Oczywiste? Tak, ale dopiero Brytyjka Gillian McKeith uświadomiła to milionom ludzi. Jej dieta oparta na tym jednym prostym haśle od lat robi furorę na świecie. Warto sprawdzić, dlaczego.
Wyglądasz kwitnąco! To zasługa nie tylko Twojej kosmetyczki, odpowiedniego makijażu, fryzury i starannie dobranych ubrań. Na Twój wygląd ma wpływ także – a nawet przede wszystkim – odpowiednia dieta. I nie chodzi wcale o kilka cud-przepisów, które sprawią, że schudniesz pięć kilogramów w dwa tygodnie.
Dieta to przecież nasz sposób odżywiania się zarówno na co dzień, jak i od święta. Wszystko, co jesz – jogurt, kanapka z serem czy kawałek wczorajszej pizzy – zostanie przez organizm przetworzone. Na energię, regenerację i budowę nowych komórek. Naprawdę jesteśmy tym, co jemy!
Światowa promocja tego sposobu myślenia to jedno z najważniejszych osiągnięć brytyjskiej specjalistki od spraw żywienia Gillian McKeith. Z jej usług korzystają znani politycy, muzycy i aktorzy, wśród nich są między innymi Charlize Theron i Jennifer Lopez. Gillian jest dziś dietetycznym guru na całym świecie. Ale jej początki na gruncie odpowiedniego odżywiania bynajmniej nie były zdrowe…
Makrobiotyczne źródła
– Kiedy miałam dwadzieścia kilka lat, mieszkałam w Hiszpanii i żywiłam się wyłącznie eklerami, paellą, czekoladą i sangrią. Po powrocie do Wielkiej Brytanii byłam tęga, miałam pryszcze na całej twarzy i nieustannie czułam się zmęczona, apatyczna i zniechęcona. Doszłam do wniosku, że jedynym wyjściem będzie specjalna dieta – wspomina Gillian.
Wybrała wtedy wyjątkowo prosty jadłospis. Codziennie przez osiem tygodni jadła kilka razy dziennie po dwie kromki białego chleba z szynką. Jak sama twierdzi – wyglądała okropnie. Mniej więcej w tym samym czasie jej ukochany w ramach prezentu na 24. urodziny zabrał ją na makrobiotyczny lunch.
Wyjątkowa postać organizatorki lunchu, Elaine Nussbaum, wywarła na Gillian duże wrażenie. Elaine twierdziła bowiem, że dzięki diecie makrobiotycznej, która polegała na jedzeniu tylko naturalnej wegetariańskiej żywności, udało się jej wyleczyć raka w zaawansowanym stadium. To wówczas Gillian uświadomiła sobie, jak ważne jest to, co jemy. Od tamtej pory do dziś starannie zgłębia wpływ diety na zdrowie.
Sekrety diety
Gillian McKeith lubi jasne reguły. Jej filozofia odżywiania to kilka prostych zasad. Dietetyczka rozwija je w książkach „Program doskonałego zdrowia” i „Jesteś tym, co jesz” (w Polsce ukazały się nakładem wydawnictwa Rebis).
Niektóre warto znać i korzystać z nich nawet, jeśli nie planujemy przejścia na dietę. Można je określić jako podstawę zdrowego odżywiania. Jedzenie jest bowiem dla człowieka tym, czym dla samochodu paliwo – wiele zależy od jego jakości. Gillian gwarantuje, że jeśli zastosujemy się do jej rad, możemy poprawić swój nastrój, apetyt, popęd seksualny i zdrowie, a co najważniejsze: będziemy mieć więcej energii.
Bomba zegarowa
Ryba z frytkami, spaghetti po bolońsku i kebab. Co łączy te dania z pizzą, hamburgerem, z frytkami i smażonym kurczakiem? Zarówno pierwsze, jak i drugie są bardzo często naszym codziennym pożywieniem. A wszystkie, nie tylko te, które kojarzą się nam z fast foodem, są kaloryczne i ciężkostrawne. Żadne z tych dań nie jest paliwem najwyższej jakości. Gdyby na przykład przeliczyć jedną porcję frytek na cukier i smalec, okazałoby się, że zjadamy 14 łyżeczek cukru i ponad 1/6 kostki smalcu! Dlatego tak duży nacisk Gillian przywiązuje do odpowiedniego zbilansowania diety. Przy czym jej program można określić słowami: albo wszystko, albo nic. Dietetyczka nie uznaje półśrodków. Jeśli jej pacjent nie zamierza całkowicie zrezygnować z czekolady czy alkoholu, Gillian po prostu nie podejmuje z nim współpracy.
