Lalibela to afrykańska Nowa Jerozolima, najmniej znany ósmy cud świata. Aż trudno uwierzyć, że te świątynie zbudowali w XII w. Etiopczycy…
Przyjeżdżający do Lalibeli turyści w pierwszej chwili mogą być zdziwieni. I pytać się: „No i gdzie ten ósmy cud świata?”. Wioska, w której zaczyna się zwiedzanie, jest bowiem tylko nieco większą afrykańską osadą: okrągłe chaty kryte strzechą, po ulicach przechadzające się kozy i krowy. A także chmary, prawdziwe roje dzieciaków próbujących coś sprzedać turystom, coś wyżebrać, zatrudnić się do oprowadzania lub chociaż pilnowania butów pozostawianych przed kościołami…
Ale nie na darmo się tu jedzie! Bo cud kryje się kawałek dalej, pośród skał… I staje się widoczny dopiero wtedy, gdy podejdzie się do niego na odległość 1–2 m. Dwanaście kościołów wydrążonych jest bowiem w ogromnych niszach, pod powierzchnią litej wulkanicznej skały. Bez użycia kawałka drewna, często nieomal w jednym kawałku. Praca godna Syzyfa lub… anioła.
Z boskiego nakazu
Dlaczego świątynie nie zostały wybudowane z kamienia? Przecież tak byłoby dużo prościej. Do końca nie wiadomo. Pewne jest to, że twórcą wszystkich kościołów był etiopski król, żyjący w XII w., o imieniu Lalibela. Kiedy się urodził, towarzyszył mu rój pszczół, co odebrano jako znak od niebios, że zostanie przyszłym władcą. Legenda mówi, iż jego zawistny starszy brat nie mógł się z tym pogodzić i któregoś ranka do talerza Lalibeli wsypał truciznę. Przyszły król zapadł w śpiączkę, podczas której Bóg zabrał go do nieba. Tam przywrócił Lalibelę do życia, nakazując mu wykucie jedenastu podziemnych kościołów. Miały przypominać te, które król zobaczył w niebie.
Po trzech dniach śpiączki król powrócił do żywych. I dobrze pamiętał swe zadanie. Prace ruszyły. Kościoły zaprojektował Sidi Meskel, architekt przybyły z dalekich Indii. Król sprowadził też z Jerozolimy i Aleksandrii najlepszych rzemieślników i artystów, zatrudnił 40 tysięcy robotników! Ci ostatni, jak podają kroniki kościelne, pracowali przy wznoszeniu świątyń w dzień, a nocą ich pracę, w dwójnasób, kontynuowały anioły. Portugalscy podróżnicy i księża João Bermudez i Francisco Alvarez, którzy do kościołów Lalibeli dotarli na początku XVI wieku, napisali: „Z pewnością zbudowały je anioły, gdyż praca ta wydaje się rzeczą iście nadludzką”.
Po 24 latach została ukończona budowa 11 kościołów. I wtedy król Lalibela miał sen. Nawiedził go św. Jerzy siedzący na białym koniu, w błyszczącej zbroi. I z wyrzutem zapytał, czemu ani jednego kościoła nie przeznaczył dla niego. Lalibela jednak zapomniał o śnie. Ale św. Jerzy się nie poddawał. Przez kolejnych sześć nocy przychodził we śnie do króla. Siódmej nocy król się poddał i obiecał wybudowanie 12., najwspanialszego kościoła – Bet Giyorgis.
Kościół św. Jerzego został zbudowany na planie krzyża
Mnisi z Lalibeli chętnie pokazują swe skarby
– liczące po kilkaset lat pięknie ilustrowane ewangelie
Etiopska Nowa Jerozolima
Ponieważ Jerozolimę w tamtym czasie zajęli muzułmanie, pielgrzymowanie do świętego miasta nie było możliwe. W związku z tym król stworzył jego kopię w dawnej stolicy Etiopii. Jedna część kościołów została pomyślana jako Jerozolima ziemska, a druga jako niebiańska. Pomiędzy nimi płynie w wykutym wąwozie rzeczka symbolizująca wody Jordanu. Świątynie zostały wykute w taki sposób, że ich dachy położone są równo z powierzchnią gruntu. Poszczególne obiekty połączono tunelami i podziemnymi korytarzami.
