Piotr Piotrowski: W horoskopie zaprzysiężenia Komorowskiego widać, że czeka nas czas politycznych wojen. Chyba że zacznie on udawać… króla!
Przekonywał wyborców, że zgoda buduje. A on tej zgody chce. I ludzie mu uwierzyli. Ale to zwycięskie hasło z kampanii wyborczej może się mieć nijak do nowej prezydentury! I wcale nie dlatego, że Bronisław Komorowski jest jakąś wyjątkowo kłótliwą osobą, bo nie jest. Ktoś, kto – tak jak on – ma w swoim horoskopie potrójną koniunkcję Słońca, Merkurego i Wenus w pierwszym domu, unika sporów jak ognia. Jednak zostanie wciągnięty w konflikt, którego skutki mogą być opłakane. Świadczy o tym niepokojący horoskop zaprzysiężenia Bronisława Komorowskiego na Prezydenta RP.
Znajdujemy w nim bowiem feralny półkrzyż planetarny rozpięty na głównych osiach kosmogramu. Mars, Wenus i Saturn znajdują się na ascendencie, Jowisz z Uranem na descendencie, zaś kojarzony z bezsilnością i zarazem z siłowymi rozwiązaniami Pluton stoi na imum coeli. Gorszy układ, bo wielki krzyż planetarny, miał w horoskopie zaprzysiężenia jedynie Lech Kaczyński, którego prezydentura nie była łatwa i została przerwana gwałtowną śmiercią.
Bronisław od krzyża
Miejmy nadzieję, że kadencja Komorowskiego nie skończy się tragicznie, jednak gwiazdy nie zapisały mu pomyślnej przyszłości. Szykują się bowiem przed nim potężne przeszkody i wyzwania do walki, którą stoczy raczej nieudolnie, bo do sporów serca nie ma… Przedsmak tego już oglądamy – demonstrujący przed Pałacem Prezydenckim obrońcy krzyża, kopiąca go po kostkach opozycja…
Uwikłany w półkrzyż planetarny wojowniczy Mars w znaku Wagi na ascendencie świadczy o tym, że usiłując budować zgodę, Komorowski osiągnie efekt odwrotny do zamierzonego. Powinien być zdecydowany, czasem brutalny, i walczyć! Ale czy potrafi? Musiałby zmienić swój charakter…Tak więc ów półkrzyż kosmiczny to w istocie krzyż pański, jaki cały czas będzie musiał dźwigać na swych barkach. Opozycja nie da mu odsapnąć na moment, weźmie w krzyżowy ogień nie tylko koalicję rządzącą, lecz przede wszystkim Komorowskiego i jego otoczenie. Ofiary będą po obu stronach.Trzeba podkreślić, że ten nieszczęśliwy układ planet dodatkowo wchodzi w kolizję ze Słońcem i Uranem w horoskopie Jarosława Kaczyńskiego. Prezydentura Komorowskiego będzie więc dla prezesa prawdziwym utrapieniem, bezlitosnym przypomnieniem straty, jaka go dotknęła.
Obecna w horoskopie zaprzysiężenia konfiguracja ciał niebieskich, generująca napięcia społeczne, konflikty, klęski i ekonomiczne zawirowania, zdarza się raz na wiele dziesiątek lat i zawsze zwiastuje przełomowe, dziejowe wydarzenia. Ostatnio miała miejsce w latach 30. XX wieku, kiedy na świecie szalał wielki kryzys gospodarczy (swoją drogą, niektórzy ekonomiści uważają, że obecne załamanie gospodarki ma wiele wspólnego z błędami, które doprowadziły do tamtego kryzysu z przełomu lat 20. i 30.). Oznacza to, że historycznym perturbacjom, przed jakimi wszyscy stoimy, stawić czoła będzie musiał najpierw sam prezydent Komorowski.
