Zanim postawiasz sobie jakiś cel, oczekując sukcesu, warto odpowiedzieć sobie na pytanie: jakie przekonania, sądy, oceny sprawiają, że nie możesz go osiągnąć? Jakie negatywne wzorce rodzinne, kulturowe przeszkadzają ci? Jakie skutki poniosą inni ludzie w związku z osiągnięciem tego celu przeze ciebie?
Warto pamiętać, że gdy taki cel osiągniesz, może on przynieść rozczarowanie. Bo na przykład spodziewasz się jakiegoś nadzwyczajnego samopoczucia, niezwykłej reakcji otoczenia, gratulacji, entuzjazmu itp. A tymczasem nic takiego nie następuje. Na skutek wytrwałej pracy dojdziesz tam, gdzie chciałaś, ale ten dzień niczym specjalnym się nie wyróżnia od innych dni. Może się okazać, że po osiągnięciu tego celu życie straciło dla Ciebie sens i wydaje mi się, że już nic wartościowego nie czeka. Tutaj znowu możesz postawić sobie pytanie: czy osiągnęłam sukces, czy poniosłam porażkę? Praca z umysłem jest skomplikowana, ale daje ogromnie dużo satysfakcji i może zaprowadzić nas w tak piękne obszary psychiki, istnienia jakich nawet nie podejrzewaliśmy.
Na rynku jest sporo książek, które opisują różne socjotechniki i podają gotowe recepty na sukces. Jednak jeśli ktoś nie jest wewnętrznie gotów, może się okazać, że największy sukces nie przyniesie mu radości i poczucia spełnienia. Żeby to zrozumieć, opowiem bajkę: Pewien człowiek miał dużo dzieci, a gdy urodziło mu się kolejne, nie miał kogo poprosić w kumy. Wyszedł więc na drogę, a tam spotkał śmierć. Zgodziła się zostać matką chrzestną synka. Gdy chłopiec wszedł w wiek męski, zjawiła się śmierć i dała mu prezent: możliwość przewidywania, czy osoba, która jest chora, umrze czy będzie żyć. Jeśli śmierć stawała w nogach, oznaczało, że chory umrze, a gdy przy głowie - że będzie żył.
Zaczął więc chłopak współpracę z matką chrzestną i wkrótce dorobił się wielkiego majątku, został sławnym lekarzem. Pewnego dnia zachorowała królewska córka. Zrozpaczony ojciec obiecał wielką nagrodę za uleczenie jedynaczki. Poszedł więc do niej lekarz, ale zobaczył śmierć w nogach łóżka. Żal mu się zrobiło pięknej królewny i ewentualnych zaszczytów. Odwrócił więc łóżko tak, że jego chrzestna matka stała teraz przy głowie chorej. Królewna wyzdrowiała natychmiast ku wielkiej radości króla. Lekarz otrzymał sowitą zapłatę, ale śmierć przyszła do niego tego samego dnia i powiedziała, że jeśli jeszcze raz sobie z niej zakpi, sam zostanie zabrany. W krótkim czasie królewna znów zaniemogła. Lekarz, odwiedziwszy ją zauważył, że śmierć ustawiła się przy nogach. Powtórzył więc manewr z łóżkiem, ale tym razem musiał zapłacić swoim życiem. Mimo że bardzo prosił swą matkę chrzestną, by mu jeszcze raz wybaczyła.
Zajmiemy się tylko jednym aspektem tej bajki. Młody człowiek osiągnął sukces, gdy został najsławniejszym lekarzem. Był szanowany, podziwiany, miał dużo pieniędzy. Nie dorósł jednak do odpowiedzialności, jaka się z tym wiąże. Nie rozumiał, że Wszechświatem rządzą prawa, do których człowiekowi wtrącać się nie wolno: są granice wyznaczające obszar naszych osobistych decyzji. Młodzieniec kierował się pragnieniem zaszczytów i posiadania osobistych wpływów na decyzje innych (w tym wypadku śmierci). Za taką postawę w życiu zawsze płaci się porażką. Dopiero wtedy, gdy nauczymy się pokory wobec odwiecznych praw Wszechświata czy Pana Boga (każdy może to nazwać, jak czuje i jak chce), odniesiemy sukces. Rezygnacja z własnych pożądań i nieczystych pragnień, na przykład pragnienia władzy - i złożenie z nich ofiary otwiera drzwi do innych wymiarów i nowych możliwości. Obecnie w psychologii popularny jest termin "kryzys tożsamości". Ludzie poszukują sensu życia, czują się zagubieni, zniechęceni, wypaleni. Ten stan rzeczy można zmienić. Ale każdy z osobna musi pracować sam nad swoim rozwojem. Wziąć osobistą odpowiedzialność za swe życie, pozbyć się niszczących przekonań i nawyków.
Elżbieta Krzyżanowska
fot.shutterstock.com