Wszystkie najważniejsze miejsca świętego miasta mają swoje odpowiedniki na terenie Lalibeli i zostały usytuowane w najbardziej energetycznych pod względem promieniowania miejscach. Tutejsi mnisi chętnie udzielają błogosławieństw ozdobnymi krzyżami, a niekiedy nawet pokazują pięknie ilustrowane manuskrypty sprzed setek lat.
Największa z wykutych świątyń, kościół Zbawiciela Świata (Bet Medhane Alem), skrywa w swoim wnętrzu cudowny krzyż Afro Ayigeba. Ten niezwykły przedmiot ze złota waży około 7 kg i jest podczas największych uroczystości używany do błogosławienia i uzdrawiania. W 1997 r. bezcenny krzyż skradziono i wywieziono do Belgii, ale na szczęście udało się go odnaleźć i wrócił na swoje miejsce.
Inną wspaniałą świątynią Lalibeli, prawdopodobnie najstarszą, jest kościół Maryi Panny (Bet Maryam). Ma on w swoim wnętrzu piękne ozdoby, malowidła i ornamenty oraz tajemniczy filar. Według legendy Chrystus dotknął tej kolumny wykutej w skale, gdy ukazał się królowi Lalibeli. Od tej pory cała przeszłość i przyszłość świata jest na niej zapisana. Aby nie wzbudzać wśród zwykłych śmiertelników popłochu związanego z wizją przyszłych dziejów ludzkości, kapłani przykrywają ją białym płótnem. Również ściany w kościele Golgoty (Bet Golgotha) udekorowane są ciekawymi płaskorzeźbami. Znajduje się tu krypta grobowa samego króla Lalibeli (1185–1225). Interesujący jest także bazylikowy kościół Emanuela (Bet Amanuel), który pełnił prawdopodobnie funkcję świątyni dworskiej.
Najwspanialszy i najbardziej dostojny kościół św. Jerzego (Bet Giyorgis), wykuto na planie równoramiennego krzyża. Osiąga 12 m wysokości. Wokół widać wyżłobione pieczary, w których można obejrzeć dobrze zachowane szkielety świętobliwych mnichów. Kościół św. Jerzego ma własny basen chrzcielny napełniony wodą, mającą ponoć niezwykłe właściwości.
Świątynie wiecznie żywe
Minęło prawie 800 lat od czasu, kiedy ludzie i aniołowie stworzyli 12 kościołów w skale, a nadal przybywają tu liczni pielgrzymi. Nie jest to muzeum, ale – zwłaszcza w czasie świąt – tętniące życiem centrum duchowe. A uroczystości kościelnych jest w Etiopii mnóstwo. Najważniejsze z nich to: Timket (Święto Trzech Króli, obchodzone tu 17 stycznia), Meskel (Odnalezienie Krzyża – 27 września), Lidet (Boże Narodzenie – 7 stycznia) oraz Fasika (Wielkanoc – obchodzona w niedzielę po pełni Księżyca przypadającej po 21 marca).
Rytuały Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego w odróżnieniu do innych wyznań chrześcijańskich przetrwały w niezmienionym stanie przez 16 wieków. W czasie nabożeństw kapłani tańczą, trzymając w rękach laski modlitewne i krzyże o niezwykle rozbudowanych kształtach. Słychać bębny i brzmiące jak grzechotki sistrum. Językiem liturgicznym jest staroetiopski język gyyz. Do kościołów wchodzi się bez butów, a do niektórych miejsc wstęp dla kobiet jest wzbroniony. Jednak nie trzeba się obawiać etiopskich nabożeństw. Turyści z Europy traktowani są tu z dużą życzliwością. Trzeba się tylko przygotować, że msze trwają długo, często ponad 2–3 godziny. Nie wolno podczas nich siadać, dlatego wiele osób wspiera się na długich laskach zwanych mekuwamia.
Wrażenie jest niesamowite. Dlatego wizyta w wykutych w skałach świątyniach dawnej stolicy Etiopii jest czymś więcej niż zwiedzaniem. To przeżycie duchowe. Ale nie może być inaczej, skoro miejsce to zbudowały anioły…
Krużganki kościoła Zbawiciela Świata