Masa nie jest najważniejsza
Gillian McKeith sprawami związanymi z dietą zajmuje się od ponad 20 lat. Jak twierdzi, przez ten czas nie zważyła nigdy ani jednego pacjenta. I choć większość osób, które się do niej zgłaszają, ma problemy z nadwagą, ona powtarza im jak mantrę:
– Osiągniesz wspaniałe rezultaty, jeśli przestaniesz się skupiać na masie ciała, a zaczniesz na jedzeniu odpowiednich rzeczy.
Z tego powodu zniechęca też swoich pacjentów i czytelników do magicznych diet, twierdząc, że cudów one nie przynoszą. Zresztą wie o tym każda kobieta, której udało się schudnąć kilka kilogramów w kilkanaście dni. Zbyt szybki powrót do starej wagi, czyli popularny efekt jo-jo zdarza się niestety częściej, niż byśmy chciały. Inną wadą tak zwanych szybkich diet jest to, że często wykluczają zbyt wiele cennych i niezbędnych dla organizmu składników.
Dlatego Gillian zachęca, żeby priorytetem zawsze było zdrowie, a masa ciała unormuje się sama. I wielokrotnie podkreśla, że jej dieta to nie program na dwa tygodnie, tylko na całe życie. Na szczęście pierwsze efekty widać trochę wcześniej, bo już po około ośmiu tygodniach.
Sztuka łączenia jedzenia
I nie chodzi tu bynajmniej o odpowiedni wybór, na przykład wina do posiłku. Gillian McKeith dzieli jedzenie na cztery grupy.
• Pierwsza z nich to białka, czyli mięso, ryby, jajka, mleko i przetwory mleczne oraz produkty sojowe.
• Grupa druga to węglowodany, czyli miód, cukier i słodycze, a także produkty zbożowe i ziemniaki.
• Grupa trzecia to tłuszcze i warzywa o niskiej zawartości skrobi, takie jak sałaty, zioła, nasiona, oraz masło, śmietana i oleje.
• Ostatnią, czwartą, grupą są owoce.
W myśl zasad diety „jesteś tym, co jesz” można łączyć tylko produkty grupy pierwszej i trzeciej oraz drugiej i trzeciej. Owoce zawsze powinny być jedzone osobno, przynajmniej pół godziny przed innym posiłkiem lub po nim. I choć podanie kotleta z surówką, ale bez ziemniaków może wydawać się nam trudne, według Gillian takie rozwiązanie gwarantuje na przykład koniec problemów ze wzdęciami i gazami.
Co mówi Twoje ciało
Nasz organizm jest jak kobieta. Nie mówi o sobie zbyt wiele wprost, ale przesyła subtelne sygnały i sugestie. Gillian McKeith do perfekcji opanowała ich odczytywanie. Do legendy przechodzą też jej programy telewizyjne emitowane na antenie brytyjskiego Channel 4 (w Polsce pokazywała je TVP i BBC Lifestyle), w których ocenia ona stan zdrowia pacjentów na podstawie wyglądu ich… stolca. Ale potrafi też rozpoznać niewydolność trzustki po śladach na języku, problemy z wątrobą po wyglądzie paznokci, niedobór cynku po pęknięciach za uszami czy niedobór witaminy A po czerwonych plamach na udach.
– Wszędzie, gdzie pójdę, ludzie wystawiają do mnie języki, żebym je oglądała. Pewnego dnia po nagraniu programu stanęła przede mną grupa dziesięciu osób z wystawionymi językami – śmieje się dietetyczka.
I w swoich książkach podaje dokładne instrukcje, jak samodzielnie odczytywać sygnały organizmu. Trudno nazwać jej metody naukowymi, ale… Może warto spróbować?
Kulinarne porządki
Jedzenie stanowi jeden z ważniejszych, może nawet najważniejszy element naszego życia, zatem – logicznie rzecz biorąc – kuchnia powinna być najważniejszym miejscem w domu. A niech podniesie jednak rękę ten, kto ma w niej wzorowy porządek. Z tym bywa już gorzej, prawda? A przecież czystość w kuchni przekłada się na czystość jedzenia. Dlatego Gillian zaleca, żeby pozbyć się wszelkich śmieci. I ma na myśli nie tylko stare papiery, ale też bezwartościową żywność. Dania tłuste, pełne soli i chemicznych dodatków powinny od razu trafić do kosza. I już podczas zakupów eliminujmy produkty zawierające składniki, których nazw nie potrafimy nawet wymówić. W ramach kulinarnych porządków dobrze też zadbać o odpowiednie wykorzystanie lodówki i zamrażarki. Wiele szybko psujących się produktów warto przechowywać w niskich temperaturach. A zamrażać można nawet zioła!
