Ludzie kłamią dla żartu i by ich lubiano: "ślicznie ci w tej fryzurze" - mówimy, chociaż w głębi duszy nowe uczesanie znajomej uważamy za okropne. Kłamią, by rozprawić się z konkurentem, by zaprezentować się godniej, wzbudzić szacunek, uniknąć kary, pogrążyć swego wroga, itp. Dorosła osoba kłamie około kilkudziesięciu, a nawet więcej razy w ciągu dnia. Nieprawdopodobne? A jednak. I to nie tylko ludzie oszukują się nawzajem. Zakłamany jest cały świat….
Mała, zwinna rybka amfiprion z rafy koralowej w zatoce Akaba, potrafi zapewnić sobie bezpieczeństwo, "zaprzyjaźniając" się z groźnym ukwiałem, którego parzące ramiona chwytne porażają każdą inną żywą istotę w ich zasięgu - z wyjątkiem amfipriona. Jego pieszczą i ochraniają, gdy chowa się wśród nich w razie niebezpieczeństwa. Jak to możliwe? Otóż bystra rybka zbliża się ostrożnie do ukwiała i ustrzykuje z jego parzącego ramienia odrobinę specyficznej wydzieliny, wciera ją w siebie i tak oznakowana rozpoznawana jest przez ukwiał jako "swój", a nie "obcy". To oszustwo zapewnia jej bezpieczeństwo. Ukwiał nie ma ochoty zjeść samego siebie.
Kłamstwo wśród fauny i flory
Świetliki (a jest ich przeszło 2 tysiące gatunków) błyskające swym światłem w letnie noce posługują się swoistym językiem. Dzięki niemu samczyk, np. czarnego świetlika może w nocy odnaleźć samiczkę własnego gatunku, a nie innego. Jeden samczyk błyska w locie odwłokiem, np. co 2-7 sekund, inny co 2-3. Samiczki odpowiadają partnerowi swego gatunku tymi samymi częstotliwościami błysków. Widząc to pewna owadożerna samiczka świetlika rodzaju Photuris czeka nocą nie tylko na partnera do igraszek, ale i na kolację. Gdy spostrzega obcy sygnał odpowiada bezbłędnie we właściwym języku. Tak zwabiony samczyk obcego gatunku ląduje pełen nadziei i staje się łatwym łupem kłamczuchy. Pewna drapieżna ryba polująca przy dnie wyhodowała sobie na głowie długi, cienki wyrostek, którego koniec przypomina do złudzenia robaczka. Zwabione nim rybki trafiają wprost do paszczy przyczajonej oszustki.
Są rośliny, które przez całe życie wyglądają jak zwiędłe. Inne wydzielają na liściach specjalną substancję, by oblepił je kurz i piasek. Pod tą ochronną skorupą stają się niezauważalne. By uchronić się przed zjedzeniem, udają nieapetyczne odpadki. "Nie jestem rośliną, tylko kupką błota" - wydają się mówić. Zaś pewien motyl (Satyrus) udaje... oczy! Gdy nagle pada na niego cień polującego ptaka, gwałtownie rozkłada stulone skrzydła, na których rozbłyska para ogromnych, przerażających oczu i... zaskoczony ptak ucieka. Podobnie ratuje się słaby, niewinny owad przeziernik osowiec, który wyglądem upodobnił się do groźnego szerszenia. Wrogowie omijają go z daleka!
Kto z nas nie nabrał się na słodkie oczy naszych pili
Z życia wzięte…Sznaucerka Panda była tak dobrze ułożona, że chodziła na spacery bez smyczy. Pilnowała się, a w razie potrzeby szła bezbłędnie przy nodze. Miała tylko jedną słabość: odpadki. Każda stara bułka czy kość była dla niej ogromną pokusą. Ale wiedziała, iż nie wolno jej nic zbierać. Gdy jej pani zapytała "co tam masz?" - suka grzecznie wypluwała swój skarb. Któregoś wieczoru, gdy Panda wynurzyła się z krzaków, właścicielka spytała na wszelki wypadek "Co tam masz?". Suka spojrzała na nią, ale nic nie wypluła, więc dalej spacerowały. Jednak Panda zachowywała się dziwnie: wlokła się, a krótki ogon miała podkulony. Jej pani, pewna, że suka się zraniła, obejrzała jej łapę. I wtedy Panda wypluła kość. Natychmiast też jej ogon i uszy podniosły się, a ona radosnym truchcikiem pobiegła naprzód. Odtąd Panda coraz częściej oszukiwała. Na hasło nie wypluwała niczego i szła dalej jak gdyby nigdy nic. A w domu, na posłaniu, chowała przemycony skarb. Skończyło się na kagańcu.
Wróżka