W poprzednim odcinku naszego kursu zacząłem omawiać tranzyty planet. W wielkim skrócie: tranzyt polega na tym, że pewna planeta, znajdując się w tym momencie na niebie, tworzy aspekt do pozycji planety (tej samej lub innej) w czyimś horoskopie urodzeniowym.
Kurs jest płatny. Wyślij SMS za 10,98 zł, a uzyskasz dostęp do wszystkich lekcji wybranego kursu przez 90 dni.
Usługa dostępna tylko na terenie Polski.
{PAID_CONTENT_START pricegroup=6 access_cat=yes days=90}Wojciech Jóźwiak – ABC kosmogramu
Jak tranzyty wpływają na nasze życie
W poprzednim odcinku naszego kursu zacząłem omawiać tranzyty planet. W wielkim skrócie: tranzyt polega na tym, że pewna planeta, znajdując się w tym momencie na niebie, tworzy aspekt do pozycji planety (tej samej lub innej) w czyimś horoskopie urodzeniowym.
Duża część „gmachu” astrologii zajmuje się właśnie sztuką rozumienia tego, jak wydarzenia w naszym życiu wiążą się z tranzytami, którym nieustannie i w wielkiej liczbie jesteśmy poddawani, a także, w jaki sposób można przewidzieć przyszłe wydarzenia na podstawie tranzytów. Są jeszcze inne sposoby „podglądania” przyszłości, ale jednak tranzyty są wśród nich najważniejsze. O tych innych metodach jeszcze wspomnę w następnych odcinkach.
Horoskop w genach
Mówimy, że „planeta A tranzytuje planetę B”. Planeta A znajduje się w pewnym momencie realnie na niebie, zaś planeta B to tylko „wspomnienie”, tzn. ta planeta w określonym miejscu była dawniej, na przykład podczas czyichś narodzin. Dzisiaj możemy ją oglądać tylko na wykresie, w kosmogramie. A jednak ta dawna, urodzeniowa pozycja planety jest ciągle ważna i znacząca. Otóż żyjemy i działamy tak, jak byśmy w pewien sposób nosili w sobie pozycje planet, które były na niebie przy naszych narodzinach. Jak byśmy mieli je gdzieś w sobie zapisane, nie wiem, może w genach? Albo w jakimś tajemniczym „polu”, w którym jesteśmy zanurzeni. I nasze życie wygląda tak, jak by jakiś mechanizm wciąż porównywał obecne realne położenia planet z tymi, które nosimy w sobie. To bardzo dziwne zjawisko i nieustająco mnie zdumiewa, że tak jest naprawdę!
Kiedy planeta A tranzytuje Twoją urodzeniową planetę B, wtedy w Twoim wycinku świata, w Twoim życiu rosną, wzmagają się i wzmacniają wpływy zarówno planety A jak i B. (Oczywiście, A i B mogą być tą samą planetą! – co nie zmienia naszych rozważań.). Na czas trwania tego tranzytu zmienia się Twoja konstrukcja psychiczna, charakter i usposobienie, a także zmienia się prawdopodobieństwo zachodzenia pewnych zjawisk.
Astrolog jak detektyw
Na przykład, kiedy na skutek tranzytu Jowisza (pisałem o tym w poprzednim odcinku) wzmaga się energia Jowisza, ktoś poddany temu wpływowi „jowiszowieje”, czyli staje się śmielszy, bardziej przebojowy, zaczyna się wyżej cenić, a może nawet woda sodowa mu choć trochę uderza do głowy, ale jednocześnie głośniej i chętniej mówi, śmielej eksponuje własną osobę... Tak dzieje się z nim samym, a na to przychodzą reakcje z zewnątrz: zostaje zauważony, ktoś mu powierza nową funkcję lub posadę, na zebraniu wybierają go do zarządu itd. Także zdarza się, że podczas tranzytu najpierw zmienia się stosunek otoczenia do danej osoby, a dopiero potem nastrój jej samej. W astrologii czasem najpierw jest to, co uznalibyśmy za skutek, a później to, co wydaje się przyczyną.
Tranzyty zdarzają się często i zwykle „chodzą parami”, a nawet stadami. Tranzyty takich planet jak Pluton, Neptun, Uran i Saturn są długotrwałe, „stoją” na tle horoskopu przez miesiące, a nawet rok lub dwa. W tym okresie zdarzają się tranzyty szybszych planet, jak Jowisz, Mars, Wenus, i wiele tranzytów szybkiego Księżyca. Jest regułą, że długotrwały tranzyt powolnej planety wyładowuje się dopiero podczas tranzytu szybszej planety, który dzieje się na jego tle. A ten tranzyt „zaskakuje” wtedy, kiedy dołączy się, ze swoim tranzytem, Księżyc. Praca astrologa nad takimi seriami tranzytów przypomina śledztwo detektywa...
Tranzyty Marsa
Poprzednio pisałem o tranzytach Jowisza – teraz, żeby dodać więcej konkretu, wspomnę o tranzytach Marsa.
Co do Marsa, to najbardziej niezawodne są jego tranzyty do własnej urodzeniowej pozycji. Są przeważnie niekorzystne, negatywne, a ich typowy przebieg jest taki, że ktoś przychodzi i czegoś – przykrego – od nas chce. Albo przeprowadza inne działania, na których coś tracimy. Może to być złodziej albo... policjant z mandatem. Komornik lub przypominający o zaległościach urzędnik ZUS-u. Może to być cały najazd mężczyzn uzbrojonych w ciężki sprzęt, bo okazało się oto, że przez nasze podwórze przechodzi rura z gazem, która jest nieszczelna i trzeba łatać, a wcześniej rozbebeszyć nam posesję.
Najbardziej wyraźnie w ten sposób działa przejście Marsa bieżącego ściśle po Marsie urodzeniowym, czyli ich koniunkcja, ale równie skuteczne są opozycja i obie kwadratury. Czasem podobnie działają też pomniejsze aspekty. Trzeba wtedy obserwować, co robią pozostałe planety i na tej podstawie budować prawdopodobne scenariusze. Ciekawe, że Mars uderza zawsze precyzyjnie: w tę dziedzinę życia i te sprawy, które w danym momencie są dla tej osoby najważniejsze.