Oficjalnym dniem rozpoczęcia karnawału jest święto Trzech Króli, które kończy czas Bożego Narodzenia, kiedy to wypada zachowywać się uroczyście i godnie.
Czas obżarstwa i swawoli
Pierwsze wzmianki na temat karnawału pochodzą z XIII wieku, ale wtedy bawiono się w prywatnych domach. Dopiero od XIV wieku towarzyszyły mu polowania, parady, przedstawienia walki Postu z Zabawą, maski i inne błazenady. To był czas radości, bo karnawał odwracał ustalony porządek, był wytchnieniem dla ludzkiej duszy, stale narażonej na grzeszne pokusy.
Radosna zabawa została zakazana przez Kościół w XV wieku, ale było już za późno, aby karnawał zlikwidować. Bez względu na czasy ludzie bowiem chcą się bawić, więc karnawałowe szaleństwo ogarnęło wszystkie chrześcijańskie kraje.
W dawnej Polsce mówiono na ten czas „zapusty” lub „mięsopusty”, bo wówczas jedzono mięso, pito i bawiono się do upadłego!
Już w XVI wieku teolog kalwiński Grzegorz z Żarnowca narzekał, że „większy zysk czcimy diabłu trzy dni rozpustnie mięsopustując, aniżeli Bogu czterdzieści dni nieochotnie poszcząc”.
Najazd mości panów
Cóż zresztą innego można było robić, gdy życie nie toczyło się w biurach i fabrykach, ale było bliskie naturalnym rytmom przyrody?
Przez całą Polskę z hukiem i fantazją przelatywały szlacheckie kuligi. Całą familią z przyległościami wsiadano w sanie, zapalano pochodnie i jechano do sąsiadów w gości – bywało, że nawet na kilka dni. Starsi pili, plotkowali i polowali, a młodsi namiętnie flirtowali. Bo w karnawale i kawalerom, i wdowcom wypadało szukać swojej drugiej połowy! Do kuligowej imprezy przyłączali się kolejni sąsiedzi, którym radosny najazd gości wyczyścił już spiżarnię. Balowała drobna szlachta, a bogaci i magnaci prześcigali się w organizacji wymyślnych bali, przy których dzisiejsze imprezy celebrytów wyglądają jak spotkania przy herbatce.
Mieszczanie też balują
Karnawałowe szaleństwo ogarniało także polskie miasta, bo i nogi statecznych mieszczan rwały się do tańca, a młodzież trzeba było wyswatać. Cechy rzemieślnicze, organizacje partiotyczne i charytatywne – każdy za punkt honoru stawiał sobie wyprawienie porządnego balu. Tańczono na imprezach w redutach, a także na wielkich galach w teatrach i operze. Słowo „reduta” zaczęło oznaczać bal maskowy, ulubioną karnawałową imprezę Polaków.
Także w chłopskich chatach było tłoczno i bardzo wesoło. Tańcowano i flirtowano, w karczmach grali muzykanci, a wódka lała się strumieniami. Apogeum chłopskiego karnawału przypadało na czas tłustego czwartku i weekendu po nim, kiedy trzeba było jeść i pić podwójnie, aby się dobrze przez resztę roku wiodło.
I tak aż do Środy Popielcowej, która oficjalnie karnawał kończy. Przed Wielkanocą trzeba było w końcu trochę odpocząć i zrzucić sadełko w trakcie Wielkiego Postu.
Najlepsze dni na karnawałowe imprezy:
– 6, 7, 11, 12, 15, 16, 17,
23, 29 i 30 stycznia,
– 3, 7, 8, 11, 12 i 13 lutego.
Tłusty czwartek obchodzimy 11 lutego, a Środa Popielcowa wypada 17 lutego.