U moich znajomych mieszkały dwie dorodne królice, Ośka i Todźka. Zostały kupione jako miniaturki. Tymczasem okazało się, że apetyt mają wilczy, nie króliczy; jadły bez opamiętania i rosły, rosły, osiągając w krótkim czasie rozmiar XXXL. Propozycja zmniejszenia racji żywnościowych została przez ich młodą panią odrzucona z oburzeniem jako niehumanitarna.
Ośka i Todźka były bardzo mądre, rozumiały
wiele prostych poleceń. Uwielbiały pieszczoty, których im nie
szczędzili domownicy. Wspinały się im na kolana, wyciągały pyszczki i
dawały słodkiego buziaka usta-usta.
To były wielkie czyściochy,
załatwiały się grzecznie, do kuwety. Nikt nie lubi, aby mu
przeszkadzano i podglądano w takich okolicznościach, nawet królik.
Wybierały moment, w którym nikt nie patrzył w tę stronę.
Chodziły za
swoją panią krok w krok. Chętnie wylegiwały się na kanapie i ponad
wszystko lubiły słodycze. Za cukierka gotowe były dać życie i wiele
buziaczków. Zaprzyjaźniły się serdecznie z Kajtusią – suczką znalezioną
w Kampinosie.
Niestety Ośka i Todźka odeszły już do króliczego ogrodu wiecznej szczęśliwości.
W
innym domu żyje Fredka, która nie jest królikiem spolegliwym, a miała
być przytulanką. Podstępna i złośliwa, niszczy, co się da: gazetę,
którą wyścielono klatkę, drze na strzępki, wyrzuca jedzenie z miseczki,
wylewa wodę, wchodzi na łóżko, chociaż wie, że nie wolno, kłóci się z
psem, no i, wstyd powiedzieć, rozsiewa swoje królicze „bobki” po całym
mieszkaniu. Ostatnio próbuje również posprzeczać się z tym królikiem,
którego widzi w lustrze.
Fredka jest przedmiotem sporu dwóch
sióstr – Basia pomimo wszystko widzi w niej królika-przytulankę; Dorota
– chce się pozbyć Fredki z domu.
– Może jednak mogłabyś zaprzyjaźnić się z Fredką? – spytałam Dorotkę w ramach mediacji.
– To niemożliwe, proszę pani, przecież ten królik stale zaczyna!
No
właśnie. A kto powiedział, że wszystkie króliki muszą mieć takie samo
dobre usposobienie? Czy ktoś widział psy lub koty z jednakowym
charakterem? A my, ludzie? Też nie jesteśmy tacy sami. Jeżeli okaże
się, że nasze dziecko w okresie dojrzewania, mąż po kilku latach
pożycia czy babcia na starość, kiedy dokucza jej reumatyzm, mają,
mówiąc oględnie, trudny charakter, stali się kłótliwi, zgryźliwi i
niełatwo z nimi wytrzymać – to przecież z tego powodu nie pozbędziemy
się ich z domu. No, może męża.