Obfitość nad obfitościami
Nikt nie lubi, kiedy ktoś czegoś mu zabrania. Dlatego Gillian nie mówi nikomu, czego nie jeść, tylko daje prostą listę rzeczy, które powinny trafić do jadłospisu.
– Pragnę, żebyś jadł więcej, nie mniej – przekonuje swoich pacjentów. – Urozmaicone żywienie gwarantuje, że organizm dostanie odpowiednią ilość składników pokarmowych.
Na jej liście są zielone warzywa liściaste, orzechy, nasiona i kiełki, zboża, wodorosty, zioła i herbaty oraz liczne produkty sojowe. Nie brakuje też na niej owoców świeżych i suszonych oraz ryb. Można z nich przygotować miliony kombinacji!
I właśnie te pokarmy są prawdziwym lekarstwem na pięć głównych koszmarów. Według Gillian Anderson są nimi: ciągła walka z nadwagą, nieustanne zmęczenie, zaburzenia trawienia, problemy hormonalne i stres.
Nie taka Gillian wspaniała?
Podobno z Gillian McKeith jest tak, że albo się ją kocha, albo nienawidzi. Przeciwnicy krytykują ją za to, że bezprawnie posługuje się tytułem doktora i wytykają wszelkie możliwe niekonsekwencje i błędy w jej teoriach. Zwolennicy chwalą, że jej dieta przynosi wymierne i utrzymujące się rezultaty. Co na to sama zainteresowana? Po prostu robi swoje.
Jej książki już pierwszego dnia od ukazania się trafiają na listy bestsellerów. Wypuściła też na rynek serię produktów zdrowotnych firmowanych swoim nazwiskiem i prowadzi autorski program na antenie Channel 4.
A słowa „jesteś tym, co jesz” stały się mottem ludzi, którzy dbają o to, co trafia na ich talerz. Warto pamiętać o nich również wtedy, kiedy nabierzemy ochoty na fastfoodowy obiad.
Zdaniem eksperta
DIETĘ GILLIAN MCKEITH OCENIA EWA CEBORSKA, DIETETYK Z PORADNI FOOD DIET.
W codziennej praktyce nie korzystam z diety Gillian McKeith. Jest ona skuteczna, ale w polskich realiach okazuje się wyjątkowo niepraktyczna. Przecież żaden specjalista od spraw żywienia nie poleci swoim pacjentom wyciskania soku z pszenicy i kiełków, tapioki czy wodorostów. A tego typu specjały proponuje właśnie Gillian. I nic dziwnego, bo jest Brytyjką i swoją dietę przygotowała z myślą o Brytyjczykach, a nie Polakach. Niemniej wiele jej rad jest bardzo cennych i bez względu na wszystko należy je wprowadzić do każdej diety, są to bowiem często podstawowe zasady zdrowego żywienia.
W czym tkwi tajemnica sukcesu diety „jesteś tym, co jesz”?
Na pewno w dobrym PR. Sama dieta i jej autorka są świetnie wypromowanymi produktami. Ale trudno też odmówić samej diecie wielu zalet. Jest łagodna, nie wymaga wielu wyrzeczeń i poświęceń, kupia się na powolnym oczyszczaniu organizmu, co w dzisiejszych czasach jest niezbędne.
Z paroma aspektami diety Gillian McKeith nie mogę się jednak zgodzić. Polscy naukowcy uczą, że produkty można i trzeba łączyć. Gillian zabrania łączenia produktów białkowych i skrobiowych, a przecież takie duety sprawiają, że nasz organizm lepiej wykorzystuje aminokwasy. Jest to szczególnie ważne przy dietach wegetariańskich.
Poza tym samo hasło „jesteś tym, co jesz”, choć zarezerwowane dla programu Gillian McKeith, można wykorzystać przy każdej innej diecie.
