Teraz najmodniejszy jest nie nordic walking, ale ballking.
Co to jest ballking? To spacer z piłeczkami. Maszerujemy w spokojnym tempie, mając ręce ugięte w łokciach, tak jak robią to chodziarze. Stawiamy krok i ściskamy piłeczkę z tej ręki, którą akurat mamy wyciągniętą do przodu. To wszystko. Dzięki ściskaniu piłeczek pracują mięśnie górnych partii ciała, a nie tylko dolnych. Marsz dotlenia organizm, działa pozytywnie na układ oddechowy i naczyniowy. Rzecz niebagatelna – chudniemy! W pół godziny można spalić 200 kcal. Taki spacer ma również dobroczynny wpływ na psychikę. Pozwala szybko się zrelaksować, poprawia koncentrację, a chód połączony z rytmicznym ściskaniem piłeczek wprowadza w trans, który przypomina medytację. Poza tym piłeczki są znacznie tańsze od kijków, można je kupić w sklepie sportowym. Kosztują zaledwie kilka złotych.