą powodować tworzenie się związków rakotwórczych.
E 220 do 228 (siarczyny). Występują w konserwach, kandyzowanych owocach, sokach i winie. U osób szczególnie wrażliwych mogą wywołać nudności i bóle głowy.
SUBSTANCJE ZAKWASZAJĄCE:
E 260 (kwas octowy). Obecny w marynowanych warzywach i owocach. Powinny go unikać osoby z delikatnym żołądkiem.
E 508 (chlorek potasu), E 509 (chlorek wapnia), E 511 (chlorek magnezu). Dodawane do przypraw. Spożywane w dużych ilościach działają przeczyszczająco.
E 525 (wodorotlenek potasu). Występuje w konfiturach i galaretkach. Może wywoływać bóle żołądkowe.
E 517 (siarczan amonu). Obecny w wielu produktach. Spożywany w dużych stężeniach jest przyczyną biegunek.
PREPARATY ZAGĘSZCZAJĄCE I ŻELUJĄCE:
E 400 (kwas alginowy). Niewskazany dla kobiet w ciąży.
E 407 (karacen). Może przyczyniać się do owrzodzenia jelit.
PREPARATY ZASTĘPUJĄCE CUKIER:
E 420 (sorbitol), E 421 (mannitol). Obecne przede wszystkim w żywności dla diabetyków. Spożywane w większych ilościach mogą powodować bóle brzucha i biegunki.
E 951 (aspartam), E 954 (sacharyna). Tych substancji powinny unikać osoby z wrażliwym przewodem pokarmowym.