Jak na tronie
Czy jest jakiś sposób, by zmienić te złe gwiezdne prognozy? By uniknąć tych wojenek i obrzucania się błotem, w czym nowy prezydent czuje się koszmarnie? Tak. Pod jednym warunkiem: że Bronisław Komorowski będzie słuchał uważnie strategów politycznych, a sam usunie się w cień. Można bowiem przesunąć punkt ciężkości nierozwiązywalnych konfliktów zwiastowanych przez półkrzyż z jego urodzeniowego znaku Bliźniąt na reprezentujące władcę Słońce, które znajduje się w tym horoskopie w znaku królewskiego Lwa, i do tego w koniunkcji z Punktem Szczęścia. Aby tak się stało, Komorowski musi spokojnie stać z boku, ponad wszystkimi, nie wplątywać się w konflikty, a głos zabierać jedynie od wielkiego dzwonu. Musiałby po prostu zachowywać się jak król w pełnym i pozytywnym znaczeniu. Nie byłoby to trudne, zważywszy na fakt, że Słońce zaprzysiężenia znajduje się dokładnie na ascendencie horoskopu Polski! Bronisław Komorowski ma więc unikalną szansę udowodnić, że potrafi być królewskim przywódcą, ponad podziałami, awanturami i skandalami.
Piotr Piotrowski
Wojciech Jóźwiak: Rozwój Polski zostanie zahamowany. Władza schowa głowę w piasek, a sąsiedzi będą z nami robić, co chcą! Komorowski może to zmienić, jeśli z ciapy zmieni się w prawdziwego męża stanu.
Bronisław Komorowski zaczął pełnić urząd prezydenta w stanowczo złym momencie. Powiedzenie: „pod złą gwiazdą” jest tu całkiem na miejscu. 6 sierpnia ok. godz. 10.05, kiedy prezydent wypowiadał słowa przysięgi „tak mi dopomóż Bóg”, miał miejsce chyba najbardziej niekorzystny układ planet w całym bieżącym roku.
Sześć planet ustawiło się w konfigurację półkrzyża: Saturn, Mars i wraz z nimi Wenus z jednej strony nieba (na początku Wagi), Jowisz i Uran po przeciwnej stronie w Baranie, oraz Pluton w nieharmonijnej kwadraturze do nich wszystkich. Ten zły układ planet dominował podczas ceremonii zaprzysiężenia, gdyż wtedy Saturn i Mars wschodziły, Uran i Jowisz zachodziły, a Pluton przechodził przez „dół nieba”, czyli imum coeli. Wszystkie te złoczynne lub uszkodzone planety przebywały na osiach horoskopu. Kto choć trochę zna astrologię, pojmuje grozę sytuacji.
Saturn na ascendencie oznacza, że nowy prezydent, a być może i cały polski rząd, będą mieć skrępowane ręce. Obok jest Mars, ale słaby, bo w znaku Wagi, i zdominowany przez Saturna, co oznacza, że rozwój kraju zostanie zahamowany przez biurokrację i sztywne przepisy. To oznacza też słabość wojska, obrony kraju. Mars i Saturn w znaku Wagi, pod wpływem Wenus, oznaczają, że władza będzie uprawiać grę pozorów. Więcej, będzie udawać, że wszystko jest w porządku i odwracać głowę od faktycznych problemów.
Saturnowi i Marsowi sprzeciwiają się Jowisz i Uran na descendencie. W astrologii od razu jest zatem jasne, co to znaczy: oto faktyczne centra władzy znajdują się gdzie indziej i zarówno prezydent, jak i inni polscy oficjele muszą słuchać kogoś innego. Nie są naprawdę suwerenni!
Uran na descendencie i w szalonym znaku Barana powiada, że nasi partnerzy, czyli silniejsi sąsiedzi, od których zależymy, będą nas zaskakiwać swoimi decyzjami, że nie będą liczyć się z naszym interesem. Opozycje Mars–Jowisz i Mars–Uran pachną wciągnięciem nas w kolejne wojny i ekonomiczne kryzysy.
Pluton na imum coeli, w punkcie dziedzictwa i historii, oznacza nierozwiązane problemy z przeszłości – tak jakby władza prezydenta leżała na podłożonej bombie społecznego niezadowolenia i buntu… Co za tym idzie? Prezydentura Komorowskiego nie może być bez wyrazu. A jeśli wykaże się on silną osobowością, Polska ma szansę odbić się od przysłowiowego dna.
Wojciech Jóźwiak