Prababcia, babcia i matka Iriny były wiejskimi znachorkami. Bo wiedzę o leczeniu za pomocą nakładania rąk, specjalne modlitwy i zaklęcia przekazywano w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie.
Irina Bałaszowa wychowała się w miejscowości Kamieńsk, w górach Ural.
– Do mojej mamy ludzie przychodzili praktycznie przez całą dobę – wspomina.
– A to ktoś się rozchorował, komuś nie wiodło się w miłości, na innego rzucono urok albo padały nie wiadomo dlaczego zwierzęta w gospodarstwie... Mama była prawdziwą czarodziejką, potrafiła wyleczyć z najcięższych chorób, przewidywała przyszłość, potrafiła nawet rozpędzić deszcz lub sprowadzić chmury. Jak to robiła? Gdy powiem, to zostanie mi odebrana moc, którą po niej odziedziczyłam. Zdradzę tylko, że najważniejsza jest modlitwa... Kiedy mama starzała się i sił jej ubywało, zaczęłam ją wyręczać. Najlepiej wychodziło mi przepowiadanie przyszłości. Zamykałam oczy i tak jak w filmie widziałam sceny z życia człowieka: co było, co będzie...
Irinie jednak nie uśmiechała się rola wiejskiej znachorki, czyli szeptuchy. Myślała, że zmieniły się czasy i ludzie potrzebują czegoś innego, nie będą ich obchodziły dawne gusła. A poza tym skończyła szkołę średnią, rozpoczęła pracę w urzędzie, wyszła za mąż.
– Ale nie można uniknąć przeznaczenia – uśmiecha się. – Koleżanki z pracy, klienci, znajomi ciągle przychodzili „na wróżbę”. Jak mogłam im odmawiać? Serce bolało od patrzenia na ludzkie nieszczęścia... Młoda dziewczyna nie jadła, nie spała, bo chłopak zostawił ją w ciąży i uciekł do Moskwy. Anioł Michał, do którego się modliłam, mówił mi, że kobieta będzie jeszcze szczęśliwa, za rok pozna wdowca, który się z nią ożeni. Albo kobieta, która miała sprawę w sądzie, bo podejrzewano, że ukradła ze sklepu, w którym pracowała, sporą sumę pieniędzy. A ja widziałam, że zrobił to jej mąż i zakopał ruble w szopie, w ogrodzie.
Mój sąsiad Iwan – kawał chłopa. Spojrzałam na niego i poczułam chłód w rękach. Wysłałam go do szpitala. Na szczęście w porę – wycięli mu guza z brzucha...
Irina zrozumiała, że ludzie, owszem, mają telewizory, komputery, podróżują samolotami, ale w gruncie rzeczy pozostali tacy sami jak kiedyś. Każdy chce kochać, mieć rodzinę, zdrowie, dostatnio żyć. Poczuła, że nadal jest potrzebna, a dar, który otrzymała, wciąż może wykorzystywać, aby pomagać...
– Nie wstydzę się powiedzieć, że kocham ludzi i oni są dla mnie najważniejsi. Niewielu jest do szpiku kości złych, ale i takich się nie boję. Czuwa nade mną anioł Michał, nie pozwoli mnie skrzywdzić. Gdy ktoś chce użyć mojego jasnowidzenia w złych intencjach, aby szkodzić, najzwyczajniej w świecie go wypraszam.
Jasnowidząca od czasu do czasu bywa w Polsce. Zdecydował o tym przypadek. Do jej wsi przyjechało małżeństwo z Polski, które wędrowało po Uralu. Kobieta dowiedziała się, że we wsi mieszka „mądra”. Odwiedziła ją i poskarżyła się, że od dziesięciu lat nie może zajść w ciążę. Irina doradziła jej, aby codziennie modliła się przed ikoną, którą jej ofiarowała. Pokiwała głową i stwierdziła, że kobieta za rok już nie odwiedzi Rosji, bo będzie miała maleństwo. Tak się też stało.
– Zaprzyjaźniłam się z tym małżeństwem. Gdy zaprosili mnie do Polski, nie odmówiłam. Jestem ciekawa świata. Moja babcia i mama spędziły całe życie w jednym miejscu, a mnie interesuje, jak żyją inni ludzie. W końcu nie jestem jeszcze stara, niedawno skończyłam 50 lat. Dużo jeszcze mogę zrobić. A jakie to ma znaczenie, w Polsce czy w Rosji? Boga nie obchodzi nasza narodowość, on patrzy prosto w serce.
Fot. Krzysztof Jankowski
Irina Bałaszowa radzi, jak w magiczny sposób rozwiązać trudny problem
* Rytuał zacznij tuż przed snem. Ważne, abyś po jego odprawieniu nie rozpraszała się, nie oglądała telewizji, nie czytała książek, gazet. Potem idź od razu do łóżka.
* Weź obraz lub ikonę Matki Boskiej bądź świętego, z którym czujesz silny związek. Połóż wizerunek na czystym lnianym, najlepiej białym obrusie. Jeżeli chcesz, możesz stół przyozdobić kwiatami. Po obu stronach obrazu zapal świece.
* Usiądź lub uklęknij naprzeciw obrazu i zmów głośno wybraną przez siebie modlitwę trzy lub siedem razy. Skup się na każdym wypowiadanym słowie.
* Własnymi słowami opowiedz świętemu o tym, co cię gnębi. Niczego nie upiększaj, nie ukrywaj, staraj się nie oskarżać innych osób, nawet jeżeli są przyczyną twoich problemów.
* Pokornie poproś o pomoc. Nie oczekuj jednak natychmiastowego rozwiązania kłopotów – odpowiedź przyjdzie we właściwym czasie.
* Na koniec zmów jeszcze raz wybraną przez siebie modlitwę. Koniecznie się przeżegnaj.
* Przy łóżku połóż kartkę i długopis, rano natychmiast zapisz sen, w którym możesz znaleźć odpowiedź, co robić w danej sytuacji.
* Rozwiązanie nie musi pojawić się podczas snu. Możesz spotkać człowieka, który udzieli ci rady, dostać ważny list, informację... Pamiętaj, że Bóg pomaga także przez innych ludzi.
* Rytuał powtarzaj trzy lub siedem dni z rzędu.
* Dobrze byłoby, gdybyś zamówiła (w ostatnim dniu rytuału) w kościele lub cerkwi mszę świętą. Nie musisz określać jej intencji.