Życie krów w Indiach nie jest już tak sielankowe, jak sobie to wyobraża większość Europejczyków. Wprawdzie nadal są święte i w większości stanów nie wolno muciek nawet tknąć, ale na coraz większą skale rozwija się ich przemyt do sąsiedniego Bangladeszu. A tam już czekają muzułmanie, którzy żadnych oporów przed jedzeniem wołowiny nie mają. W ciągu ostatniego roku przez granicę, która liczy prawie 2100 km, przegnano 1,5 milionów sztuk krów. Takiej liczby wprawdzie świętych, ale dość pokaźnych zwierząt nie da się przemycić bez przymykania oczu przez miejscowe władze. Przy okazji powrócił spór o samą świętość tych skądinąd pożytecznych zwierząt. Niektórzy naukowcy twierdzą, że to wymysł arian, którzy najechali w odległej przeszłości ziemie wokół Gangesu. Święte nie są tu już bawoły i dlatego Indie są jednym z największych eksporterów wołowiny na świecie. Coraz częściej pada więc pytanie, dlaczego na „eksporcie” krów mają zarabiać (ponad 200 dolarów za sztukę) jedynie przemytnicy. No cóż, nie pierwszy to przypadek, gdy świętość ustępuje przed pieniędzmi.
fot.shutterstock.com