zdrowe ciało i dusza
Zapomniany kod
– Trzy lata temu moja mama poddała się radioterapii – opowiada Andrzej z Piekar Śląskich. – Udało jej się wrócić do zdrowia – niestety, nie na długo. Coraz częściej leżała w łóżku, w końcu przestała wstawać. Cierpiała na wywołane osteoporozą ostre bóle kręgosłupa, straciła apetyt, z przerażeniem obserwowałem, jak pogrąża się w apatii. Najgorsza była moja bezradność. Nawet gdy prosiłem o pomoc panią Urszulę, na nic nie liczyłem. Po godzinnym zabiegu mama zasnęła, choć i z tym miała problemy. Powoli następowały zmiany na lepsze – po tygodniu mogła już wstać z łóżka i przy pomocy rodziny iść do toalety, a po kolejnych dwóch zabiegach zaczęła się sama poruszać.
Siła wyobraźni
Urszula Mól (na zdjęciu) chirurgią fantomową zainteresowała się kilka
lat temu. Ukończyła dwuletnie warsztaty organizowane przez Marię Kerth,
licencjonowaną instruktorkę. – Ciężko chorowałam, a lekarze nie
potrafili mi pomóc – opowiada. – Dlatego zwróciłam się ku medycynie
niekonwencjonalnej. Można powiedzieć, że jestem pierwszą osobą, którą
uleczyłam, choć oczywiście korzystałam z pomocy Marii Kerth.
Pani Urszula z zawodu i zamiłowania jest projektantem ogrodów. Zanim
jednak go założy, pyta roślin, gdzie je posadzić i intuicyjnie wyczuwa
idealne dla nich miejsce. Tę wiedzę i wiarę w niecodzienny kontakt
wykorzystuje w czasie terapii. Bo w chirurgii fantomowej znajdujemy
różne techniki wykorzystywane w medycynie niekonwencjonalnej.
– Jest to autorska metoda Vivien Nory Nix, w której terapeuta przede wszystkim posługuje się wyobraźnią – wyjaśnia Urszula Mól. – Fantom to idealny kod zdrowia każdej komórki ciała, a wszystkie te
kody tworzą niepowtarzalny wzór energetyczny człowieka. Choroba oznacza
ich zaburzenie. Moim zadaniem jest m.in. przypomnienie owego idealnego
wzoru. Metoda wykorzystuje też wiedzę kahunów, tzw. bezkrwawe operacje
filipińskie.
Zabieg trwa godzinę, czasem dwie. Uzdrowiciel wyczuwa chore miejsca, a
następnie przystępuje do terapii zgodnie z przyjętą w metodzie
procedurą.
– Oczyszczam organy za pomocą stworzonych w myślach, specjalnie do
zabiegu, narzędzi: pędzli, past, łyżeczek, strzykawek – mówi
terapeutka. – Wytwarzam i stosuję dopasowane do potrzeb pacjenta
lekarstwo czy owijam chore miejsce wymyślonymi bandażami.
Pani Urszula bardzo często wykorzystuje w swojej pracy bogactwo roślin.
Przykładowo, sporządzając maść, prosi siły natury o najlepsze do niej
składniki. Wierzy, że przyroda skrywa lekarstwo na każde schorzenie. W
uzdrawianiu wykorzystywana jest też energia, ale nie terapeutki, lecz
osoby chorej. Terapeuta w myślach nakłania jej organizm do wytworzenia
takiej energii, która usuwa nie tylko dolegliwość, ale i jej przyczynę.
Po nitce do kłębka
Do Urszuli Mól najczęściej trafiają osoby, które wyczerpały już
wszelkie możliwości medycyny konwencjonalnej. – To są bardzo trudne
przypadki – tętniaki, różnego rodzaju nowotwory, choć często pomagam
również osobom chorym na jaskrę czy np. mięśniaki macicy.
Dla Lidii z Katowic chirurgia fantomowa jest kolejną terapią, jakiej
się poddaje, próbowała bowiem wielu metod medycyny niekonwencjonalnej.
Nie pomogły. – Wówczas przeczytałam książkę Walentyny Sazontiewej
„Promień świadomości. Chirurgia fantomowa”, która mnie zafascynowała –
opowiada. – Poczułam, że ta metoda jest dla mnie i znalazłam panią Ulę.
Wiele lat pytałam, dlaczego to czy tamto mnie spotyka. Na próżno.
Tymczasem już po pierwszym zabiegu u pani Uli wiem, jak dużo muszę nad
sobą pracować. Poczułam, że powinnam więcej czasu poświęcić sobie, po
prostu znalazłam drogę.
tekst i zdjęcie: Iwona Kolasińska