A żeby cię szlag jasny trafił – wrzasnęła do męża rozwścieczona żona. Aż cała się trzęsła, zagniewana na mężczyznę, który za ostatnie pieniądze z domowego budżetu wypełnił u bukmachera kupony zakładów piłkarskich. Następnego dnia jej mąż, zdrowy człowiek tuż po trzydziestce, zmarł na apopleksję.
Przypadek? Możliwe. Ale czy na pewno? W świecie, który stworzony jest z zawirowań energii, jedną z najpotężniejszych sił jest ludzka myśl. Jakie to szczęście, że zdecydowana większość ludzi nie potrafi tak jej skoncentrować, by mogła wpływać na materię. Ale już nasi najdawniejsi przodkowie wiedzieli, że jest to możliwe. Tak powstała magia, czyli „nauka” o wpływie myśli na rzeczywistość.
Wieki doświadczeń dowiodły, że choć niezwykle trudno jest świadomie wpływać pozytywnie na otaczający nas świat za pomocą rytuałów magicznych (np. sprawiając, by ktoś nas pokochał albo by polubiła nas fortuna), to niemal każdy może wyrządzić komuś krzywdę złymi myślami – pod warunkiem, że wyrosły one na bazie silnych, negatywnych emocji. Wykrzyczane złorzeczenie staje się silną klątwą, która może uderzyć w ofiarę nawet wtedy, gdy rzucający przekleństwo wcale tak naprawdę nie chciał wyrządzić krzywdy. Bo czyż owa żona pragnęła ujrzeć swego męża martwego?
Niech cię penis boli!
Klątwy jako broń przeciwko wrogom znane są od wieków. I nie zawsze chodziło o uśmiercenie delikwenta. Jedną z najstarszych odnaleziono w starożytnym Amathus na południowym wybrzeżu Cypru. Została zapisana na ołowianej tabliczce i brzmiała: „Niech cię penis boli, gdy uprawiasz miłość”. Z pewnością to sadystyczne życzenie zostało zamówione u ówczesnego maga przez urażoną, zdradzoną kochankę. Istniały różne klątwy – prywatne (jak powyższa) i oficjalne, jak ta powstała na wyspie Teos w V w. p.n.e, w której zapisano, że jeśli ktokolwiek sporządzać będzie zaklęcia przeciw mieszkańcom wyspy, zginie z całym rodem. Inną klątwę rzucono na tych mieszkańców miasta Kyrene na Therze, którzy ukrywali zbiegów. Wykonano figurki tych osób i stopiono je, by winni zginęli wraz ze swoimi dziećmi. W tamtych czasach posługiwano się także czarami w procesach sądowych, nakładając klątwy na oskarżonych o oszustwa czy inne przestępstwa. Prywatne osoby też nie pozostawały w tyle, zamawiając u magów klątwy pętania (mowy, członków, umysłu przeciwników w sądzie), dzięki czemu mieli większe szanse na wygranie procesów.
W magii sportowo-hazardowej rzucano klątwy na woźniców i zapaśników (życząc im paraliżu rąk, nóg, ślepoty i słabości), a także na konie i wozy.
Bądź mi powolna!
Niektóre dawne zaklęcia miłosne też czasami można przyrównać do klątw, bo nie błagały o odwzajemnienie uczucia, ale zmuszały ofiarę do ulegania rozbuchanej żądzy zakochanego/zakochanej. Nakazują one bogom i demonom, żeby spętały obiekt pożądania, sprawiły, że stanie się bezwolny. Figurki magiczne przedstawiające ofiarę przebijano szpilami w miejscach, które miała ogarnąć niemoc, potem palono je, zakopywano. Co najciekawsze, badacze z całą odpowiedzialnością twierdzą, że to mężczyźni częściej byli klientami magów i czarowników, poszukując u nich eliksirów miłosnych czy sposobów na zdobycie względów ukochanej, i nie przebierali wtedy w środkach. Kobiety zazwyczaj pojawiały się u czarownika, gdy czuły się zdradzone i chciały się zemścić.
Zamówione klątwy magowie spisywali na tabliczkach lub lepili figurki z dodatkiem włosów ofiary, przebijali je gwoździem dla wzmocnienia zaklęcia, po czym wrzucali je do studni, zakopywali w ziemi lub wkładali do grobów zmarłych tragiczną śmiercią. Na tabliczkach zapisywano zawsze imię matki ofiary (w myśl zasady, że ojciec nigdy nie jest pewien), by demon przez przypadek nie pomylił osób.
Piorun złej myśli
Wbrew oczekiwaniom, zamówione tajemne (czyli o których wie tylko mag i jego klient) klątwy działają rzadko. Skuteczne zabiegi wymagają od maga niezwykłych zdolności parapsychicznych, umiejętności skupiania myśli w zabójczą wiązkę energii. Wiedzieli o tym nasi przodkowie, i dlatego wiele klątw – zwłaszcza oficjalnych – było ogłaszanych, tabliczki przybijano do drzwi sądów itp. I dopiero wiara ludzi w ich działanie sprawiała, że stawały się skuteczne, a to za sprawą autosugestii. Wiara bowiem nie tylko może uzdrowić, ale także zabić.
Częściej urzeczywistniały się rzucane w prawdziwym, oślepiającym gniewie przekleństwa. Niesione falą potężnych emocji, zasilane energią umysłu potrafią wpłynąć na rzeczywistość. Dotyczy to także zaklęć pozytywnych. Jeśli czegoś naprawdę bardzo chcemy, jeśli pragnienie przepełnia nas i wręcz wylewa się z nas – nic nie stanie nam na przeszkodzie.
edantes@gwiazdy.com.pl
Sposoby obrony
• Jeśli nagle, nie wiadomo dlaczego, czujesz się nieswojo, zaczyna Cię pobolewać głowa, serce lub żołądek, może to oznaczać, że czyjeś złe myśli przebiły się przez Twoją aurę i zaatakowały w najsłabszym punkcie. Zrób wtedy rachunek sumienia i wybacz sobie swoje grzechy. Udowodniono, że najpotężniejszą ochroną przed klątwami jest czyste sumienie.
• Przejdź przez najbliższy most myśląc: „zostawiam złe energie na drugim brzegu rzeki”. Uklęknij na ziemi i polej głowę wodą z rzeki.
Weź oczyszczającą kąpiel – najpierw w wannie (do wody wsyp trzy łyżki poświęconej soli), a potem opłucz się chłodnym prysznicem. To rozproszy negatywną energię skupioną wokół ciała i pomoże odkleić od Twojej aury różne astralne pasożyty.
• Profilaktycznie codziennie rano przed wyjściem z domu usiądź na chwilę i otocz się mentalnie srebrzystą tarczą, od której będą się odbijać złe energie. Po przyjściu do domu weź chłodny prysznic. Na parapetach okien połóż po trzy noże ostrzami skierowanymi na zewnątrz. Raz w miesiącu (podczas nowiu) święconą wodą narysuj pędzlem na okiennych szybach i drzwiach wejściowych pentagram lub krzyż. A przede wszystkim: myśl o ludziach dobrze, wysyłaj im pozytywną energię, uśmiechaj się do nich. Nie czyń nikomu, co Tobie niemiłe. A wtedy klątwy nie będą miały siły, by przebić się przez Twoją barierę ochronną.