Katleen Norris, autorka książek o duchowości zauważyła, że ksiądz, odprawiający mszę świętą, przypomina szaloną gospodynię. Ubrana elegancko uwija się przy stole, przygotowując ucztę. Karmi chlebem życia, a potem sprząta.
Monotonia przygotowywania posiłków zniechęca wiele kobiet. Nawet te, które poświęciły życie Bogu narzekają, że kuchenna krzątanina zabiera czas, który można byłoby poświęcić na praktyki duchowe: kontemplację i medytację. Tymczasem zdaniem świętej Teresy z Avila: „i w kuchni także, wśród garnków i rondli Pan jest z wami i was wspiera i wewnątrz, i na zewnątrz”. Święta Teresa uważała, że zajmowanie się kuchnią jest szczególnie wskazane dla tych, „którzy dużo pracują rozumem”. Gotowanie pozwoli im cieszyć się obecnością Boga. Wszak, jej zdaniem, wrzenie wody w garnku przypomina wznoszenie się duszy do Pana...
Pożytek intelektualny z pracy w kuchni wyniosła żyjąca sto lat później (w XVII wieku) Sor Juana Ines de la Cruz, meksykańska poetka i zakonnica. Wspomina, że nauczyła się geometrii, kręcąc pokrywką garnka na rozsypanej mące. W jej opinii jedzenie i zdobywanie wiedzy są podobne. Natomiast samo gotowanie (rozdzielanie, łączenie, mieszanie) przypomina pracę chemika i filozofa. Niezwykła intelektualistka stworzyła filozofię kuchenną – bo kuchnia to znakomite miejsce dla roztrząsania filozoficznych argumentów i mieszania ich z kwestiami teologicznymi. Jej zdaniem: „Gdyby Arystoteles gotował, napisałby znacznie więcej”.
Chleb jak Pan
Wszystkie mistyczki skupiają uwagę na chlebie. Dla Św. Katarzyny z Genui (1446–1510) właśnie on uosabia tęsknotę za tym, co boskie. Chleb to nie produkt, ale symbol przemiany wewnętrznej. Dodanie zakwasu do mąki wywołuje cud – przemianę składników w ciasto, z którego powstanie symbol Boga i nadziei. To wymaga czasu, podobnie jak rozwój duchowy. Dla Katarzyny pieczenie chleba jest też obrazem pomocy cierpiącym. Ciasto trzeba mozolnie ugniatać, co przypomina zmaganie się z cierpieniem bliźniego. Surowego i niesmacznego ciasta chlebowego też należy spróbować. To w przenośni konieczność doznania bólu samemu, by skuteczniej i ze zrozumieniem pomóc innym.
Spróbujmy same w ciszy upiec w domu chleb. Może przy okazji odkryjemy sens swojego życia?
Jak smakuje Jezus?
Święte mistyczki doznawały słodyczy obcowania z Jezusem. Przyrównywały ją do smaku miodu. Aniela z Foligno (1248–1309), mistyczka z okolic Asyżu poczuła ją, gdy Duch Święty przemówił do niej po raz pierwszy. Święta Teresa z Avila opisuje ekstazę chwili, w której przeszyła ją strzała Bożej miłości: „ból tak słodki, iż nie ma w tym życiu rozkoszy, która by się równać mogła...” W wizjach błogosławionej Małgorzaty Ebner (1291–1351) niemieckiej dominikanki, pojawia się Jan, który ssie słodycz z piersi Jezusa. Także inne święte dostrzegają u Chrystusa umiejętność karmienia mlekiem, jak matka. A Elżbieta z Schonau (1129–1165), niemiecka benedyktynka i wizjonerka przypisuje Jezusowi smak... cynamonu.
Męczeństwo na talerzu
Agata, męczennica z III wieku, spłonęła na rozżarzonych węglach, ale najpierw ucięto jej piersi. W klasztorach na południu Włoch piecze się ciasteczka zwane piersiami św. Agaty. Uformowane ciasto biszkoptowe nadziewa się masą kremową imitującą mleko matki, pokrywa się lukrem i ozdabia wiśniami lub migdałami, udającymi sutki.
Włoskie żeńskie klasztory zawsze słynęły z produkcji słodyczy. Ich sprzedaż zapewniała dochody, ale najlepsze kąski zgarniali księża spowiednicy.
Pewnego razu biskup wizytujący Monastero della Martorana w Palermo zauważył, że w ogrodzie owocują grusze, jabłonie, pomarańcze i brzoskwinie. Spróbował jabłka i okazało się, że jest z kolorowego marcepana, pokrytego gumą arabską. Słynne Frutta di Martorana, marcepanowe owoce, produkowane są do dziś, można je zamówić przez internet.