Niewiele jest na świecie budowli tak wspaniałych i tajemniczych jak świątynia Hagia Sophia w Stambule. Wybudowano ją na rozkaz cesarza Justyniana Wielkiego, któremu marzyło się stworzenie czegoś piękniejszego niż legendarna świątynia króla Salomona.
Wszystkie drogi w Stambule prowadzą do świątyni Hagia Sophia, a właściwie do najstarszej dzielnicy o nazwie Sultanahmet. Ta część miasta ukryta jest w zieleni parków, wąskich uliczek i starych osmańskich budowli. I pewnie dlatego tak szybko każdy, kto tu dotrze, ulega jej urokowi... Stambuł, dawniej zwany Konstantynopolem, w początkach chrześcijaństwa był kolebką cesarstwa bizantyjskiego. I choć być może wydaje się to dziwne, dominowały tu wówczas wpływy greckie: kultura, język i ludność. Przez wielu tereny te nazywane były wtedy cesarstwem Greków.
Lepszy od Salomona
Hagia Sophia, czyli – w dosłownym tłumaczeniu – Kościół Świętej Mądrości Bożej, powstał w iście rekordowym tempie: wybudowanie tego kolosa zajęło zaledwie pięć lat (532–537 r.). W grudniu 537 r. Menes, patriarcha miasta, poświęcił budowlę. Była piękna, okazała i błyszczała w słońcu. A gdy gotową, w pełnej krasie, ujrzał ją cesarz Justynian, aż wykrzyknął uradowany: „Salomonie, przewyższyłem cię!”. Fakt, obiekt ten był wówczas największą na świecie budowlą.
Wcześniej cesarz nakazał zatrudnić mistrzów budowlanych, filozofów i matematyków, którzy „wiernie potrafią oddać tajemnicę Boga”. Justynian brał również udział w planowaniu kościoła. Jak mówi legenda, pomysły czerpał z rozmów z aniołami. Dzięki zespołowi osób wtajemniczonych w duchowe aspekty przyrody powstał obiekt, który do dziś uderza niezwykłą harmonią światła i przestrzeni. Hagia Sophia nie została pobudowana na planie krzyża, jak to zwykle bywało w kościołach zachodnich, lecz jej zarys zbliżony był do kwadratu. Ta figura geometryczna jest symbolem tego, co ziemskie i nietrwałe. Natomiast koło – znak Boga i tego, co niebiańskie – stanowi plan, na którym zbudowano ogromną kopułę. Od wschodu i zachodu przylegają do niej mniejsze półkopuły tworzące sfery niebiańskie.
Wiedza ukryta w liczbach
Inną tajemnicą jest zastosowanie boskiej sztuki proporcji i świętej geometrii. Wtajemniczeni mistrzowie zakodowali je w architekturze bazyliki. Dzięki tym zabiegom znajdująca się w polu silnego promieniowania kosmicznego Hagia Sophia śpiewa swoją – wprawdzie niesłyszalną, ale wyczuwalną przez osoby wrażliwe – muzykę.
W rozmiarach budowli ukryte są święte liczby Fi i Pi. Czterdzieści kolumn (dwadzieścia po każdej stronie) symbolizuje wypełnianie się czasu. Z kolei cztery grube filary podtrzymujące kopułę odnoszą się do elementów przyrody: wody, powietrza, ognia i ziemi. Świętą liczbę dwanaście wyraża natomiast łączna liczba kolumn w nawach bocznych. Odpowiada ona m.in. liczbie apostołów, synów biblijnego Jakuba i liczbie znaków zodiaku.
Nawet gdy sułtan Mehmet Zdobywca na czele Turków wtargnął do miasta, oniemiał na widok świątyni. Zachwycony jej pięknem kazał przekształcić ją w meczet.
Uroku ani magii nie odebrało przekształcenie jej w muzeum – jest nim do dziś. Stało się to w roku 1934, za rządów Atatürka, który chciał zacofany i zdominowany przez religię kraj wprowadzić do świata zachodniej cywilizacji. Niczym Piotr I dawną Rosję...
Uzdrawiająca energia
Wewnątrz świątyni jest kilka ważnych punktów energetycznych. Należy do nich „płacząca kolumna” znajdująca się w nawie bocznej po lewej stronie Wrót Królewskich. Występujące tu promieniowanie działa szczególnie korzystnie w leczeniu bólów głowy. Justynian, opierając czoło na tym filarze, pozbył się dokuczliwej migreny. Ponieważ wierni poprzez dotykanie zrobili w nim głębokie wyżłobienie, obramowano go mosiądzem, który również ma przewodzić uzdrawiające prądy.
Co ciekawe, każda kolumna świątyni uzdrawia jakąś część ciała i pomaga w różnych dolegliwościach. Dlatego ludzie, którzy o tym wiedzą, dotykają po kolei wszystkich kolumn. „Płacząca kolumna” posiada też tajemniczy otwór. Odwiedzający świątynię często wkładają w niego kciuk, a jeżeli pozostałymi palcami uda im się wykonać pełen obrót o 360° i kciuk będzie lekko wilgotny, to ma się spełnić każde ich życzenie. Chrześcijanie wierzą, że zagłębienie jest odciskiem kciuka św. Grzegorza Cudotwórcy. A muzułmanie, że każdy obrót przybliża świątynię do Mekki.
Niezwykła energia miasta
Stambuł, gdzie znajduje się Hagia Sophia, to miasto koncentracji energii kosmicznych, położone na siedmiu wzgórzach. Świątynia Mądrości Bożej to element całego układu geomantycznego tureckiej metropolii. Innym jego składnikiem jest Błękitny Meczet, zwany też Meczetem Sułtana Ahmeda. Swą nazwę zawdzięcza 20 tysiącom niebieskich płytek. Wybudowano go na planie kwadratu i otoczono dziedzińcem z krużgankami. Wokół ustawiono aż sześć minaretów. Świątynię przykrywa nie tylko gigantyczna kopuła główna, ale też liczne sklepienia o półkulistym kształcie. Uzyskano efekt skupienia energii kosmicznej we wnętrzu meczetu.
Polska Hagia Sophia
W Białymstoku można zobaczyć kopię stambulskiej świątyni. Jest 12 razy mniejsza, ale ma taki sam kształt. To prawosławna cerkiew w parafii pod wezwaniem św. Sofii Mądrości Bożej. Została poświęcona w 1998 roku. Podobno akustyka w niej jest wręcz wspaniała, głos dociera do każdego zakątka świątyni i do każdego wiernego.
Zdaniem Leszka Mateli:
Silnym punktem koncentracji energii w świątyni Hagia Sophia jest miejsce wokół tronu cesarza uważane za pępek świata. Moim zdaniem świątynia jest jednym z czakramów Ziemi. Promieniowanie przekracza tu 145 tys. jednostek Bovisa (w zwykłym miejscu sięga zaledwie 6,5 tys. jednostek). Dominują uzdrawiające wibracje w kolorze białym. W bazylice krzyżuje się 10 linii geomantycznych łączących ją z wieloma, nieraz odległymi, świątyniami. Osoby wrażliwe mogą odebrać w czasie medytacji we wnętrzu piękny symbol świata zamkniętego pomiędzy dwiema dłońmi.