Niedawny przeciek tajnych dokumentów to zaledwie początek wielkich wojen, które wkrótce rozegrają się w internecie. Najgroźniej będzie w marcu 2011 roku.
Ameryka ma nowego wroga. Jest nim Julian Assange, haker i matematyk, który wykrada poufne dane Stanów Zjednoczonych i bez skrupułów umieszcza je w stworzonym przez siebie portalu internetowym WikiLeaks. To już nie pierwszy raz, ale teraz sprawa dotyczy krajów sojuszniczych, których przywódcy określani są w tajnych notatkach niewybrednymi żartami. Angela Merkel to „teflon”, bo wszystko spływa po niej jak po teflonie, a premier Rosji, Władimir Putin, to „samiec alfa”.
Tajne machinacje
Słychać głosy, że ta sprawa to coś w rodzaju „11 września światowej dyplomacji”. I jest w tym wiele racji. Ostatni raz tak trudne układy planetarne w horoskopie Stanów Zjednoczonych miały miejsce właśnie 11 września 2001 roku, kiedy doszło do ataków terrorystycznych na WTC i Pentagon. Wtedy Pluton – patron terroryzmu i przemocy – utworzył koniunkcję z ascendentem, burząc dotychczasowy spokój Amerykanów i obalając mit o niezniszczalnej potędze tego państwa. Teraz zaś Pluton – odpowiedzialny także za wszelkie tajne machinacje – znalazł się w opozycji do Jowisza i Wenus położonych w siódmym domu symbolizującym dyplomację i stosunki międzynarodowe. I właśnie podważona została potęga supermocarstwa, na dodatek przecieki obnażyły słabość zabezpieczeń tajnych i poufnych materiałów.
Demaskatorski Skorpion
Aż się nie chce wierzyć, żeby gigantyczne amerykańskie imperium dawało się wodzić za nos jednemu człowiekowi. Ale gwiazdy są bezlitosne. Horoskop WikiLeaks mówi sam za siebie. Strona z przeciekami została założona, kiedy wschodził znak Bliźniąt kojarzony z dokumentami, informacjami i plotkami, zaś władca tego sprytnego znaku, Merkury, umiejscowił się w demaskatorskim Skorpionie, który chętnie tropi wszelkie tajemnice, przekracza zakazy i narusza tabu. Do tego Uran – patron nowoczesnych technologii – znalazł się w Rybach na medium coeli, a więc na szczycie horoskopu, co sprawia, że Julian Assange jest nie do namierzenia.
Wirus zagłady
Jednak przypadek WikiLeaks to tak naprawdę czubek góry lodowej problemów, które nas czekają. Świat stoi bowiem u progu nowej wojny, gdzie placem boju stanie się sieć internetowa. Wskazuje na to Uran, który już w połowie marca 2011 roku opuści znak Ryb i przesunie się aż na osiem lat do wojowniczego Barana. Taka konfiguracja zawsze wiąże się z rewolucją, a przede wszystkim zwiastuje pionierskie odkrycia na polu nowych technologii militarnych. Czyli wojna przeniesie się do cyberprzestrzeni. Żeby osiągnąć określony efekt, nie trzeba będzie bombowców, czołgów, rakiet. Wystarczy wirus komputerowy wpuścić do sieci. Tak zrobiono kilka tygodni temu. Celem ataku stały się irańskie wirówki do wzbogacania uranu. Efekt? Produkcja bomby atomowej została wstrzymana, a przy okazji padło wiele sektorów irańskiej gospodarki. Wirus Stuxnet, który zniszczył system elektroniczny Iranu, został stworzony, by sparaliżować program nuklearny tego kraju. Stuxnet to zaledwie prototyp. Takich wojen internetowych będzie coraz więcej. Wszystko przez Urana w Baranie…
Piotr Piotrowski, Astrolog
Niedawny przeciek tajnych dokumentów to zaledwie początek wielkich wojen, które wkrótce rozegrają się w internecie