Energia
Poczucie szczęścia, spełnienia, dobre zdrowie – to nasz naturalny stan. A jeśli tak się nie czujesz, to znaczy, że energia w Twoim ciele nie płynie swobodnie.
Już wieki temu Chińczycy wiedzieli o tym, że człowiek to istota energetyczna. Cztery tysiące lat temu opracowali zasady akupunktury i mapę ludzkiego ciała pokrytego punktami biegnącymi wzdłuż meridianów (czyli kanałów energetycznych). Energia przepływa przez nas, zapewniając nam życie. Wraz z przerwaniem jej przepływu – umieramy. Kiedy jest on zablokowany – chorujemy. Udrażnianie tego przepływu stało się podstawą wielu późniejszych metod niekonwencjonalnego uzdrawiania, między innymi reiki.
W kontakcie z „górą”
Reiki wywodzi się z buddyjskiej tradycji zen (rei oznacza energię uniwersalną, zaś ki – energię indywidualną). O tej metodzie uzdrawiania ponownie przypomniał światu Japończyk Mikao Usui. Jej zadaniem jest przywrócenie równowagi między psychiką a ciałem. Wiadomo, że emocje są ściśle powiązane z chorobami. Kiedy mamy „dołek”, natychmiast dają znać o sobie te części ciała, które są słabsze. I odwrotnie – gdy coś nam dolega, podłamujemy się psychicznie.
Pierwszy krok to starannie wybrać osobę, która będzie nam pomagać lub będzie nas uczyć tej metody – bo możemy ją stosowaćsamodzielnie po ukończeniu odpowiedniego kursu.
– Reiki ma sprawić, że człowiek poczuje się spełniony, szczęśliwy i zdrowy – mówi Krystyna Brodnicka-Liżewska, mistrzyni reiki. – Żeby jednak móc pracować z energiami i osiągać takie efekty, trzeba się tego nauczyć – od kogoś. Nie da się tego załatwić za pomocą samouczków. Uczymy się od mistrza, który ma duże doświadczenie i budzizaufanie.
Reiki to uzdrawianie na poziomie ducha. I konieczna jest wiara, że potrafimy nawiązać kontakt z nadświadomością i czerpać z niej siłę do walki z chorobą. W trakcie sesji terapeuta przesuwa dłońmi wzdłuż ciała chorego (zawsze zaczynając od głowy). Stara się być w stałym kontakcie ze swoją nadświadomością i przekazać energię, którą czerpie z „góry”. Ważnym elementem zabiegu jest specjalny „rytuał” równoważenia energii przez nakładanie rąk na czakry. Układy rąk są również określone tak, aby przekazywana energia miała odpowiednią częstotliwość. Płynąca przez ręce terapeuty energia miłości „przebija” się przez blokady i rozprzestrzenia po ciele. To tak, jakbyśmy nagle cierpiącemu na zwężenie naczyń krwionośnych wszczepili by-passy i udrożnili przepływ krwi. Oddech robi się szeroki, a po wstaniu z leżanki człowiek czuje się lekki i radosny.
Skąd ta choroba?
Reiki przynosi efekty we wszelkich chorobach psychosomatycznych. Z typowo fizycznymi dolegliwościami też sobie radzi. To jedynie kwestia dłuższej pracy. Pacjenci zaczynają lepiej rozumieć swoją chorobę i przyczynę jej powstania. A dzięki temu łatwiej nie dopuścić do powtórzenia się szkodliwych sytuacji.
Warto pamiętać, że to droga samodoskonalenia. Wymaga stawania się coraz to lepszym człowiekiem.
Jak zauważa Krystyna Brodnicka-Liżewska: – Na reiki trzeba się otworzyć, uwierzyć, zaufać, odczuć miłość do ludzi i świata, zaakceptować siebie, pozbyć się nienawiści.
Jędrzej Fijałkowski