Nie trzeba jechać na koniec świata w poszukiwaniu tajemniczych miejsc. Wystarczy wybrać się na Dolny Śląsk i pozwiedzać stare zamki...
Ruiny dawnych książęcych siedzib skrywają burzliwe dzieje właścicieli i niejedną mroczną legendę. Aby dotrzeć do niektórych z nich, należy wykazać się dobrą kondycją, bo trzeba wspiąć się wysoko. Na szczęście to koniec złych wiadomości. Reszta jest tylko niezwykła.
We wnętrzach zamku Książ oprócz ducha księżnej Daisy pokazuje się także
zjawa młodej służącej, która zginęła od pioruna w dniu swego ślubu.
Zamek dla amatorów nadzwyczajnych opowieści
Perłą Dolnego Śląska jest zamek Książ. Wysokie, skaliste urwisko otoczone jarem robi potężne wrażenie. Ale i wnętrze zamku budzi zachwyt, nie odbiega wystrojem od francuskich czy angielskich siedzib arystokracji. Sale udostępnione do zwiedzania są bajkowe i pięknie utrzymane. Właściwie ma się wrażenie, że właściciele zamku zaraz pojawią się w drzwiach...
Podczas II wojny światowej zamek był siedzibą sztabu Hitlera. Krążą plotki, że gdzieś niedaleko ukryto Bursztynową Komnatę. Do dziś zagadka skarbu pozostaje nierozwiązana. A tych, którzy liczą na łut szczęścia w jego odnalezieniu, można spotkać wokół zamkowych murów, jak szukają tajemnych wejść i tuneli.
Z całą pewnością na temat ukrytych przejść na zamku wiele wiedziała jego ostatnia, i chyba najpiękniejsza, mieszkanka Maria Teresa Oliwia Cornwallis-West, znana jako księżna Daisy. Słynęła z talentu wokalnego, niezwykle wąskiej talii i zamiłowania do organizacji polowań dla arystokracji z całej Europy. Ale nie znosiła panującej na zamku etykiety, którą wprowadził jej dużo starszy mąż, Jan Henryk XV Hochberg. Plotki o jej licznych romansach doprowadziły do rozpadu małżeństwa. Opowiada o tym film „Magnat” z Bogusławem Lindą i Grażyną Szapołowską. Schorowana i opuszczona przez najbliższych zmarła w 1943 r. Została pochowana w rodzinnym grobowcu w kaplicy Hochbergów, w parku otaczającym Książ. Spokoju nie zaznała nawet po śmierci.
Cenny sześciometrowy naszyjnik z pereł, przywieziony przez Daisy z podróży poślubnej, prawdopodobnie stał się powodem, dla którego dwa lata później grób został splądrowany.
Jak opowiadają okoliczni mieszkańcy, księżna była tak bardzo przywiązana do zamku, że powróciła – tym razem jako biała dama. Nieliczni widzieli, jak śpiewając, przechadza się wśród rododendronów rosnących w zamkowym parku. Księżna kochała kwiaty. Ogrodnicy opiekujący się roślinnością w zamkowej palmiarni opowiadają, że do dziś opadające płatki śnieżnobiałych róż układają się w wijące się wzory przypominające sznur pereł, w którym została pochowana Daisy.
Kiedy można zwiedzać zamek Książ: marzec–październik: 10.00–15.00, cena biletu: 10–18 zł. W zamku można także przenocować.
