Czynność przeciągania się towarzyszy każdemu – rankiem zaraz po przebudzeniu, w ciągu dnia i w nocy. Jest to naturalny, instynktowny odruch. Ale uwaga! Jeśli nie wykona się go prawidłowo, można naciągnąć, a nawet zerwać ścięgna.
Najlepszymi nauczycielami przeciągania są... koty. Przyjrzyjmy się, jak one to robią: najpierw majestatycznie wyciągają jedną łapę, potem drugą, na koniec wyginają się w łuk, robiąc swój słynny koci grzbiet. Człowiek potrzebuje tego samego. Rano, zaraz po pobudce, i wieczorem, przed snem, prawdziwym zbawieniem dla ciała i ducha okażą się dwie minuty przeciągania. Połóż się na plecach, tak aby szyja leżała płasko. To ważne, bo wtedy prostuje się odcinek lędźwiowy kręgosłupa, co uwalnia mięśnie napinające szyję, dół pleców i przeponę, a to z kolei ułatwia swobodne oddychanie.
Oddychaj przez otwarte usta. Zamknięte wywołują napięcie mięśni, otwarte – pozwalają rozciągnąć mięśnie wokół kręgosłupa szyjnego, szczęki i ucha. Podobne odprężające korzyści niesie dla mięśni twarzy ziewanie, dodatkowo dostarczające mózgowi tlen. Ziewajmy zatem, nawet kiedy nie czujemy takiej potrzeby. Leżąc płasko z rozchylonymi ustami, wyciągnij delikatnie i powoli ramiona oraz nogi na boki. Palce u dłoni rozstaw, zaś u stóp ściągnij. Głowę odwróć na bok. Zrób kilka głębokich wdechów i przekręć głowę na drugi bok, ręce i nogi wyciągając jednocześnie w pionie (nie złączaj ich). Powtórz to ćwiczenie kilkakrotnie.