24 kwietnia zmarł guru Sai Baba. Przez jednych uznawany za wcielenie Boga, przez innych – za oszusta.
Puttaparthi jeszcze pół wieku temu było położoną w południowych Indiach biedną wioską, do której rzadko trafiali turyści. Gdy Sathya Sai Baba założył tam aszram, zapomniane przez Boga i ludzi miejsce stało się jednym z największych ośrodków religijnych na świecie, wyposażonym w szpital, lotnisko, uniwersytet, stadion, biblioteki, restauracje, sklepy, hotele...
Do Puttaparthi przyjeżdżały tłumy – ludzie chcieli na własne oczy zobaczyć cuda, które czynił Hindus. Nie miało znaczenia to, że w ostatnich latach Sathya Sai Baba coraz rzadziej pojawiał się publicznie. Najważniejsza była jego metafizyczna obecność. A wyznawcy coraz częściej modlili się o jego podupadające zdrowie. Gdy miesiąc temu został zabrany do szpitala, przed budynkiem w dzień i w nocy gromadziły się tłumy. 24 kwietnia 85-letni Sathya Sai Baba zmarł, a jako przyczynę zgonu podano niewydolność narządów wewnętrznych. W żałobie pogrążyło się 6 milionów wyznawców i 100 milionów sympatyków. Śmierć guru nie zakończyła jednak dyskusji na jego temat. Dla jednych był awatarem, czyli wcieleniem samego Boga, dla innych oszustem, na dodatek o podejrzanej moralności.
* Leczył chorych, wskrzeszał zmarłych...
Sathya Sai Baba to imiona, które przybrał jako dorosły człowiek. Składają się one ze słów: Prawdziwa (Sathya) Boska Matka (Sai) i Ojciec (Baba). Po narodzinach rodzice nazwali go zwyczajnie: Sathyanarajana Radżu.
Przyszły guru różnił się od rówieśników, nie interesowały go zabawy z dziećmi. Zadziwiał mieszkańców wioski, przepowiadając im przyszłość, śpiewając w sanskrycie święte pieśni, których nikt go nie uczył, lecząc choroby dotykiem dłoni. Gdy miał 15 lat, uznał, że pora zakończyć zwyczajne, rodzinne życie.
– Odchodzę. Nie należę już do was. Iluzja się skończyła. Moi wielbiciele mnie potrzebują, a moja misja nie może dłużej czekać – oznajmił zaskoczonym bliskim.
Chłopiec szybko znalazł ludzi, którzy uwierzyli w jego boską moc. Wybudowali dla niego niewielką, glinianą świątynię, w której zaczął głosić swoje nauki. Stwierdził, że jest inkarnacją indyjskiego guru Shirdi Sai Baby, Ramy, Kryszny, Sziwy, Szakti i Jezusa. Przekonywał, że człowiek powinien w życiu zachować „pięć wartości ludzkich”: miłość, pokój, prawdę, moralne postępowanie, niekrzywdzenie czujących istot oraz powstrzymać się od jedzenia mięsa, alkoholu, palenia papierosów, zażywania narkotyków i nie przywiązywać się do dóbr materialnych.
Z roku na rok przybywało wyznawców i rozrastał się aszram. Ludzi przekonywały nie tylko słowa guru, ale przede wszystkim czyny. Sathya Sai Baba wsławił się rozlicznymi cudami. Na oczach tłumów materializował przedmioty: biżuterię, posążki, mający leczącą moc święty proszek wibhuti; co więcej, potrafił przebywać w kilku miejscach jednocześnie, czytać w myślach, objawiać się w snach, a nawet wskrzeszać zmarłych...
* ...i był oskarżony o brak moralności
Cuda te nie zostały nigdy udowodnione, a wręcz odwrotnie – byli uczniowie opowiadali, że guru jest zręcznym iluzjonistą. Przedmioty, które miał materializować, chował w obszernych rękawach szat, a leczący proszek pomiędzy palcami dłoni. Najpoważniejszym zarzutem jednak były pojawiające się z biegiem lat oskarżenia o homoseksualizm i wykorzystywanie seksualne nieletnich chłopców.
Podobno Sathya Sai Baba zapraszał młodych mężczyzn na prywatne spotkania, podczas których zachęcał ich do igraszek w łóżku. Jak było naprawdę, nie wiadomo... Żadne z oskarżeń nie zostało udowodnione w sądzie. Dla zwolenników guru świadczyło to wymownie o jego niewinności, przeciwnicy uznali, że sporne sprawy różnymi metodami wyciszono.
W każdym razie dla organizacji stworzonej przez Sai Babę jego śmierć to wielki cios i to nie tylko pod względem duchowym. Nie wiadomo, jaka będzie przyszłość aszramu w Puttaparthi i czy nauki Hindusa przetrwają próbę czasu. Ci, którzy w nie uwierzyli, pocieszają się obietnicą daną im przez mistrza. Hindus głosił, że niebawem inkarnuje się kolejny raz i przybierze imię Prema Sai Baba. Podobno gdzieś w Indiach już żyją jego przyszli rodzice...
Sai Baba, ur. 23.11.1926, zm. 24.04.2011