Skuteczną i tanią jak barszcz maść z arniki zrobisz w domu sama i zabierze ci to mniej niż 5 minut!
Arnika górska to ziele doskonale znane tradycji ludowej. Ten złocistożółty kwiatek dawniej słynął z magicznych właściwości. Wierzono, że wetknięty w ziemię na krańcach pól ustrzeże plony przed gradobiciem, a zawieszony nad drzwiami wejściowymi uchroni domostwo przed piorunami. To także typowe ziele sobótkowe, które panny wplatały w swe wianki w noc kupały. Stąd zresztą pochodzi ludowa nazwa arniki – kupalnik. Ale to nie wszystko! Wiejskie znachorki zalecały arnikę jako lek na: wylewy podskórne, trudno gojące się rany, wstrząsy mózgu, a nawet epilepsję. Dziś to przede wszystkim roślina chroniona, porastająca głównie zbocza gór. Ale z jej – potwierdzonych naukowo – właściwości leczących obrzęki, stłuczenia, krwiaki i siniaki możesz skorzystać, udając się do zielarni. Tam kupisz jej suszone koszyczki, które posłużą ci do sporządzenia bardzo prostej maści.
Niezwykle łatwe
Zetrzyj na proszek suszone kwiaty arniki w takiej ilości, aby otrzymać dwie łyżki. Proszek wymieszaj z ośmioma łyżkami stołowymi oleju jadalnego lub wazeliny kosmetycznej. I tyle! Maść przechowuj w lodówce. Aby przedłużyć jej trwałość, możesz dodać kilka kropel żywicy benzoesowej. Jeśli będziesz robić maść w małych porcjach, nie jest to konieczne. Substancje czynne zawarte w arnice przyspieszają wchłanianie siniaków i krwiaków, zmniejszają ból i wzmacniają ściany naczyń. Maścią smaruj 2–3 razy dziennie stłuczone, obolałe miejsca. Pomaga też na stare, trudno zabliźniające się rany oraz uciążliwą opryszczkę. Sięgaj po nią w napadach bólów reumatycznych, przy korzonkach i wszelkich nerwobólach. Spokojnie możesz smarować nią dziecięce guzy i siniaki albo stosować u maluchów, kiedy skarżą się na ból rosnących nóżek i rączek. Kobiety, które walczą z rozszerzonymi naczynkami i pajączkami, po regularnym wklepywaniu maści zauważą, że zmiany się zmniejszyły. Taka domowa maść potrafi też przynieść ulgę przy zimowych odmrożeniach.