Prawie każdy z nas boi się własnej śmierci. Mimo że kiedyś dojdzie do kresu swojej wędrówki, to na samą myśl o tym ogarnia go przeraźliwy strach.
Raymond Moody, autor słynnej książki „Życie po życiu”, na podstawie doświadczeń pacjentów ze śmiercią kliniczną, opisał, jak ten moment śmierci może wyglądać.
Podróż w tunelu
Podobno, niezależnie od miejsc i okoliczności, w jakich znajduje się pacjent w końcowym etapie życia, widzi on obrazy i światła, z którymi się nigdy nie zetknął, żyjąc jeszcze na ziemi. Na szczególną uwagę zasługuje to, że moment wyjścia z ciała odbywa się w obecności istot z łatwością poruszających się w świecie astralnym. Wśród nich są dawno zmarli krewni i przyjaciele, święci, których dusza wielbiła za życia, i aniołowie. Ci ostatni przychodzą na spotkanie jako przewodnicy po nieznanych obszarach. Zmarły, widząc świetlistą postać, uświadamia sobie, że jest to ten sam anioł towarzyszący mu od początku, gdy jako dziecko narodził się na ziemi. Rozpoznaje go i odczuwa z tego powodu ogromną radość. To moment, gdzie dusza rozlewa się w ekstazie szczęścia i miłości.
Gdy Anioł Stróż uzna, że dusza gotowa jest do podróży przez tunel, zwołuje inne anioły, które będą im towarzyszyć. Przez ludzi błędnie zwani są aniołami śmierci, w historii biblijnej nie mają swojego imienia. Częściej opisywani jako anioły zniszczenia stanowili zapowiedź apokaliptycznych zmian bardziej w wymiarze globalnym aniżeli jednostkowym. Miecz lub kosa funkcjonujące w wyobraźni ludzkiej mają charakter wyłącznie symboliczny. Występujące w literaturze i sztuce anioły o ciemnych, postrzępionych skrzydłach nie mają nic wspólnego z aniołami oświetlającymi nieznany dla zmarłego obszar.
Dziury czasu i przestrzeni
Niebiańscy opiekunowie czuwają, aby podczas astralnej podróży nic złego się nie przytrafiło. Zdarza się, że dusza zmarłego pozbawiona anielskiej ochrony wpada w dziury czasoprzestrzenne. Gubi się w nieodpowiednim miejscu, co skutkuje pojawieniem się np. zjaw na polach dawnych bitew lub w przyszłości. Zmarły, ze względu na swe przywiązanie do osób i miejsc, w których przebywał, nie potrafi odpłynąć do tunelu. Związek z ziemią jest tak silny, że zmarły manifestuje swoją obecność poprzez wykonywanie codziennych czynności. Słychać w domu otwieranie drzwi, kroki po schodach czy zapalanie światła. Jednak najbardziej męcząca dla duszy zmarłego jest walka z własnymi ułomnościami. Droga do tunelu staje się niebezpieczna, gdy po drodze napotyka skutki złych uczynków. Jest atakowany przez wyrzuty sumienia, widzi zniekształcone obrazy ludzi i zwierząt.
Przed obliczem Boga
Końcowym etapem niebiańskiej podróży jest szczęśliwe dotarcie przed tron Boga. Z niektórych relacji opisanych w książce Moody’ego wynika, że jest to bardzo krótki moment, jednak wprawiający duszę w zachwyt. Wibrujące światło nie oślepia, lecz przenika wszystkie zakamarki duszy na wskroś, gdzie nic nie da się ukryć. Ufność i miłość do Stwórcy jest tak silna, że gdy schodzi się na niższe poziomy, dusza odczuwa nieprzepartą tęsknotę za Bogiem.
Anna Wiechowska, angelolog
Prawie każdy z nas boi się własnej śmierci