Tybetański lekarz nie potrzebuje nowoczesnej aparatury, by przejrzeć człowieka na wskroś. Nasze zachowanie zdradza, co nam dolega.
Według doktora Tenzina Jangchuba – przyjaciela Dalajlamy – który prowadzi w Warszawie Tradycyjną Tybetańską Klinikę Ziołolecznictwa, my, ludzie Zachodu, zbyt często szukamy szybkich rozwiązań. Co prawda mamy wykształconych lekarzy i dostęp do wszelkich możliwych badań, ale problemy zaczynają się, gdy ich wyniki są złe. Zdarza się wtedy, że pacjent boi się kolejnych badań, które mają pomóc postawić diagnozę. I to według Tenzina Jangchuba minus zachodniej diagnostyki – nie jest ona w stanie ocenić człowieka całościowo.Śledztwo w słusznej sprawie
Co to znaczy ocenić człowieka całościowo? W tybetańskiej diagnostyce uwzględnia się nie tylko stan fizyczny, ale też wiele innych czynników, takich jak pogoda i pora roku, wiek pacjenta, jego styl życia, stan emocjonalny, a nawet to, jak układają mu się relacje rodzinne. Uwzględnia się również prawo karmy, czyli długi z poprzednich wcieleń.
Choroby dzieli się na wywołane nadmiarem gorąca, zimna lub destrukcyjnych emocji. Ale u jednego pacjenta te trzy tzw. energie niszczące mogą występować jednocześnie. Dlatego, jak trafnie zauważa dr Tenzin, diagnozowanie przypomina śledztwo.
– Sama rozmowa daje już 30 procent informacji o pacjencie – wyjaśnia. – W trakcie wywiadu lekarz obserwuje kolor skóry, oczu, włosów, język, to, jak pacjent się zachowuje, a nawet sposób chodzenia czy mówienia. Ludzie mimowolnie pokazują, kim są.
Następne 30 procent informacji daje badanie pulsu. – W ten sposób dowiaduję się, co dzieje się w organizmie, jaki jest stan organów wewnętrznych – tłumaczy dr Tenzin. Kolejne 30 procent informacji uzyskuje się z oglądu próbki moczu, jaką pacjenci przynoszą na każdą wizytę. Ważny jest m.in. odcień, gęstość osadu, to, czy jest w nim krew lub płyny nasienne. Mocz bardzo dobrze obrazuje stan zdrowia.
Zostało jeszcze 10 procent informacji do ustalenia. I tu lekarz musi się wykazać psychologicznym talentem, bystrością umysłu.
– Chodzi o to, czy pacjent mówi prawdę, czy skrywa swoje problemy – zdradza dr Tenzin. – Czasem zdarza się, że ludzie zapominają o czymś powiedzieć. Można zrobić mnóstwo badań, ale trudno zbadać emocje.
Dr Tenzin Jangchub
Zanim pójdziesz do lekarza
To dokładne śledztwo umożliwia precyzyjną ocenę sytuacji i dopasowanie kuracji. Sama wiedza i doświadczenie to jednak nie wszystko. Lekarz tybetański musi mieć również wielkie serce, kierować się współczuciem, dawać wsparcie moralne – tego uczą się wszyscy Tybetańczycy od swojego duchowego przywódcy Dalajlamy.
Z pacjentami bywa jednak niełatwo.
– Lekarz podpowiada, co należy zmienić w trybie życia – wyjaśnia dr Tenzin. – Ale to pacjent decyduje o tym, czy zrezygnuje ze starych nawyków i zastosuje się do zaleceń.
Wstępnej diagnozy dokonać możemy sami. Odpowiedzmy na pytanie: czy regularnie się odżywiamy i śpimy? Zdrowe posiłki, odpowiednia ilość snu i odpoczynku, spokój umysłu – to podstawa. Jeśli popełniamy zbyt wiele błędów na co dzień, trudno o dobre wyniki badań.
– Bez prawidłowej diety i równowagi emocjonalnej rezultat jakiegokolwiek leczenia będzie nikły bądź żaden – przestrzega dr Tenzin. – Tybetański system pomaga udźwignąć ciężar kłopotów, w jakie się wpakowaliśmy i uspokoić rozchwiany umysł. Moim zadaniem jest pomóc pacjentowi zrozumieć, co doprowadziło go do choroby, by mógł naprawić te błędy.
tekst i zdjęcie: Małgorzata Kacperek
Kontakt: Tradycyjna Tybetańska Klinika Ziołolecznictwa,
Warszawa, ul. Hanki Czaki 2, tel. 22 251 44 44, 0693 616 890,
www.tenzin_jangchub.republika.pl