„Mężczyznę utrzymasz tylko wtedy, kiedy z przyjemnością będzie na ciebie patrzył” – powtarzały przed wojną mamy swoim córkom i dzieliły się mądrościami urodowymi przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. A robiły to tak...
Przestrzegały, że do „kupnych mikstur” dodaje się (w śladowych co prawda ilościach) rtęć, ołów, a nawet arszenik. Uczyły, jak dbać o siebie przy pomocy kosmetyków, które znajdują się w spiżarni. Domowe receptury były bardzo proste, nikt nie przejmował się starannym mierzeniem, brało się „garść”, „szczyptę”, „odrobinę”... Okazywały się skuteczne, tym bardziej że panie praktycznie codziennie robiły dla siebie „coś”. Wiele ciekawostek można znaleźć na stronach przedwojennych roczników pisma dla pań „Świat Kobiety”.
Na obiad i nie tylko
l Po wizycie u rzeźnika kobiety używały kupionego mięsa nie tylko do celów kulinarnych. Surowymi resztkami wołowiny, cielęciny lub drobiu okładały twarz i szyję. Po kilkunastu minutach zmywały maseczkę przegotowaną wodą z kilkoma kroplami cytryny lub octu. Oszczędne gospodynie skrawki mięsa, które nie nadawały się do podania na stół, mieliły, a papkę rozcieńczały oliwą i kładły na twarz i dekolt. Takie maseczki regenerowały skórę – w mięsie zawarte jest żelazo, cynk i witaminy z grupy B.
l Przedwojenne elegantki kisiły kapustę także z myślą o cerze. Okładały posiekaną soczystą kapustą twarz, po kilkunastu minutach zdejmowały ją i przemywały buzię zimną wodą. Kapusta ściąga pory i wygładza skórę – dobra jest więc do cery tłustej.
W ślady wielkich sław
l Greta Garbo, która słynęła z porcelanowej cery, polecała maseczkę z twarogu. Twierdziła, że stosuje ją dwa razy w tygodniu wedle przepisu: trzy łyżki świeżego białego twarogu utrzyj z łyżką miodu na krem, posmaruj twarz ze szczególnym uwzględnieniem ust i skóry przy zewnętrznych kącikach oczu. Po 20 minutach zmyj watką umaczaną w mleku. Podobno gwiazda, aby zachować jędrną cerę, godzinami spacerowała po deszczu.
l Marlena Dietrich swoją cerę pielęgnowała, robiąc okłady z podgrzanej oliwy. Namoczone w niej kompresy kładła na twarz, szyję i biust. Po 20 minutach zdejmowała, a na koniec ciepłą wodą zmywała ze skóry warstwę oliwy.
Dobry dotyk
l Nasze babki doskonale znały dobrodziejstwo masażu. Zabiegi wykonywało się w domu, samodzielnie. Najpopularniejszy był masaż twarzy. Zacznij od natłuszczenia palców obu dłoni oliwą. Palcami (drugim, trzecim i czwartym) pogłaszcz policzki, zacznij od brody i kieruj się ku skroniom. Opukuj czoło, jakbyś grała na pianinie. Trzema środkowymi palcami głaszcz czoło od miejsca między brwiami i kieruj się ku skroniom. Pogłaszcz wskazującym palcem górną powiekę, od zewnętrznego do wewnętrznego kącika; dolną masuj odwrotnie. Zakończ, delikatnie uderzając opuszkami palców całą twarz i szyję. Masaż powtórz kilka razy, aż poczujesz, że skóra jest przyjemnie rozgrzana.
A przed balem...
l Niezawodnym sposobem na świeży wygląd i ślady zmęczenia było posmarowanie buzi białkiem jaja kurzego. Po kilkunastu minutach na twarzy powstaje skorupka, którą zmywa się ciepłą wodą. Skóra staje się napięta i gładsza.
l Dobrym sposobem był także naprzemienny kompres wodny. Przygotowuje się dwie miski – z gorącą i zimną wodą – i wkłada się do nich bawełniane chustki. Na twarz przykłada się na przemian gorący i lodowaty kompres. Wystarczy około dziesięciu zmian (ostatni powinien być zimny), aby odświeżyć i lekko ujędrnić skórę. Zamiast wody można wykorzystać jakąkolwiek herbatkę z ziół: rumianek, miętę, kwiat lipy, melisę. Zasada jest jednak taka sama: w jednym naczyniu musi znajdować się zimny, w drugim gorący płyn.
fot. shutterstock.com, BE&W, FORUM