To morderca bakterii, które wywołują choroby. Nigdy nie jest obojętny dla człowieka. Jak zatem obchodzić się z tą zabójczą bronią?
Za przeziębienia czy grypę odpowiadają wirusy. Antybiotyki ich nie zwalczają, bo są zabójcze wyłącznie dla bakterii. Jednak ludzie nie odróżniają wirusów od bakterii i bombardują je antybiotykami, które uważają za lek na każde zło. Rezultat? Dzieci mimo antybiotyków łapią katar za katarem, dorosłym zaś przeziębienie nie mija szybciej. Cierpi na tym odporność całego organizmu. Dlaczego dziecko wciąż choruje? – zastanawia się niejedna mama. – Dzieci cierpią na tym, czym je karmimy i jak je leczymy – mówi bez ogródek dr Ewa Drzewiecka, pediatra i homeopata z Centrum Medycyny Naturalnej Trea w Warszawie. – Wiadomo, że w niektórych sytuacjach antybiotyk jest konieczny, ale branie go profilaktycznie to według mnie przestępstwo – przekonuje Teresa Majewska, doradca żywieniowy z warszawskiej Pracowni Rozwoju „Przestrzeń”. Jak zatem wzmocnić organizm, jeśli popełniliśmy grzech „przedawkowania” lub przeszliśmy rzeczywiście potrzebną antybiotykową terapię np. w czasie anginy?
Oto krótki przewodnik po prostych sposobach, które pomogą wrócić organizmowi do formy po dniach faszerowania go antybiotykiem. Zacząć trzeba od kuchni.
KISZONKI
Dietetyczka Teresa Majewska radzi:
– Należy przywrócić prawidłową florę bakteryjną, a do tego świetnie nadają się kiszonki. Odradzam sięganie po jogurty czy kefir, które są czasem zalecane. To żywność, która z punktu widzenia tradycyjnej medycyny chińskiej ma naturę chłodną i bardzo mocno nawilżającą. Zimą zajadanie się nimi wręcz pogłębia wychładzanie się naszego organizmu.
ZERO MLEKA, KEFIRU I JOGURTU
Podobnego zdania jest dr Drzewiecka:
– Najgorsze, co może być, to żywienie dziecka mlekiem, słodkimi dodatkami do niego (np. cukrzonymi płatkami kukurydzianymi), deserami jogurtowymi i słodyczami. Cukier
to puste kalorie, pożywka dla bakterii, nie mówiąc już o tym, że obniża łaknienie. Na takiej diecie dziecko nie wróci do zdrowia.
CEBULA I MISO
Zimą idealnie byłoby jeść trzy ciepłe posiłki dziennie. Ważne, aby obok kiszonej kapusty znalazła się też cebula działająca bakteriobójczo. Nie zaszkodzi również miso, czyli pasta ze sfermentowanej soi. Zawiera żywe kultury bakterii (te same, co w jogurcie), wytwarza w organizmie środowisko alkaliczne wspierające układ odpornościowy. Można je dodawać do potraw zamiast soli, koniecznie pod sam koniec gotowania.
KORZEŃ KUZU
Innym produktem, polecanym przez Teresę Majewską, jest rosnący w Chinach korzeń kuzu. Azjaci stosują go m.in. w przypadku grypy, gorączki albo chorób górnych dróg oddechowych. Z kuzu, dostępnego w formie mączki, przyrządzimy smaczny kisiel z dodatkiem żurawiny, który dobrze jest podawać w trakcie kuracji antybiotykiem i zaraz po niej.
Korzeń ten może być stosowany w kuchni jako zagęstnik do zup, sosów, budyniów, kisieli i innych potraw. Według medycyny chińskiej kuzu usuwa zmęczenie, wzmacnia witalność.
Bez trudu można kupić go w internecie (125-gramowe opakowanie kosztuje 39 zł).
MASAŻE TUI NA
Chińscy medycy zalecają, aby po kuracji antybiotykowej nie tylko wzmacniać organizm odpowiednim jadłospisem – polecają także masaże. Jednak nie chodzi tu o prosty masaż
klasyczny, ale o cały zestaw najróżniejszych metod regeneracji ciała. Idealnie nadaje się do tego zabieg zwany Tui Na, a oznaczający chiński masaż leczniczy. Stosuje się w nim uciskanie, ugniatanie, masowanie i rozciąganie ciała. Zabieg pobudza krążenie, przyspiesza usuwanie z organizmu toksyn i bardzo głęboko relaksuje. Słowem, może zregenerować siły obronne organizmu oraz wzmocnić go na tyle, aby sam zwalczył chorobę. W Chinach masaż ten stosowany jest od bardzo dawna jako metoda tradycyjnej medycyny.
– Podczas Tui Na można dodatkowo stosować także inne metody znane z chińskiej medycyny, np. akupresurę, bańki czy moksę – mówi Jolanta Barkovskiy z centrum Trea, wykonująca ten masaż. – Oczywiście więcej czasu potrwa doprowadzenie do równowagi organizmu osoby, która stosowała zbyt dużo antybiotyków przez wiele lat.
ZAPOMNIJ O SUPLEMENTACH DIETY
Odpowiednią ilość witamin i mikroelementów niezbędnych do tego, abyśmy czuli się o każdej porze roku znakomicie, należy dostarczać w pożywieniu. O tym mówią nie tylko specjaliści od chińskiej medycyny czy innych niekonwencjonalnych metod leczenia, ale też lekarze pierwszego kontaktu w przychodni. I warto ich rad posłuchać. Non stop reklamowane tak zwane suplementy diety są drogie, a ich systematyczne zażywanie nie sprawi cudu. Piguły łykamy tylko z powodu lenistwa. Nie poprawimy zdrowia ani nie osiągniemy krzepy. I choć to banał, najlepszym rozwiązaniem jest odpowiedni tryb życia.
SPACER PO KISZONĄ KAPUSTĘ
Podstawa to – poza regularnymi zdrowymi i ciepłymi posiłkami – spacery, właściwy do pogody ubiór, nieforsujący zbytnio organizmu sport, odpowiedni czas snu, unikanie przepracowania, a także pozytywne nastawienie do życia, akceptacja wszystkiego, czego nie jesteśmy w stanie zmienić. Możemy zacząć od ciepłych śniadań, spacerować po pracy, pójść na targ po kiszoną kapustę, zaprosić przyjaciół na gorącą zupę (np. kapuśniak!), a życie z pewnością nabierze rumieńców, i to zdrowych.
Jaki z tego wniosek? Sposoby, jakie mamy pod ręką, nie wymagają nawet szczególnych nakładów finansowych. Mogą budzić jednak uzasadniony opór: w końcu nie jest łatwo zwalczyć stare nawyki. Ale „kropla drąży skałę” nie siłą, lecz ciągłym padaniem. Na koniec pozostaje jeszcze rozważyć, czy antybiotyk rzeczywiście zawsze jest konieczny.