Była czwarta nad ranem. Dorotę obudziło przejmujące zimno. Siedziała na krześle w kuchni, w cienkiej koszuli nocnej. Nie miała pojęcia, skąd się tam wzięła. Narzuciła na siebie szlafrok, zrobiła sobie herbatę. Była pewna, że położyła się do łóżka przed dwudziestą trzecią. Jakim cudem znalazła się potem w kuchni? Usiłowała to sobie przypomnieć, ale w końcu dała za wygraną i wróciła do łóżka. Rano obudziła się z bólem głowy. Na tym się jednak nie skończyło.
Czerwone ślady na szyi
W kolejne noce budziła się w kuchni, na korytarzu, w salonie. Siedząc na krześle, leżąc na podłodze, na dywanie... Najgorsze jednak były sny: – Gonił mnie w nich jakiś mężczyzna. Bałam się, uciekałam przed nim wśród drzew. W końcu łapał mnie i dusił. Zaczynało mi brakować tchu...
Lunatyczny horror coraz bardziej utrudniał Dorocie życie. Musiała wziąć urlop w pracy, bo była ciągle niewyspana i traciła koncentrację. A kiedy któregoś ranka odkryła, że po nocy ma czerwone ślady na szyi, doszła do wniosku, że czas najwyższy zgłosić się do psychologa.
Nie wgłębiał się w jej problemy, po prostu zapisał środki nasenne i leki antydepresyjne. Ale kuracja nie pomogła. Dorota nadal w nocy miała koszmarne sny, lunatykowała i coraz częściej budziła się z czerwonymi śladami na szyi i rękach. Wreszcie przypomniała sobie dziwne zdarzenie z dzieciństwa: kiedy była jeszcze całkiem mała, w mieszkaniu rodziców pojawił się duch. Zrzucał ze ścian obrazy, trzaskał drzwiami. Rodzicom pomogła wróżka: odmówiła zaklęcia i przepędziła ducha. Dorota pomyślała, że jej obecne problemy mogą mieć podobną przyczynę; że być może w nocy atakują ją siły nieczyste. Dlatego postanowiła poszukać egzorcysty.
To nie złe byty, lecz myślokształt
Wybrała pierwszego z brzegu, z ogłoszenia w gazecie, i – jak to sobie później przeanalizowała – nie mogła trafić lepiej. Pierwszy kontakt nie był jednak zachęcający, egzorcysta bowiem uważnie wysłuchał Doroty i... kategorycznie odmówił pomocy. Przekonywał, że przyczyną jej problemów były nie istoty z zaświatów, lecz ona sama.
Tytułem wyjaśnienia: sytuacja Doroty była wtedy dość skomplikowana. Dwa miesiące wcześniej rozpadła się jej rodzina: dorosła córka wyjechała do Irlandii, a mąż po burzliwym rozwodzie odszedł do innej kobiety. – Wydawało mi się wtedy, że radzę sobie ze swoimi problemami
– opowiada Dorota. – Teraz wiem, że się oszukiwałam. Zżerała mnie nienawiść do byłego męża. Jak on mógł pokochać kogoś innego?! Każdy jego kolejny, szczęśliwy dzień odbierałam jako policzek. Frustrowało mnie też to, że córka zaakceptowała nową partnerkę ojca. Życzyłam byłemu mężowi wszystkiego, co najgorsze!
I właśnie to miał na myśli egzorcysta: – Stworzyła pani w swoim umyśle myślokształty, które żywią się nienawiścią, złością, rozgoryczeniem – tłumaczył. – Sama się pani opętała, życząc źle mężowi. I radził: – Proszę nie wyręczać Boga. Jeżeli ktoś krzywdzi innych, odpowie za swoje czyny. We śnie uzewnętrznia się to, co tkwi w naszej duszy. Nie wiem, czy mężczyzna, który się pani śni, jest fragmentem przeżyć z poprzednich wcieleń czy wytworem wyobraźni, ale jakie to ma znaczenie? Aby zniknął, musi się pani uporać z autoagresją. Przede wszystkim Dorota miała wybaczyć mężowi i pokochać siebie.
Pomogło przebaczenie
Gdy kobieta wróciła do domu, rozpłakała się. Zrozumiała, że od nikogo nie dostanie lekarstwa na swoje problemy; że musi je rozwiązać sama. Na początek wzięła się do pisania listów do męża i córki. Opisywała w nich swoje uczucia, a potem te listy paliła.
– Powoli zaczęłam dostrzegać i rozumieć różne rzeczy: przecież z mężem nie układało się nam od dawna, a teraz nie żądał podziału majątku, wszystko mi zostawił... Córka zaakceptowała nową kobietę ojca, ale wciąż mnie kocha, dzwoni codziennie, interesuje się mną... I tak z każdym dniem czułam, że coś się we mnie w środku roztapia. Zaczęłam się modlić – po prostu miałam taką potrzebę. Aż któregoś dnia moje problemy minęły. Śpię teraz spokojnie i codziennie budzę się w łóżku. Czuję, że spadł ze mnie wielki ciężar...
Wybacz swoim wrogom!
Tkwienie w poczuciu krzywdy i zranienia nikomu nie wychodzi na dobre. Zdaniem psychologów może być powodem poważnych problemów emocjonalnych, a nawet fizycznych niedomagań. Wyjściem z tej sytuacji jest wybaczenie. Tak twierdzi między innymi Colin Tipping, autor modnej od kilku lat metody radykalnego wybaczania. Uważa on, że pielęgnowanie w sercu urazy prowadzi do powstawania w naszym ciele blokad skutecznie hamujących przepływ energii życiowej, a także do podświadomego kreowanych niepotrzebnych napięć w relacjach z innymi. Jego zdaniem wybaczenie uwalnia od negatywnych emocji, a także likwiduje w ciele blokady energetyczne.
Podejście Tippinga do wybaczania jest rewolucyjne. Proponuje on mianowicie, aby krzywdy, jakie nas spotykają, traktować nie jako zdarzenia, które należy pomścić, lecz jako lekcje pomocne w rozwoju psychicznym i duchowym, a naszych krzywdzicieli odbierać jako kogoś w rodzaju nauczycieli (choć nieświadomych swojej roli). Nie znaczy to, że nie można wyrażać swoich uczuć związanych ze zranieniem. Przeciwnie, na warsztatach prowadzonych przez Tippinga i przez jego uczniów (w Polsce – w Instytucie Radykalnego Wybaczania) każdy ma prawo dać upust swoim żalom. Terapeuci uczą jednak potem, jak raz na zawsze pozbyć się poczucia krzywdy i uwolnić się od raniącej przeszłości.