To oczywiste, że jesteśmy tym, co jemy, a z pokarmów buduje się organizm człowieka. Jeśli jemy tak zwany junk food (śmieciowe jedzenie), to trudno się dziwić, że źle wyglądają nasza cera, włosy i paznokcie. Odpowiednia dieta ma olbrzymi wpływ na nasze życie. Nie tylko na wagę! Sposób odżywiania się może na przykład przyspieszyć zajście w ciążę lub zlikwidować wiele dolegliwości, takich jak trądzik, łupież, drożdżyca.
Zanim zdecydujemy się przejść na dietę Gillian McKeith – lub jakąkolwiek inną – warto pamiętać, że organizm nie lubi drastycznych zmian. Jeśli źle się odżywiamy, nie zmieniajmy tego z dnia na dzień, tylko stopniowo. Organizm przyzwyczajony na przykład do produktów z małą ilością błonnika może sobie nie poradzić z nową dietą.
Twoje ciało to polubi
Prosta zamiana. Coś ciężkostrawnego, tłustego i pełnego kalorii zamień na coś lżejszego, ale równie smacznego!
• Quiche z serem i pomidorami na pizzę na cienkim cieście z serem i pomidorami.
• Lazanię z mięsem i pomidorami na cannelloni ze szpinakiem.
• Słodką bułkę z marmoladą i lukrem na bułkę maślaną z rodzynkami.
• Bułkę z wędliną i majonezem na sandwicha z warzywami i wędzonym łososiem.
• Long island iced tea na mojito.
• Lody z truskawkami na truskawki ze śmietaną.
• Chilli con carne na warzywne chilli z ryżem.
• Mleczny koktajl truskawkowy na koktajl z samych truskawek.
Najsłynniejsza dieta świata w kilku prostych krokach
ŚNIADANIE
Dzień rozpocznij od szklanki ciepłej wody z sokiem z cytryny (pomaga usunąć niestrawione resztki z poprzedniego dnia). Potem porcja energii: koktajl ze zmiksowanych owoców lub owocowa sałatka. Albo jogurt z orzechami i ziarnkami.
DRUGIE ŚNIADANIE
Powinno się składać z warzyw. Nasze propozycje: zupa-krem ze szpinaku, brokułów, marchewki albo sałata z dodatkiem ryby, kurczaka lub fasoli. Jedz powoli! Twój mózg dopiero po 20 minutach od rozpoczęcia posiłku rozpoznaje sygnał „jestem najedzony”, dlatego ci, którzy jedzą szybciej, jedzą także więcej.
OBIAD
Złota zasada: połowa obiadu to warzywa (ale nie ziemniaki!). Powinny być podawane albo z produktami z grupy trzeciej (produkty zbożowe i ziemniaki), albo z pierwszej (mięso, ryby, jajka, mleko i przetwory mleczne oraz produkty sojowe). Nasza propozycja: grillowana lub pieczona ryba z sałatką grecką.
KOLACJA
Nie jedz ciężkich posiłków przed snem. I kładź się wcześniej spać. Zmęczony organizm ma spowolniony metabolizm, co nie pozostaje bez wpływu na Twoją wagę.
PRZEKĄSKI
Zapomnij o chipsach, paluszkach i cukierkach. Kiedy nachodzi Cię nieposkromiony apetyt, podskubuj świeże lub suszone owoce, pokrojone w paseczki warzywa z dipami jogurtowymi, orzechy, batony owocowo-orzechowe bez cukru.
SŁODYCZE
Nie musisz z nich rezygnować. Wybieraj jednak te słodkości, które serwuje nam sama natura. Oczywiście owoce: jeżyny, borówki, maliny, truskawki, jabłka, wiśnie, winogrona. Zamiast cukru możesz używać miodu, melasy, rozcieńczonego soku jabłkowego lub winogronowego i czystego syropu klonowego.
NAPOJE
Przede wszystkim jak najwięcej wody (przynajmniej osiem szklanek dziennie). Do tego herbatki ziołowe, soki i przeciery owocowe i warzywne, najlepiej świeże.
ZAKUPY
Staraj się kupować jak najwięcej produktów świeżych i nieprzetworzonych. Włącz do diety warzywa i owoce. Od czasu do czasu zajrzyj do sklepu z żywnością ekologiczną. Zrezygnuj z białego cukru, produktów z białej mąki, chipsów, frytek, kawy i alkoholu. Unikaj pełnego mleka krowiego, kupuj raczej przetwory mleczne. Ogranicz spożycie drożdży, makaronu i czerwonego mięsa.