Kilka lat temu często widywałam się z dwiema koleżankami. Ewa była żoną żołnierza zawodowego, Marta – panną. Obie czuły się niespełnione.
Co mnie może czekać w przyszłości? – pytała się Ewa. – Mam biurową robotę, mieszkanie i samochód. Kiedyś wybudujemy sobie domek pod miastem. Albo kupimy psa. I to ma być całe moje życie? Takie przewidywalne?
– Wszystko jest bez sensu – wtórowała Marta. – W pracy idzie mi świetnie, ale w domu jest naprawdę do bani. Smutno. Gęby nie ma do kogo otworzyć. Kiedy pomyślę, że tak już będzie do końca, to sama nie wiem – śmiać się czy płakać? Zmieni się coś?
– Będę chociaż miała jakiegoś kochanka?
– Ewa najwyraźniej uwielbiała konkrety.
– Będziesz – zerknęłam na nią znad rozłożonych kart. – Obawiam się, że niejednego – stłumiłam westchnienie, ponieważ dotąd wydawało mi się, że funkcjonuje w zupełnie niezłym
małżeństwie.
– To super! – ożywiła się.
– A ja? – Marta nie została dłużna przyjaciółce. – Chciałabym mieć kogoś na zawsze. Pożądam miłości wielkiej, aż po grób.
– Czy dzisiaj można zakładać, że się jest z kimś na stałe? – własne koleje losu sprawiły, że wyhodowałam w sobie zdrowy sceptycyzm.
– Nie – powiedziała Ewa.
– Tak – zaprzeczyła jej Marta.
Mnie przypadła rola arbitra, ale nie skorzystałam z prawa głosu. Tarot donosił o komplikacjach w życiu dziewczyn, jakich żadna z nas się nie spodziewała.
Zaczęło się od tego, że Ewa wyjechała na wakacje i tam poznała Piotra. Jej mąż był przystojnym mężczyzną, a Piotr – niewysoki, o nieładnych, chociaż ciekawych rysach twarzy. Jednak Ewa chciała romansu! Po powrocie opowiadała o doznanych uniesieniach.
– Przyjedzie do mnie – obwieściła radośnie.
– Musimy go poznać – rzuciła Marta.
Mnie mniej obchodziły przygody koleżanki, natomiast Marta była ciekawa. Wiedziałam, że zobaczyli się we troje i Piotr uzyskał aprobatę Marty. Potem w kartach pokazał się Ewie rozwód. Istotnie, zdrada wyszła na jaw. Po półrocznej szarpaninie mąż wystąpił do sądu. Ewa i Piotr wspólnie wynajęli mieszkanie. Spotykali się z Martą, która ogromnie polubiła nowego partnera przyjaciółki. Piotr pracował jako instruktor reiki i pod jego wpływem Ewa zainteresowała się naukami tajemnymi. Rozpoczęła naukę bioterapii. Namówiła skarżącą się na zatoki Martę, by ta poddała się zabiegom Piotra. Wkrótce okazało się, że Marta pozbyła się infekcji, ale Ewa utraciła ukochanego. Na rzecz Marty, która – niepomna zasad przyjaźni – zabrała Ewie mężczyznę... Nastąpiły dramatyczne tygodnie. Dziewczyny obrzucały się oskarżeniami, a Piotr pozorował, że nie ma pojęcia, o co w gruncie rzeczy chodzi.
– W miłości jak na wojnie. Wszelkie chwyty dozwolone – oznajmił Ewie, po czym spakował walizkę i wyprowadził się do Marty.
Zrozpaczona Ewa chciała wrócić do męża, ale ten nie ulitował się nad jej losem. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, z większą energią zabrała się za studiowanie arkanów terapii czaszkowo-krzyżowej. Po roku zaczęła odnosić pierwsze sukcesy. Wyleczyła dziecko oraz pomogła jego matce. Poczuła się dowartościowana. Znalazła cel. Zwrócił na nią uwagę poznany na kursie pan...
Tymczasem Marta pogrążyła się w domowym szczęściu. Jednak nie było ono bez skazy. Mianowicie Piotr nie zamierzał się wiązać nawet na wieść o ciąży partnerki.
– Dlaczego mówi, że kocha, skoro nie chce się żenić? – pytała Marta, krzyżując ręce na wypukłym brzuchu.
– Może pragnie zachować pozory wolności? – zastanawiałam się. W tarocie Piotra reprezentował Rydwan, co oznaczało niezależność oraz moc ducha. Równocześnie ta sama karta dobrze wróżyła na przyszłość, symbolizując związek silny, lecz taki, nad którym trzeba popracować.
Przyjaciółki nie rozmawiały ze sobą prawie trzy lata. Aż nagle spotkały się u mnie. Po godzinie boczenia się Ewa rzuciła: – A co tam. Marta, daj pyska – i obie się uściskały.
Później, jak zwykle, rozłożyłam tarota. Gdy tasowałam karty, Ewa wyznała:
– Zdobyłam nowy zawód. Mam chłopaka. Jestem szczęśliwa. Niech więc się to nie zmienia. Niech zostanie tak, jak jest.
– Masz rację – przytaknęła jej Marta. – Chwilo, trwaj. Jesteś taka piękna.
Ale drogi życia bywają tylko częściowo przewidywalne. Ono samo zaś nieustannie nas zaskakuje. Obawiam się, że dziewczynom znowu kroją się zmiany.
Dlatego tak ciekawie jest czasem zajrzeć w karty. I dowiedzieć się, co czeka za kolejnym zakrętem...
Maria Bigoszewska