Podobno zjawa jednego z zabitych rycerzy w księżycowe noce dalej objeżdża mury zamku Chojnik
Zamek dla wielbicieli tajemniczych ruin
Na skalistym wzgórzu Sobieszowa stoi zamek Chojnik, a właściwie są to ruiny. Widać je z daleka. Jego strome zbocza porastają lasy. Miłośnicy gór potwierdzają, że to doskonały punkt widokowy na Karkonosze. Mimo przepięknych krajobrazów i tak największą atrakcją zamku jest ponadstumetrowa przepaść. W przeszłości otaczające skały okryły okolicę mroczną sławą, a przepaść była świadkiem niejednej tragedii. W XIV w. Chojnik był piastowską warownią. Legenda głosi, że mieszkała tu piękna księżniczka Kunegunda, która w poszukiwaniu kandydatów do swojej ręki wystawiała ich na ciężką próbę. Ożenić się z nią miał ten śmiałek, któremu uda się objechać konno mury zamkowe. Skaliste, strome zbocza odstraszały rycerzy. A ci, co próbowali, kończyli tragicznie. Po latach, gdy już nawet przestano liczyć, ilu rycerzy zginęło, na zamku pojawił się mężczyzna, który bardzo spodobał się Kunegundzie, więc postanowiła go ostrzec przed tym zadaniem, zanim podzieli los pozostałych. Jednak odwaga nie pozwoliła mu zrezygnować. Nie wiadomo, czy spryt, czy nadprzyrodzone moce sprawiły, że rycerz wyszedł z próby zwycięsko. Gdy uradowana Kunegunda wybiegła, by pogratulować wybawcy, ten zapytał, jak bardzo trzeba być okrutnym, by skazywać ludzi na niechybną śmierć, po czym odjechał. Zrozpaczona i upokorzona Kunegunda rzuciła się w przepaść. Przeklęta ziemia, w którą wsiąkła krew poległych rycerzy, związała ze sobą duszę Kunegundy, która po śmierci nie mogła zaznać spokoju.
Podania ludowe głoszą, że tajemnicza promieniująca zjawa przechadza się po zamkowych komnatach, poruszając różne przedmioty. Z pewnością tajemnicy tej nie potrafili rozwikłać spirytyści, którzy licznie przybywali do Chojnika. Nawet dziś legenda ta robi wrażenie. Szczególnie gdy przypominamy ją sobie, spacerując po stromych murach zamku. Wcześniej na skaliste wzgórze trzeba się wspiąć. Śmiałkom zalecamy ostrożność. W latach 90. XX w. zamek Chojnik stał się siedzibą Bractwa Rycerskiego. We wrześniu odbywa się tutaj turniej kuszniczy „O Złoty Bełt zamku Chojnik”. Można się tu zatrzymać na kilka dni, bo niedaleko znajduje się schronisko. To miejsce tak niezwykłe, że nie przeszkadza brak luksusów. Na dziedzińcu można postrzelać z kuszy, a potem iść na spotkanie z duchem.
Kiedy można zwiedzać zamek Chojnik: od 10.00 do 17.00 (zima do godz. 16.00), w grudniu i styczniu nieczynne. Dojście czerwonym lub czarnym szlakiem z Sobieszowa. Zielonym z Przesieki i Zachełmia. Przenocować można w pobliskim schronisku.
Ludzie mówią, że gdzieś w zamkowych murach w Oleśnicy jest dobrze ukryty potężny skarb
Zamek dla poszukiwaczy skarbów
O zamku w Oleśnicy najczęściej można przeczytać same pochwały. Bo ci, co go zobaczyli, piszą tylko peany na jego cześć – że piękny, ogromny, fantastyczny i niesamowity. Złośliwi mówią, że lepiej wygląda na pocztówkach niż w rzeczywistości. Jest w tym stwierdzeniu ziarenko prawdy, ponieważ od wielu lat zamek jest siedzibą Ochotniczego Hufca Pracy (OHP) i właściwie nie ma co się dziwić, że coraz bardziej niszczeje... Trudno jest też zamek zwiedzać. Ale w jego murach znajduje się hotel, więc jako gość można się przejść krużgankami i salami. Na szczęście większe grupy problemu ze zwiedzaniem podobno nie mają...
Jednak, nawet jeśli nie przekroczymy zamkowych progów, nie żałujmy. Kasztel w świetle księżyca wygląda niesamowicie, podobno aż błyszczy... Do Oleśnicy ciągną także poszukiwacze skarbów, bo według miejscowych legend każdy właściciel w jego murach ukrywał – niczym w skarbcu – znaczną część swojego majątku. A takie historie, jak znalezienie na zamkowym dziedzińcu w latach 50. kilku złotych dwudziestodolarówek, rozpalają umysły tych, którzy chcieliby znaleźć więcej... Natomiast okoliczni mieszkańcy opowiadają wiele przedziwnych historii. Na przykład tę o włoskich jeńcach, których po II wojnie światowej na terenie zamku przetrzymywano. Wśród nich znalazła się młoda dziewczyna – zmarła z niewiadomych przyczyn. Pochowano ją na terenie zamkowego parku. W latach 60. w ciągu jednej nocy jej grób zniknął.
Kiedy można zwiedzać oleśnicki zamek: zwiedzanie po wcześniejszym umówieniu się. W zamku można przenocować.